Karolina Malaga
Gloria et Honor Viris Fortissimis
„obrońcom królestwa bez kresu i miasta
popiołów”:
ppłk Tadeuszowi Mazurkiewiczowi – Borucie,
Józefowi Kurasiowi – Ogniowi,
Józefowi Dudzie – Darowi
i innym
Wiatr w dalekich bywał stronach, odległą
Amerykę przemierzył całą,
Na sułtańskich siedział tronach i Arktykę
nawet zwiedził białą.
Kiedy ogromny okrążył świat, zmęczony
długą podróżą
W polski zawitać chciał powiat,
gdzie nigdy go drzewa nie nużą.
Zobaczył stos martwych drzew i oceanu
wielkości pogorzelisko.
Zastygłą niedawno wyczuł krew… Wiedział
już, że śmierć była blisko!
Na Podbabiogórzu nie gościł od lat,
pospiesznie leciał w teren znany.
Lecz cóż tamtędy przeszedł za kat?
Popędził zapytać wiatr ciekawością gnany.
«Bracia, powiedzcie, co się tu stało?
Kiedy w świat frunąłem daleki,
Nic złego się tu nie działo a teraz płyną
purpurowe rzeki»
Zaszumiał smutno w odpowiedzi las: «
Wielkiej wojny nie skończył się czas…
Najpierw polskość chcieli przekreślić
naziści, a teraz niszczą ją komuniści!
Odwiedź Wysoką i Zagórze, bracie.
Nie zapomnij o Marysinie i Makowie.
Zapłacz z nami po ogromnej stracie a nasza
Matka ci wszystko opowie».
W Jordanowa okolice wiatr poleciał. Wśród
zgliszczy samotna sosna stała.
Jej cichuteńki szloch go doleciał, gdy gałęziami
żałobną pieśń grała.
«Hitlerowcy z każdej nacierają strony…
Garstka naszych przeciwko silnej armii!
Nadlatują z otchłani czarne wrony, śmierć
dzisiaj swoje dzieci nakarmi…
Dwukrotnie wioska ogniem zajęta płonie do
ostatniej kłody,
Choć ludność walczy nieugięta, znowu piję
krew zamiast wody»
Wiatr przerażony tragedii ogromem na Makowską
Górę skierował lot,
Tam gdzie Zagórze naznaczone pogromem, niejeden zakończył się los!
Do sławnej willi Marysin wiatr dotarł:
«Czuję rozkładające się ludzkie ciała»
Potężny stary świerk szeptem odparł:
«Zbrodnicza policja siedzibę tu miała…
Najpierw wszystkich torturowali, potem na
zewnątrz wyprowadzili.
Po kolei każdego rozstrzelali i do
głębokiego dołu wrzucili»
« Zabitych przeklęci zbrodniarze i tchórze
w trzech ukryli grobach.
Zhańbionym ofiarom składamy kwiatów płatki
tylko my, róże w żałobach».
Wiatr przerażony tymi wieściami wzbił się
znad drzew okazałych,
Nie mogąc się z tym, co usłyszał, pogodzić,
dmuchnął z sił całych!
«Bracie» zawołał las «Nie trać nadziei!»
Jak to? Nadzieja już dawno umarła.
W miejscu, gdzie już nie ma idei, granica ziemi
i piekła się zatarła…
«Zamiast Niemców są teraz Rosjanie.
Partyzanci jednak nie złożyli broni.
Jeszcze Wolności trwa zabijanie, polski naród się jeszcze broni!
Spójrz, wietrze, w stronę świątyni. Ksiądz
Czartoryski ręce składa
Do modlitwy i znak krzyża czyni - całą
swoją wiarę w Bogu pokłada!
Niedaleko w lesie akcję planuje nie kto
inny a sam Boruta.
Rekrutom męstwem imponuje. Wrogom żadna
nie pomoże skrucha!
W innej naszego powiatu części dołączają
do partyzantów młodzi.
Ogień zaciekle zaciska
już pięści. Nie ustąpi radzieckiej powodzi!
Między drzewami trwa przemowa, którą Dar zachęca Polaków do
działania.
Wkrótce zatriumfuje polska mowa i pozostaną
zdrajcom tylko błagania»
Kiedy wiatr wysłuchał starego lasu, jakaś
tajemnicza siła go pchnęła
I najgłośniej jak mógł, nie tracąc czasu,
zagwizdał:
«Jeszcze Polska nie zginęła!»
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz