Daniel Siwiec - wyróżnienie
„Jak to z miłością bywa...”
Prolog
Był to spokojny, grudniowy poranek. Mikołaj Nawrocki właśnie wybierał się do szkoły, jednakże jego myśli zajęte były czymś innym.
Rozmyślał, czy w tym roku wreszcie uda mu się poderwać Majkę, koleżankę z klasy, w której od początku gimnazjum (czyli od czterech miesięcy) się podkochiwał. Chciał, by tegoroczne mikołajki udały się lepiej, niż te sprzed roku, podczas których stał się pośmiewiskiem szkoły. Na szczęście teraz przed nim nowa szkoła, nowi ludzie, nowa dziewczyna…
Rozmyślał, czy w tym roku wreszcie uda mu się poderwać Majkę, koleżankę z klasy, w której od początku gimnazjum (czyli od czterech miesięcy) się podkochiwał. Chciał, by tegoroczne mikołajki udały się lepiej, niż te sprzed roku, podczas których stał się pośmiewiskiem szkoły. Na szczęście teraz przed nim nowa szkoła, nowi ludzie, nowa dziewczyna…
- Mikołaj, pospiesz się, bo znów spóźnisz się na autobus! - z zamyślenia wyrwała go jego kochana mama.
- Dobrze, już wychodzę. - odburknął cicho i wyszedł na przystanek. Gdy był już na miejscu, zorientował się, że nie wziął ze sobą śniadania do szkoły.
„Świetnie - pomyślał - kolejny cudowny początek dnia”.
1. O tym,
jak sprawić, by dziewczyna się do ciebie odezwała
jak sprawić, by dziewczyna się do ciebie odezwała
Tego dnia w szkole było całkiem normalnie (jeśli normalne są dwie niezapowiedziane kartkówki pod rząd). Mikołaj się tym nie przejmował. Całą uwagę skupiał na Majce, która siedziała zaledwie dwie ławki przed nim. Myślał tylko o tym, jak ją poderwać. Na lekcji plastyki, kiedy pani opowiadała coś o perspektywie, miał dużo czasu na myślenie. W pewnym momencie go oświeciło. Kupi jej prezent na mikołajki! Resztę dnia zajęło mu myślenie, co mógłby ofiarować Majce. Postanowił, że po szkole przejdzie się pasażami, które szczęśliwie znajdowały się nieopodal szkoły. Należało podejść tylko kilkadziesiąt metrów, przejść przez niezbyt ruchliwą ulicę i gotowe, jest się w pasażach.
Jak postanowił, tak zrobił. Mimo lekkiego głodu spowodowanego brakiem drugiego śniadania, dziarsko ruszył przez pasaże. W tej właśnie chwili zobaczył, że to tego samego skrzyżowania zmierza Majka z Justyną, jej koleżanką z ławki. Chłopiec przestraszył się, że jego poszukiwania pójdą na marne, ale na szczęście dziewczyny skręciły w przeciwnym kierunku, w
stronę sławnej suskiej karczmy „Rzym”.
stronę sławnej suskiej karczmy „Rzym”.
„Na pewno idą do biblioteki. - pomyślał - Justyna mówiła ostatnio coś o nowej książce, której poszukuje. Nieważne, wracam do
pracy”.
pracy”.
Powoli przemierzał pasaże, poszukując czegokolwiek, co spodobałoby się koleżance. Gdy po półgodzinie przeszukał cały rząd pasaży, uznał, że musi spróbować szukać gdzie indziej. Zdenerwowany uformował ze śniegu
kulę o rozmiarach nieco większych niż jego pięść, zamachnął się i rzucił w
pustkę. No, jednak nie do końca. Kula trafiła w głowę jakiejś dziewczyny. Speszony Mikołaj postanowił podejść i spytać, czy wszystko w porządku. Jakież było jego zaskoczenie, gdy tą dziewczyną okazała się jego ukochana. Cały czerwony ze wstydu (co mogło być odebrane jako efekt niskiej temperatury) podszedł do niej, lecz nim zdążył cokolwiek powiedzieć, ona krzyknęła:
kulę o rozmiarach nieco większych niż jego pięść, zamachnął się i rzucił w
pustkę. No, jednak nie do końca. Kula trafiła w głowę jakiejś dziewczyny. Speszony Mikołaj postanowił podejść i spytać, czy wszystko w porządku. Jakież było jego zaskoczenie, gdy tą dziewczyną okazała się jego ukochana. Cały czerwony ze wstydu (co mogło być odebrane jako efekt niskiej temperatury) podszedł do niej, lecz nim zdążył cokolwiek powiedzieć, ona krzyknęła:
- Ty to rzuciłeś?! - chłopak niepewnie pokiwał głową -
Wiesz co, myślałam, że fajny z ciebie kolega, a ty rzucasz śnieżkami w niczego niespodziewające się osoby!
Wiesz co, myślałam, że fajny z ciebie kolega, a ty rzucasz śnieżkami w niczego niespodziewające się osoby!
- To nie tak jak myślisz… - zaczął tłumaczyć się nastolatek - Ja nie chciałem.
- Wymówki zostaw komuś innemu. Jesteś żałosny - ostatnie słowo wypowiedziane było z zauważalną pogardą. Dla Mikołaja to był cios. Następne, co poczuł, to silny ból głowy od uderzenia kobiecą torebką.
2. O tym,
jak prosić o wybaczenie
jak prosić o wybaczenie
Jeszcze tego samego dnia Mikołaj postanowił, że zrekompensuje Majce tamtą sytuację. Natychmiast przeszedł całą długość pasaży, przemierzył ulicę i udał się do kwiaciarni swojej cioci o wdzięcznej nazwie „Magnolia”, która mieściła się w budynku jego Liceum. Ciocia poleciła mu, by kupił bukiet niedawno sprowadzonych jasnofioletowych astrów. Chłopcu bardzo
spodobała się ta opcja, więc kupił dziewięciokwiatowy bukiet, zapłacił i udał się do domu Majki, która mieszkała przy ul. Nad Stawami w domu nr 1. Wiedział otym, bo tam odbyło się jeno ze spotkań integracyjnych klasy. Wtedy właśnie zwrócił uwagę na dziewczynę, lecz ona tego nie zauważała.
spodobała się ta opcja, więc kupił dziewięciokwiatowy bukiet, zapłacił i udał się do domu Majki, która mieszkała przy ul. Nad Stawami w domu nr 1. Wiedział otym, bo tam odbyło się jeno ze spotkań integracyjnych klasy. Wtedy właśnie zwrócił uwagę na dziewczynę, lecz ona tego nie zauważała.
Gdy doszedł do bramki, nacisnął dzwonek. Nic. Kolejny raz. Znowu brak odpowiedzi. Postanowił, że wejdzie przez bramkę i zadzwoni bezpośrednio do drzwi domu. Gdy jednak znajdował się już o krok od schodów, „zaatakowały” go dwa wielkie psy rasy labrador. Przerażony rzucił się do ucieczki, ale zanim zdążył wyjść za bramkę jeden z labradorów zdążył złapać w pysk bukiet astrów i wydrzeć go Mikołajowi z ręki.
Zrezygnowany chłopiec zza bramki patrzył, jak kupiony przez niego bukiet znika w czeluściach psiego pyska, po czym udał się na przystanek i pojechał busem do domu.
Zrezygnowany chłopiec zza bramki patrzył, jak kupiony przez niego bukiet znika w czeluściach psiego pyska, po czym udał się na przystanek i pojechał busem do domu.
3. O tym, jak pozostać wiernym
Następnego dnia Mikołaj nie był sobą. Stracił ten swój charakterystyczny błysk w oczach, który zwiastował nowy plan na kolejny dzień szkoły. Pustka. Majka odrzuciła go. Nie ma nic. Czy mi wybaczy?
Myśli w głowie chłopca kłębiły się jak burzowe chmury, gdy jechał busem do szkoły. Dziś nie może w niczym podpaść Majce. Dziś nie będzie nic robił. Nic dziś nie zepsuje.
Plan dobry, a wykonanie?
Pierwsza lekcja upłynęła spokojnie.. Na fizyce omawiali właśnie drogę w ruchu prostoliniowym. Mikołaj skupił się na omawianym zagadnieniu, by odciągnąć myśli od tematu dziewczyny, siedzącej zaledwie ławkę przed nim…
Na przerwie jednak zdarzyło się coś, co zupełnie zaskoczyło naszego bohatera. Gdy on spokojnie jadł kanapkę, podeszła do niego dziewczyna. Nie była to jednak Majka, tylko jej koleżanka z ławki, Justyna.
Mikołajowi Justyna niezbyt się podobała. Lubił ją, ale nic więcej. Dlatego też czuł się tym bardziej zszokowany, gdy ta nieśmiało spytała:
Mikołajowi Justyna niezbyt się podobała. Lubił ją, ale nic więcej. Dlatego też czuł się tym bardziej zszokowany, gdy ta nieśmiało spytała:
- Przeszedłbyś się ze mną dziś na pizzę?
Chłopaka całkowicie zatkało. Nie wiedział, co powiedzieć. Justyna go zaprosiła! Dlaczego ona? Dlaczego nie Majka? Po chwili zebrał się w sobie i powiedział przyciszonym głosem:
- Wybacz, ale mnie podoba się tylko Majka… - w tej właśnie chwili zza rogu wyłoniła się wspomniana dziewczyna. Mikołaj stanął jak wryty. Tego z pewnością się nie spodziewał. Jednak to, co wydarzyło się po chwili było jeszcze bardziej szokujące.
- Przecież ja mam chłopaka już od roku! - krzyknęła dziewczyna na pół korytarza, a po chwili Mikołaj poczuł dobrze mu znany z poprzedniego dnia ból głowy po uderzeniu kobiecą torebką…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz