wtorek, 6 stycznia 2015

Narody w przysłowiach

DOBROSŁAWA ŚWIERCZYŃSKA

NARODY W PRZYSŁOWIACH


Wiedza i Życie nr 2/1996
Artykuł pochodzi z "Wiedzy i Życia" nr 2/1996


"Można oceniać człowieka wedle jego przynależności narodowej, ale nie powinno się osądzać narodu wedle jego jednego przedstawiciela" - pisał Stanisław Leszczyński przeszło 200 lat temu. Czy jednak opinia o narodzie nie powstaje właśnie jako wynik zbiorczej oceny pojedynczych przedstawicieli grupy - przed czym przestrzegał Leszczyński?
Jest faktem, że w językach narodów europejskich (chyba zresztą nie tylko europejskich) powstały pewne stereotypowe oceny, wizerunki przedstawicieli narodu własnego i narodów sąsiednich, które z kolei zrodziły oceny całych grup etnicznych. Są to obrazy i oceny oczywiście uproszczone, często mocno zabarwione emocjonalnie, wyrosłe z pewnej praktyki społecznej, kulturowej i językowej, tworzonej zarówno przez tak zwaną mądrość ludową, tj. przez przysłowia, jak i przez twórców aforyzmów, sentencji, dowcipów; obrazy te wrastały w świadomość językową i społeczną kolejnych pokoleń, aż stały się elementami kultury i świadomości językowej całych narodów.
Powtórzmy więc: nie ma chyba narodu, w którego zasobie językowym nie byłoby utartych zwrotów o sobie i bliższych lub dalszych sąsiadach. Przejrzenie większych narodowych zbiorów przysłów upoważnia do stwierdzenia, że właśnie owe utarte opinie o innych i o sobie na tle innych stanowią stały element w języku i kulturze każdego narodu. Źródłem tych opinii są czasem obserwacja, wiedza i doświadczenie, czasem uprzedzenia, niepokoje, fobie. I dlatego obrazy i swoich, i obcych bywają pozytywne lub negatywne, poważne lub żartobliwe, dobrotliwe lub złośliwe. A powstawały - wbrew sugestiom Leszczyńskiego - jako suma bardziej lub mniej sprawiedliwych ocen przedstawicieli danej nacji. Niektóre z tych stereotypowych ocen funkcjonują bez większych zmian w kulturach narodowych od kilku wieków, inne podlegają istotnym zmianom. Na prawach anegdoty może przypomnijmy, że nasz narodowy stereotyp wytworzony jeszcze w początku XVII wieku i dotąd funkcjonujący: Polaka - rycerza sprawiedliwego, Niemca - butnego Krzyżaka, agresora oraz Żyda - kupca i handlarza przed dwudziestu laty zmienił się diametralnie. Mówiono wówczas przecież, że świat przewraca się do góry nogami: Polacy handlują, Niemcy walczą o pokój, a Żydzi prowadzą wojny.
Chciałabym przedstawić wybrane przysłowia, zwroty przysłowiowe i sentencje funkcjonujące w niektórych językach, a tyczące Polaków oraz naszych bliższych i dalszych sąsiadów. Niemal każdy zwrot można by opatrzyć minimonografią historyczną lub socjologiczną.
Z powodów oczywistych najliczniej reprezentowane będą przysłowia polskie, ale także rosyjskie, czeskie, słowackie, ukraińskie i niemieckie - wszystkie przetłumaczone na polski. Pochodzą one z narodowych zbiorów przysłów*, a dotyczyć będą wielu nacji. Część zwrotów ma oczywiście znaczenie przenośne, bo jest to jedna z podstawowych cech przysłowia. Ale powstały przecież jako wynik obserwacji, powtarzających się opisów i opinii czy też funkcjonujących w danym środowisku anegdot.
Zacznijmy więc od najbardziej znanych przysłów polskich. Ich poniższe zestawienia, w różnych konfiguracjach, pozwolą na sformułowanie pewnych wniosków.
W największym naszym zbiorze, w Nowej księdze przysłów... Polski i Polaków dotyczą 132 zwroty - z których przytoczę oczywiście zaledwie kilkanaście przykładów. Co Polacy mówią o sobie?
Co Polak - to szlachcic. Co Polak - to rycerz. Jak ryba bez wody, tak Polak bez urzędu żyć nie może. Gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. U Polaka co w sercu, to i na języku. Mądry Polak po szkodzie. Polak jak małpa, co ujrzy, to chce mieć. Polskie ceremonie: brną po wodzie, a kładka pośrodku.
A teraz kilkanaście przykładów zwrotów polskich mówiących o sąsiadach i o naszych wzajemnych stosunkach: Polak - Węgier dwa bratanki, i do korda, i do szklanki. Kto węgierskie [wino] pije, po śmierci nie gnije. Polak do korda, Włoch do akorda. Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem [zależnie od sytuacji politycznej Niemca zastępował Rusek lub Turek]. Przy Polaku i Niemiec się pożywi, przy Niemcu ani pies. Jak Lach, tak Rusin po szkodzie mądrzeje, niechaj się jeden z drugiego nie śmieje. Rusin w radzie, koza w sadzie, wilk w oborze, łgarz przy dworze, białogłowa na urzędzie - dobrze tam nie będzie. Polsko-czeskie złości - germańskie radości. W Koronie szukać rozumu, w Litwie pieniędzy. Nad Turki i Tatary nie ma gorszej wiary. Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi.
I tak doszliśmy do jednego z największych haseł w polskich zbiorach: w Nowej księdze przysłów... hasło ŻYD ma 266 zapisów głównych oraz co najmniej dwa razy tyle wariantów. Większe jest tylko hasło BÓG - 550 haseł głównych - oraz KOBIETA razem z babą, białogłową, niewiastą - 350 zapisów głównych. Oto mały wybór przysłów z hasła ŻYD:
Polak - Węgier dwa bratanki (Typy polskie i węgierskie; pierwsza połowa XVII wieku)
Jak bieda, to do Żyda. Już temu bieda, kto musi prosić Żyda. Żydowi chrzczonemu i wilkowi chowanemu nie wierz. Co Żyd to arendarz (...karczmarz,...lichwiarz). Gdzie chłop traci, tam się Żyd bogaci. Stoi jak Żyd za Żydem. Żyd Żydowi pejsów nie urwie. Żyd Żyda, ksiądz księdza o sto mil zwietrzy. Pilnuje jak Żyd interesu [wariantem poetyckim tego zapisu jest Mickiewiczowski zwrot: szanują przyjaciół jak pieniądze Żydzi].
I na zakończenie tej wyliczanki dwa zwroty pełne, jak sądzę, dowcipu może trochę rubasznego, ale wszak mamy do czynienia z folklorem: Ma wzięcie jak świnia w żydowskim domu. Żydzie, piękną żonę masz! - bo ja tak chciał; - Ale dzieci brzydkie! - bo tak Pan Bóg dał [zwrot ten stosowany jest ogólniej do ludzi, którzy skłonni są przypisywać sobie tylko same zasługi].
Drugim dużym hasłem dotyczącym nacji w zbiorach polskich jest CYGAN; w Nowej księdze przysłów - 77 zapisów głównych. Mamy więc zwroty: Co Cygan to kowal. Co Cygan to szalbierz. Co Cygan to złodziej. Dla kompanii dał się Cygan powiesić. Cygańskie dzieci nie boją się ognia. Wiedzie mu się jak Cyganowi rola. Zna się na tym jak Cygan na koniach.
Rosja, Ruś, Moskwa - nazwy traktowane w polskich przysłowiach niemal synonimicznie - reprezentowane są w naszych zbiorach dość ubogo: Popamiętać ruski miesiąc [tzn. bardzo długo]. Ruski dar: dzisiaj dał, jutro odebrał. Z Ruskim gadaj, a w zanadrzu kamień trzymaj. Uparty jak Moskal.
Ukraina ma w przysłowiach podwójne znaczenie, geograficzne i historyczne: Posiej na Ukrainie jezuitę, a urodzi się hajdamaka [o konfliktach narodowo - wyznaniowych]. Przecież to nie Ukraina [w domyśle: tu obowiązuje prawo]. Poszedł jak za Ukrainę. Przyjechał z cudzej Ukrainy. Pan Bóg i z Ukrainy słyszy [tzn. z bardzo daleka].
O Czechach i Słowakach mamy bardzo niewiele przysłów. Poza archaicznym i nie całkiem jasnym zwrotem - Co za Czech słowo trzymać?, w użyciu jest do dziś powiedzenie: Znać się na czeskich kamieniach [tzn. nie dać się oszukać].
Wreszcie przysłowia charakteryzujące jednocześnie nas i naszych bliższych oraz dalszych sąsiadów, zwroty mające interesującą strukturę tak zwanych priameli, tj. łańcuszkowych rymowanek:
Polak do rady, Litwin do zwady, Mazur do boju, Niemiec do stroju, Włoch do lutni, Rusin do bałamutni [najgorsi lub najlepsi, zależnie od sytuacji i potrzeby stosującego przysłowie]. Gdy Polak zwłoszeje, Mazur zdwornieje, Rusin zlaszeje - diabłu nie ustąpią. Polski most, niemiecki post, włoskie nabożeństwo, francuskie małżeństwo - wszystko to błazeństwo. Anglik (Francuz, Włoch) wymyśli, Niemiec zrobi, Żyd sprzeda, Polak głupi wszystko kupi. Włoskie trele, francuskie fortele, niemieckie serdele - kosztują Polaków wiele [o polskich upodobaniach w cudzoziemszczyźnie]. Co Włoch to doktor, co Niemiec to kupiec, co Francuz to dworak, co Polak to hetman (rycerz).
Przytoczone przysłowia dowodzą, że we własnych oczach jesteśmy narodem dzielnym, gościnnym, z pewną skłonnością do megalomanii, dbającym o jadło i napitek (raczej w nadmiarze), nieco zafascynowanym osiągnięciami zachodnich sąsiadów i podatnym na ich wpływy; pozostałych sąsiadów traktujemy z wyższością; z dystansem i - powiedzmy - łagodną niechęcią traktujemy "innych" we własnym narodzie; jednocześnie nie jesteśmy pozbawieni pewnego samokrytycyzmu.
Popatrzmy teraz na przysłowia naszych sąsiadów. Rosjanie mówią o sobie: Rosjanin mądry po niewczasie. Wielka Rosja, a dla prawdy nie ma w niej miejsca. Zrobili tyle złego, co dla Rosji chan krymski i papa rzymski [tzn.dużo złego].
Rosjanie są więc bardziej krytyczni wobec siebie niż my, ale także z większym dystansem odnoszą się do swych zachodnich sąsiadów. O Polsce i Polakach mówią: Dumny (zarozumiały) jak Polak. Im głębiej w Polskę, tym więcej rozbojów. U nas nie Polska, chłop ważniejszy od baby.
O Francji i Francuzach: To istny Francuz; Ruski na modłę francuską [pogardliwe określenia eleganta]. Przeciw Francuzom i widły stają w szeregu [zwrot jest pogłosem wojny roku 1812 i oznacza wielką niechęć].
O Niemcach Rosjanie mówią: Co dla Ruskiego zdrowe, to dla Niemca śmierć. Niemiec poznaje rozumem, Ruski - oczami (palcami), a rzadziej się myli.
O "innych" w swoim społeczeństwie: Pewny siebie jak Żyd na jarmarku, a pop na chrzcie. Ochrzczonemu Żydowi i jednanemu wrogowi nie wierz. Cygan raz w życiu prawdę mówi, a i to skłamie. Gdzie dwa razy reny przejdą, tam Tunguz trakt wytycza. Żeby oszukać jednego Żyda, trzeba dwóch Greków (Cyganów), żeby oszukać jednego Greka, trzeba dwóch Ormian, żeby oszukać jednego Ormianina, trzeba dwóch szlachciców.
Ukraińcy są Polakom - czyli Lachom - w przysłowiach niemal równie niechętni, jak Moskalom: Moskal i Lach - jeden szeląg. U Lachów panowie, u Moskali chłopi, u nas bracia. Na jedno kopyto diabeł wszystkich Lachów stroił. Mądry Lach po szkodzie, zamknął stajnię, jak mu konia ukradli.
Czesi są dumni ze swego charakteru narodowego i swej ziemi, mówią bowiem: Prawy Czech ma w sercu hubę, a w głowie krzesiwo - o płomień łatwo. Prawdziwy Czech śpiewa, gdy sobie podje. Czeska ziemia - najlepsza matka chleba.
Natomiast Słowacy jakby sobie współczują w swych przysłowiach: Słowaka nikt nie wspomoże tylko sam Pan Bóg. Słowak wszystko przetrzyma. Na Słowaka wszystkie czarty się uwzięły: i Niemiec, i Tatar, i Madziar, i Cygan, i Żyd.
Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi (Norblin, "Sklepik żydowski na ul. Elektoralnej w Warszawie")
Jest też rymowane, pełne humoru przysłowie, które ma najwyraźniej podnosić Słowaków na duchu: Słowak - wół, Niemiec - kół, Madziar - trawa zielona, Francuz - róża czerwona. - Przyszedł wół, złamał kół, zorał trawę zieloną, obsrał różę czerwoną.
A oto kilka słowackich przysłów o "innych": Gdy się dwaj Polacy zejdą, to w trzy strony się rozejdą. Pije jak Polak. Gdzie Słowanka, tam śpiew, gdzie Madziarka tam gniew, gdzie Niemkini tam fałsz, gdzie Cyganka tam kradzież. Uherski (madziarski) most, niemiecki post, polska modlitwa - mało warte.
Stosunkowo dużo zwrotów słowackich odnosi się do Cyganów, spełniających "rolę" podobną do Żyda w przysłowiach polskich: Chytry (stary, zły, czarny, biedny) jak Cygan. Cygan Cygana zawsze znajdzie. Kłócą się jak Cyganie o kawałek żelaza. Psu, kiedy śpi, Cyganowi, gdy przyrzeka, żonie, gdy płacze - nie wierz.
Na zakończenie tego krótkiego przeglądu przytoczę jeszcze kilka przysłowiowych opinii niemieckich i francuskich. Niemcy mówią o sobie, że boją się tylko Boga oraz, że lubią być posłusznymi wówczas, gdy są dobrze rządzeni. Znane są osławione niemieckie zwroty "polskie gospodarstwo" i "polskie porządki" na określenie właśnie bałaganu. Dobry Niemiec - według niemieckiego przysłowia - nie kocha Francuzów, ale kocha ich wino i topi swe kłopoty w trunkach.
W. Rakowski, Pobudka...,1620Co Polak - to rycerz (W. Rakowski, Pobudka..., 1620)
Francuzi - wedle przysłów - uważają, iż Niemcy mają dowcip w palcach (tzn. nie są dowcipni), że potrafią wymyślić tylko broń i herezje, że język ich jest najbardziej odpowiedni dla stajennych i komenderujących (podczas gdy francuski najlepszy jest dla dyplomatów, a włoski dla śpiewaków) itp. Warte przytoczenia są też dwa francuskie zwroty o Rosjanach: Rosjanina łatwo pobić, ale trudno pokonać oraz Podrażnij Rosjanina, a zobaczysz Tatara.
Jakie wnioski można wysnuć z przytoczonych zwrotów funkcjonujących w różnych językach? Po pierwsze - uderza ich podobieństwo strukturalne i semantyczne: we wszystkich językach występują przysłowia właściwe, porównania, priamele, upowszechnione sentencje, wszędzie zwroty dotyczą zarówno własnego społeczeństwa, jak i sąsiadów. Podobny jest też stosunek do zalet i wad narodowych, a stopień megalomanii i ksenofobii zawarty w przysłowiach poszczególnych narodów jest porównywalny. Zbliżony jest również stosunek do sąsiadów: od uznania połączonego z zazdrością, poprzez lekceważenie, do pogardliwej wyższości. Podobne jest traktowanie tych "innych" we własnym kraju, to jest Żydów i Cyganów oraz "czarnych" lub "kolorowych". Zarówno w Polsce czy Słowacji, jak we Francji czy Niemczech przysłowia są albo aluzjami do wiary, kultury, obyczaju tych "innych" i wtedy mają znaczenie głównie przenośne, niwelujące pierwotną wartość emocjonalną, albo są aktualizowanymi porównaniami, w których to semantyczne nacechowanie za każdym razem odżywa.
Na zakończenie wypada podkreślić jeszcze jedną sprawę. Otóż owe priamele, początkowo głównie łacińskie wieloczłonowe zwroty przysłowiowe, zestawiające cechy różnych narodów, powstawały w wiekach XVI i XVII w wielu krajach, gdy Europa praktycznie była zróżnicowanym - ale właśnie dzięki łacinie - jednym społeczeństwem. Język ten łączył wszystkich, którzy osiągnęli pewien poziom kultury, ułatwiał wymianę doświadczeń i wzajemną obserwację. Łacina była przez wieki - głównie za sprawą pozycji tego języka w Kościele rzymskokatolickim - językiem powszechnym, zapewniającym jednocześnie "równowagę" kultur narodowych; przysłowie zaś było tym wytworem języka i kultury, które w sposób najbardziej lapidarny określało cechy narodowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz