|
|
Artykuł pochodzi z "Wiedzy i Życia" nr 2/1996 |
|
|
|
"Można oceniać człowieka wedle jego przynależności
narodowej, ale nie powinno się osądzać narodu wedle jego jednego
przedstawiciela" - pisał Stanisław Leszczyński przeszło 200 lat temu.
Czy jednak opinia o narodzie nie powstaje właśnie jako wynik zbiorczej
oceny pojedynczych przedstawicieli grupy - przed czym przestrzegał
Leszczyński?
Jest faktem, że w językach narodów europejskich (chyba
zresztą nie tylko europejskich) powstały pewne stereotypowe oceny,
wizerunki przedstawicieli narodu własnego i narodów sąsiednich, które z
kolei zrodziły oceny całych grup etnicznych. Są to obrazy i oceny
oczywiście uproszczone, często mocno zabarwione emocjonalnie, wyrosłe z
pewnej praktyki społecznej, kulturowej i językowej, tworzonej zarówno
przez tak zwaną mądrość ludową, tj. przez przysłowia, jak i przez
twórców aforyzmów, sentencji, dowcipów; obrazy te wrastały w świadomość
językową i społeczną kolejnych pokoleń, aż stały się elementami kultury i
świadomości językowej całych narodów.
Powtórzmy więc: nie ma chyba narodu, w którego zasobie
językowym nie byłoby utartych zwrotów o sobie i bliższych lub dalszych
sąsiadach. Przejrzenie większych narodowych zbiorów przysłów upoważnia
do stwierdzenia, że właśnie owe utarte opinie o innych i o sobie na tle
innych stanowią stały element w języku i kulturze każdego narodu.
Źródłem tych opinii są czasem obserwacja, wiedza i doświadczenie, czasem
uprzedzenia, niepokoje, fobie. I dlatego obrazy i swoich, i obcych
bywają pozytywne lub negatywne, poważne lub żartobliwe, dobrotliwe lub
złośliwe. A powstawały - wbrew sugestiom Leszczyńskiego - jako suma
bardziej lub mniej sprawiedliwych ocen przedstawicieli danej nacji.
Niektóre z tych stereotypowych ocen funkcjonują bez większych zmian w
kulturach narodowych od kilku wieków, inne podlegają istotnym zmianom.
Na prawach anegdoty może przypomnijmy, że nasz narodowy stereotyp
wytworzony jeszcze w początku XVII wieku i dotąd funkcjonujący: Polaka -
rycerza sprawiedliwego, Niemca - butnego Krzyżaka, agresora oraz Żyda -
kupca i handlarza przed dwudziestu laty zmienił się diametralnie.
Mówiono wówczas przecież, że świat przewraca się do góry nogami: Polacy
handlują, Niemcy walczą o pokój, a Żydzi prowadzą wojny.
Chciałabym przedstawić wybrane przysłowia, zwroty
przysłowiowe i sentencje funkcjonujące w niektórych językach, a tyczące
Polaków oraz naszych bliższych i dalszych sąsiadów. Niemal każdy zwrot
można by opatrzyć minimonografią historyczną lub socjologiczną.
Z powodów oczywistych najliczniej reprezentowane będą
przysłowia polskie, ale także rosyjskie, czeskie, słowackie, ukraińskie i
niemieckie - wszystkie przetłumaczone na polski. Pochodzą one z
narodowych zbiorów przysłów*, a dotyczyć będą wielu nacji. Część zwrotów
ma oczywiście znaczenie przenośne, bo jest to jedna z podstawowych cech
przysłowia. Ale powstały przecież jako wynik obserwacji, powtarzających
się opisów i opinii czy też funkcjonujących w danym środowisku anegdot.
Zacznijmy więc od najbardziej znanych przysłów
polskich. Ich poniższe zestawienia, w różnych konfiguracjach, pozwolą na
sformułowanie pewnych wniosków.
W największym naszym zbiorze, w Nowej księdze
przysłów... Polski i Polaków dotyczą 132 zwroty - z których przytoczę
oczywiście zaledwie kilkanaście przykładów. Co Polacy mówią o sobie?
Co Polak - to szlachcic. Co Polak - to rycerz. Jak ryba
bez wody, tak Polak bez urzędu żyć nie może. Gdzie dwóch Polaków, tam
trzy zdania. U Polaka co w sercu, to i na języku. Mądry Polak po
szkodzie. Polak jak małpa, co ujrzy, to chce mieć. Polskie ceremonie:
brną po wodzie, a kładka pośrodku.
A teraz kilkanaście przykładów zwrotów polskich
mówiących o sąsiadach i o naszych wzajemnych stosunkach: Polak - Węgier
dwa bratanki, i do korda, i do szklanki. Kto węgierskie [wino] pije, po
śmierci nie gnije. Polak do korda, Włoch do akorda. Jak świat światem,
nie będzie Niemiec Polakowi bratem [zależnie od sytuacji politycznej
Niemca zastępował Rusek lub Turek]. Przy Polaku i Niemiec się pożywi,
przy Niemcu ani pies. Jak Lach, tak Rusin po szkodzie mądrzeje, niechaj
się jeden z drugiego nie śmieje. Rusin w radzie, koza w sadzie, wilk w
oborze, łgarz przy dworze, białogłowa na urzędzie - dobrze tam nie
będzie. Polsko-czeskie złości - germańskie radości. W Koronie szukać
rozumu, w Litwie pieniędzy. Nad Turki i Tatary nie ma gorszej wiary.
Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi.
I tak doszliśmy do jednego z największych haseł w
polskich zbiorach: w Nowej księdze przysłów... hasło ŻYD ma 266 zapisów
głównych oraz co najmniej dwa razy tyle wariantów. Większe jest tylko
hasło BÓG - 550 haseł głównych - oraz KOBIETA razem z babą, białogłową,
niewiastą - 350 zapisów głównych. Oto mały wybór przysłów z hasła ŻYD:
Polak - Węgier dwa bratanki (Typy polskie i węgierskie; pierwsza połowa XVII wieku)
Jak bieda, to do Żyda. Już temu bieda, kto musi prosić
Żyda. Żydowi chrzczonemu i wilkowi chowanemu nie wierz. Co Żyd to
arendarz (...karczmarz,...lichwiarz). Gdzie chłop traci, tam się Żyd
bogaci. Stoi jak Żyd za Żydem. Żyd Żydowi pejsów nie urwie. Żyd Żyda,
ksiądz księdza o sto mil zwietrzy. Pilnuje jak Żyd interesu [wariantem
poetyckim tego zapisu jest Mickiewiczowski zwrot: szanują przyjaciół jak
pieniądze Żydzi].
I na zakończenie tej wyliczanki dwa zwroty pełne, jak
sądzę, dowcipu może trochę rubasznego, ale wszak mamy do czynienia z
folklorem: Ma wzięcie jak świnia w żydowskim domu. Żydzie, piękną żonę
masz! - bo ja tak chciał; - Ale dzieci brzydkie! - bo tak Pan Bóg dał
[zwrot ten stosowany jest ogólniej do ludzi, którzy skłonni są
przypisywać sobie tylko same zasługi].
Drugim dużym hasłem dotyczącym nacji w zbiorach
polskich jest CYGAN; w Nowej księdze przysłów - 77 zapisów głównych.
Mamy więc zwroty: Co Cygan to kowal. Co Cygan to szalbierz. Co Cygan to
złodziej. Dla kompanii dał się Cygan powiesić. Cygańskie dzieci nie boją
się ognia. Wiedzie mu się jak Cyganowi rola. Zna się na tym jak Cygan
na koniach.
Rosja, Ruś, Moskwa - nazwy traktowane w polskich
przysłowiach niemal synonimicznie - reprezentowane są w naszych zbiorach
dość ubogo: Popamiętać ruski miesiąc [tzn. bardzo długo]. Ruski dar:
dzisiaj dał, jutro odebrał. Z Ruskim gadaj, a w zanadrzu kamień trzymaj.
Uparty jak Moskal.
Ukraina ma w przysłowiach podwójne znaczenie,
geograficzne i historyczne: Posiej na Ukrainie jezuitę, a urodzi się
hajdamaka [o konfliktach narodowo - wyznaniowych]. Przecież to nie
Ukraina [w domyśle: tu obowiązuje prawo]. Poszedł jak za Ukrainę.
Przyjechał z cudzej Ukrainy. Pan Bóg i z Ukrainy słyszy [tzn. z bardzo
daleka].
O Czechach i Słowakach mamy bardzo niewiele przysłów.
Poza archaicznym i nie całkiem jasnym zwrotem - Co za Czech słowo
trzymać?, w użyciu jest do dziś powiedzenie: Znać się na czeskich
kamieniach [tzn. nie dać się oszukać].
Wreszcie przysłowia charakteryzujące jednocześnie nas i
naszych bliższych oraz dalszych sąsiadów, zwroty mające interesującą
strukturę tak zwanych priameli, tj. łańcuszkowych rymowanek:
Polak do rady, Litwin do zwady, Mazur do boju, Niemiec
do stroju, Włoch do lutni, Rusin do bałamutni [najgorsi lub najlepsi,
zależnie od sytuacji i potrzeby stosującego przysłowie]. Gdy Polak
zwłoszeje, Mazur zdwornieje, Rusin zlaszeje - diabłu nie ustąpią. Polski
most, niemiecki post, włoskie nabożeństwo, francuskie małżeństwo -
wszystko to błazeństwo. Anglik (Francuz, Włoch) wymyśli, Niemiec zrobi,
Żyd sprzeda, Polak głupi wszystko kupi. Włoskie trele, francuskie
fortele, niemieckie serdele - kosztują Polaków wiele [o polskich
upodobaniach w cudzoziemszczyźnie]. Co Włoch to doktor, co Niemiec to
kupiec, co Francuz to dworak, co Polak to hetman (rycerz).
Przytoczone przysłowia dowodzą, że we własnych oczach
jesteśmy narodem dzielnym, gościnnym, z pewną skłonnością do
megalomanii, dbającym o jadło i napitek (raczej w nadmiarze), nieco
zafascynowanym osiągnięciami zachodnich sąsiadów i podatnym na ich
wpływy; pozostałych sąsiadów traktujemy z wyższością; z dystansem i -
powiedzmy - łagodną niechęcią traktujemy "innych" we własnym narodzie;
jednocześnie nie jesteśmy pozbawieni pewnego samokrytycyzmu.
Popatrzmy teraz na przysłowia naszych sąsiadów.
Rosjanie mówią o sobie: Rosjanin mądry po niewczasie. Wielka Rosja, a
dla prawdy nie ma w niej miejsca. Zrobili tyle złego, co dla Rosji chan
krymski i papa rzymski [tzn.dużo złego].
Rosjanie są więc bardziej krytyczni wobec siebie niż
my, ale także z większym dystansem odnoszą się do swych zachodnich
sąsiadów. O Polsce i Polakach mówią: Dumny (zarozumiały) jak Polak. Im
głębiej w Polskę, tym więcej rozbojów. U nas nie Polska, chłop
ważniejszy od baby.
O Francji i Francuzach: To istny Francuz; Ruski na
modłę francuską [pogardliwe określenia eleganta]. Przeciw Francuzom i
widły stają w szeregu [zwrot jest pogłosem wojny roku 1812 i oznacza
wielką niechęć].
O Niemcach Rosjanie mówią: Co dla Ruskiego zdrowe, to
dla Niemca śmierć. Niemiec poznaje rozumem, Ruski - oczami (palcami), a
rzadziej się myli.
O "innych" w swoim społeczeństwie: Pewny siebie jak Żyd
na jarmarku, a pop na chrzcie. Ochrzczonemu Żydowi i jednanemu wrogowi
nie wierz. Cygan raz w życiu prawdę mówi, a i to skłamie. Gdzie dwa razy
reny przejdą, tam Tunguz trakt wytycza. Żeby oszukać jednego Żyda,
trzeba dwóch Greków (Cyganów), żeby oszukać jednego Greka, trzeba dwóch
Ormian, żeby oszukać jednego Ormianina, trzeba dwóch szlachciców.
Ukraińcy są Polakom - czyli Lachom - w przysłowiach
niemal równie niechętni, jak Moskalom: Moskal i Lach - jeden szeląg. U
Lachów panowie, u Moskali chłopi, u nas bracia. Na jedno kopyto diabeł
wszystkich Lachów stroił. Mądry Lach po szkodzie, zamknął stajnię, jak
mu konia ukradli.
Czesi są dumni ze swego charakteru narodowego i swej
ziemi, mówią bowiem: Prawy Czech ma w sercu hubę, a w głowie krzesiwo - o
płomień łatwo. Prawdziwy Czech śpiewa, gdy sobie podje. Czeska ziemia -
najlepsza matka chleba.
Natomiast Słowacy jakby sobie współczują w swych
przysłowiach: Słowaka nikt nie wspomoże tylko sam Pan Bóg. Słowak
wszystko przetrzyma. Na Słowaka wszystkie czarty się uwzięły: i Niemiec,
i Tatar, i Madziar, i Cygan, i Żyd.
Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi (Norblin, "Sklepik żydowski na ul. Elektoralnej w Warszawie")
Jest też rymowane, pełne humoru przysłowie, które ma
najwyraźniej podnosić Słowaków na duchu: Słowak - wół, Niemiec - kół,
Madziar - trawa zielona, Francuz - róża czerwona. - Przyszedł wół,
złamał kół, zorał trawę zieloną, obsrał różę czerwoną.
A oto kilka słowackich przysłów o "innych": Gdy się
dwaj Polacy zejdą, to w trzy strony się rozejdą. Pije jak Polak. Gdzie
Słowanka, tam śpiew, gdzie Madziarka tam gniew, gdzie Niemkini tam
fałsz, gdzie Cyganka tam kradzież. Uherski (madziarski) most, niemiecki
post, polska modlitwa - mało warte.
Stosunkowo dużo zwrotów słowackich odnosi się do
Cyganów, spełniających "rolę" podobną do Żyda w przysłowiach polskich:
Chytry (stary, zły, czarny, biedny) jak Cygan. Cygan Cygana zawsze
znajdzie. Kłócą się jak Cyganie o kawałek żelaza. Psu, kiedy śpi,
Cyganowi, gdy przyrzeka, żonie, gdy płacze - nie wierz.
Na zakończenie tego krótkiego przeglądu przytoczę
jeszcze kilka przysłowiowych opinii niemieckich i francuskich. Niemcy
mówią o sobie, że boją się tylko Boga oraz, że lubią być posłusznymi
wówczas, gdy są dobrze rządzeni. Znane są osławione niemieckie zwroty
"polskie gospodarstwo" i "polskie porządki" na określenie właśnie
bałaganu. Dobry Niemiec - według niemieckiego przysłowia - nie kocha
Francuzów, ale kocha ich wino i topi swe kłopoty w trunkach.
Co Polak - to rycerz (W. Rakowski, Pobudka..., 1620)
Francuzi - wedle przysłów - uważają, iż Niemcy mają
dowcip w palcach (tzn. nie są dowcipni), że potrafią wymyślić tylko broń
i herezje, że język ich jest najbardziej odpowiedni dla stajennych i
komenderujących (podczas gdy francuski najlepszy jest dla dyplomatów, a
włoski dla śpiewaków) itp. Warte przytoczenia są też dwa francuskie
zwroty o Rosjanach: Rosjanina łatwo pobić, ale trudno pokonać oraz
Podrażnij Rosjanina, a zobaczysz Tatara.
Jakie wnioski można wysnuć z przytoczonych zwrotów
funkcjonujących w różnych językach? Po pierwsze - uderza ich
podobieństwo strukturalne i semantyczne: we wszystkich językach
występują przysłowia właściwe, porównania, priamele, upowszechnione
sentencje, wszędzie zwroty dotyczą zarówno własnego społeczeństwa, jak i
sąsiadów. Podobny jest też stosunek do zalet i wad narodowych, a
stopień megalomanii i ksenofobii zawarty w przysłowiach poszczególnych
narodów jest porównywalny. Zbliżony jest również stosunek do sąsiadów:
od uznania połączonego z zazdrością, poprzez lekceważenie, do
pogardliwej wyższości. Podobne jest traktowanie tych "innych" we własnym
kraju, to jest Żydów i Cyganów oraz "czarnych" lub "kolorowych".
Zarówno w Polsce czy Słowacji, jak we Francji czy Niemczech przysłowia
są albo aluzjami do wiary, kultury, obyczaju tych "innych" i wtedy mają
znaczenie głównie przenośne, niwelujące pierwotną wartość emocjonalną,
albo są aktualizowanymi porównaniami, w których to semantyczne
nacechowanie za każdym razem odżywa.
Na zakończenie wypada podkreślić jeszcze jedną sprawę.
Otóż owe priamele, początkowo głównie łacińskie wieloczłonowe zwroty
przysłowiowe, zestawiające cechy różnych narodów, powstawały w wiekach
XVI i XVII w wielu krajach, gdy Europa praktycznie była zróżnicowanym -
ale właśnie dzięki łacinie - jednym społeczeństwem. Język ten łączył
wszystkich, którzy osiągnęli pewien poziom kultury, ułatwiał wymianę
doświadczeń i wzajemną obserwację. Łacina była przez wieki - głównie za
sprawą pozycji tego języka w Kościele rzymskokatolickim - językiem
powszechnym, zapewniającym jednocześnie "równowagę" kultur narodowych;
przysłowie zaś było tym wytworem języka i kultury, które w sposób
najbardziej lapidarny określało cechy narodowe.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz