sobota, 26 września 2015

Powiatowy Konkurs Literacki

12 czerwca 2015 roku odbył się finał III Powiatowego Konkursu Literackiego „Po co pisać do szuflady…” organizowanego  przez  Zespół Szkół Ogólnokształcących i Starostwo Powiatowe  w Suchej Beskidzkiej pod patronatem Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno – Literackiego z siedzibą w Krakowie. Na uroczystości obecni byli dyrektor ZSO Jan Zadora, naczelnik Wydziału Kultury, Kultury Fizycznej, Turystyki i Promocji Powiatu Janusz Kociołek, członkowie jury, laureaci konkursu, ich opiekunowie oraz nauczyciele i uczniowie ZSO w Suchej Beskidzkiej.

W skład jury weszli literaci i nauczyciele języka polskiego:
Stanisław Franczak – prezes STAL, literat, przewodniczący jury
Sławomir Brodziński  - sekretarz STAL, redaktor „Forum”
Agnieszka Nabagło – publicystka, redaktorka „Forum”
Magdalena Stankiewicz - nauczycielka w ZSO im. H. Kołłątaja w Jordanowie
Aneta Zachura – nauczycielka w SP nr 2 w Stryszawie
Małgorzata Skawińska – nauczycielka w ZSO w Suchej Beskidzkiej.
Zdaniem jury spośród  60 autorów  na tytuły Mistrzów i Wicemistrzów  Prozy Powiatu Suskiego w czterech kategoriach zasłużyli:
Kategoria: Szkoła Podstawowa
I miejsce - Joanna Dyrcz (Szkoła Podstawowa im. H. Sienkiewicza w Makowie Podh.)
II miejsce - Natalia Kołodziej  (Szkoła Podstawowa im. H. Sienkiewicza w Makowie Podh.)
III miejsce - Magdalena Motor (ZS im. Dzieci Zamojszczyzny w Sidzinie)
Kategoria: Szkoła Gimnazjalna
I miejsce – Kinga Szarlej (ZS w Zawoi Centrum)
II miejsce - Joanna Pocztowska (ZS w Zawoi Centrum)
III miejsce - Zuzanna Ligęza (ZS im. Jana Pawła w Suchej Besk.)
Wyróżnienie -  Kamil Chromy (Gimnazjum w Budzowie)
Kategoria: Szkoła Ponadgimnazjalna
I miejsce - Magdalena Pieróg (ZSO w Suchej Beskidzkiej)
II miejsce - Patrycja Chorąży (ZSO w Suchej Beskidzkiej)
III miejsce - Paulina Fitak (ZSO w Suchej Beskidzkiej)
Kategoria: Dorośli
 I miejsce - Kazimierz Surzyn
 Uroczystość wręczenia dyplomów, medali, nagród książkowych oraz słuchawek z mikrofonami uświetnił występ nauczycieli i uczniów ZSO: Lucjana Palcara, Andrzeja Stanaszka, Sylwii Sałapatek i Karola Dusia. Jak co roku, laureaci konkursu zaprezentowali fragmenty swoich tekstów publiczności.






 Magdalena Pieróg 
I miejsce                           

Rozdział pierwszy
Pojawia się kot i wszystko się sypie

            Ręka trzymającą broń poruszyła się w mroku. Na ostrzu noża można było ujrzeć jasny sierp księżyca. Stopy stawiające bardzo ciche kroki odziane były w buty z czarnej skóry wyglądające jak ciemne zwierciadła.
          Pan Raven zatrzymał się przed domem z cegły w kolorze surowej wątróbki. Bez kłopotu przeszedł przez zamknięte frontowe drzwi, skierował się ku schodom prowadzącym na drugie piętro, przeszedł wąski korytarz i zatrzymał się przy drugich z kolei drzwiach po lewej. Słaby blask księżyca wpadający przez niezasłonięte okno oświetlał zarys sylwetek ciał małżonków. Światło było zbędne,  Pan Raven posługiwał się innymi zmysłami.
            Pościel, dywan, nawet ściany były naznaczone krwią, lecz gdy pan Raven całkiem skończył, w pokoju  nie pozostała nawet najmniejsza plama świadcząca o jego obecności. Oczyścił dokładnie ostrze, klingę i czarną rękawiczkę z cielęcej skórki i ze smakiem oblizał usta.
                                       
                                                                                     ***

           Gdy Laura spojrzała na wyświetlacz telefonu było już dobrze po północy. Miała osiem nieodebranych połączeń.  Trochę się zasiedziała, ale musiała obgadać ze swoją przyjaciółką to, jak niesprawiedliwie potraktowali ją rodzice. Po cichu otworzyła drzwi i w butach poszła do swojego pokoju. Przebrała się w piżamę po drodze rozrzucając poszczególne części swojej garderoby. Umyła zęby i od razu poszła spać. Spała niespokojnie, a po trzech godzinach trwania w pół śnie obudził ją grzmot pioruna. Podczas jej drzemki rozpętała się gwałtowna burza. Rama drzwi balkonowych  z hukiem uderzyła o ścianę i do pokoju wpadło zimne powietrze. Deszcz mocno zacinał i na podłodze widniała już spora mokra plama. Dziewczyna podbiegła do drzwi i zamknęła  je, stawiając opór wiatru, który chciał się dostać do pokoju. W  pośpiechu zaczęła szukać czegoś czym można by wytrzeć podłogę. Wtedy usłyszała przeciągłe miauknięcie. Podniosła głowę.  Na najcieńszej gałązce jabłoni najbliżej balkonu, balansował na silnym wietrze kot. Laura pomyślała, że kotka sąsiadów znowu bawiła się na ich podwórku, a teraz nie mogła zejść z drzewa. Wyszła w piżamie na ulewę i pazurek po pazurku odczepiła drżące zwierzątko od kory drzewa i zaniosła do pokoju. Postawiła je na dywanie,  a kot jak cień przebiegł przez pokój, strząsając ze swojego futerka krople deszczówki i zatrzymał się koło łóżka.  Wyglądało to tak jakby do pokoju wpuściła maleńki skrawek nocy. Oglądając swoje podrapane ramiona i szukając piżamy na przebranie, spytała:
- No, i co się mówi?
- Dziękuję.
       Zastygła w bezruchu, trzymając w dłoniach koszulę nocną. Była pewna, że usłyszała czyjś głos. Obejrzała się przez ramię myśląc, że to może być któryś z jej rodziców, ale w pokoju była tylko ona i kot, który lizał swoją mokrą sierść. Spojrzała na niego i poczuła się głupio, że nawet brała pod uwagę to, że kot mógł jej podziękować. Poszła do łazienki, żeby się trochę osuszyć i przebrać. Gdy wróciła zobaczyła, że kot siedzi na jej łóżku. Laura chciała zepchnąć brudne zwierzę z pościeli, jednak kot syknął, wyprostował się i spojrzał jej prosto w oczy.
-Skończyłaś już?
- C-co… ty mówisz!?-  Krzyknęła nie zważając na to, że powinna zachowywać się cicho, aby nie zbudzić rodziców.
- Brawa za spostrzegawczość. - Odparł.
- A-a-ale jesteś kotem…- Odpowiedziała głupio. Była zdezorientowana, ale nie przerażona.
- Nie da się ukryć. - Nie patrzył na nią, cały czas liżąc swoje futerko.
      Chwilę stała w miejscu sparaliżowana, sądząc, że to sen. Zawsze była wrażliwą romantyczką, która większość czasu spędza marząc i myśląc o nierealnych rzeczach, jednak to nie była tylko jej wyobraźnia. To się działo naprawdę i czuła się z tym nieswojo, ale jednocześnie małą cząstką podświadomości cieszyła się, że może doświadczyć czegoś nierealnego. Przypomniała sobie ileż to razy myślała, że coś takiego się jej przytrafia. Leżąc w środku nocy z otwartymi oczami, śniąc sny na jawie, których była główną bohaterką.  Znowu pozwoliła swoim myślom przejąć  kontrolę na zdrowym rozsądkiem i zapomnieć o rzeczywistości,  gdy z zadumy wyrwał ją głos kota:
- A teraz chodź ze mną. – Patrzył na nią nieco z politowaniem, nieco z rozbawieniem.
       Oszołomiona Laura podążyła za kotem. Słuchała poleceń kota, który przemówił do niej ludzkim głosem w środku nocy, ale przecież zdarzają się dziwniejsze rzeczy, prawda?
       Przeszli przez wąski korytarz i zatrzymali się przed ciężkimi, mahoniowymi drzwiami. Było to wejście do pokoju gościnnego, który stał pusty i nieumeblowany, gdyż matka nigdy nie mogła znaleźć czasu na zakup niezbędnego wyposażenia i aranżację pomieszczenia od kiedy wprowadzili się tu dwa lata temu. 
- Może się zastanawiasz czemu tu jestem, a może jest ci wszystko jedno. – Spojrzał na nią okrągłymi, świecącymi w bladym świetle oczami, a po chwili kontynuował.-  Pokażę ci coś, żeby zaoszczędzić zbędnych wyjaśnień. Spróbuj je otworzyć.- Wskazał ruchem łebka na drzwi. - O ile dasz radę. - Dodał.
       Czy dam radę? Co, otworzyć drzwi? Pomyślała, ale nic nie powiedziała. Po krótkim szoku spowodowanym pojawieniem się kota, teraz wracała jej pewność siebie i na powrót była dawną, niczym nieprzejmującą się marzycielką. Z ciekawością zbliżyła palce do klamki. Natychmiast poczuła promieniujące zimno.  Dotknęła  jej i wtedy rozpętało się piekło.

                                                                                                ***

          To była  okropna wizja, jak jeden z tych snów, w którym wiadomo, że to sen jednak nie można się z niego obudzić. Dopiero wtedy, gdy sen zmienia się w koszmar, od którego dostaje się drgawek i zimnych potów.
           Była w salonie w swoim domu. Widziała poranna kłótnię z rodzicami. Widziała jak krzyczy, a na twarz wstępują jej czerwone wypieki. Włosy ma rozwiane, a ubrania w nieładzie. Później wyszła do szkoły. Pamiętała to wszystko, a teraz widziała to z perspektywy obserwatora całego wydarzenia. Poczuła, że była naprawdę niesprawiedliwa, nie mogła sobie nawet przypomnieć co było powodem nieporozumienia.
      Została oderwana od tamtego wydarzenia, jakby skończyła się taśma i włączono nowy film. Tym razem potrzebowała chwili, aby zorientować się gdzie jest.  Poznała, że stoi przed swoim domem, jest ciemno i bardzo ciepło. Zanosiło się na burzę. Zauważyła ciemną sylwetkę. Postać  zatrzymała się przed jej domem, wydała  coś w rodzaju zdławionego warknięcia i przekrzywiła głowę w kierunku domu. Nasłuchuje, pomyślała Laura . Swoim zachowaniem i wyglądem, przypominała jej dzikie zwierzę .
      Kolejne wydarzenie, jakby przewinięcie filmu  wideo do przodu. Była w sypialni rodziców. Istota odziana w czerń z połyskującym nożem w dłoni powoli podeszła do ojca Laury, wbiła mu nóż prosto w serce, a później przesunęła ostrze w górę,  aż do krtani, przecinając żebra, mostek i obojczyk z niezwykłą łatwością. Kości nie stanowiły żadnej przeszkody. Laura stała w sypialni z szeroko otwartymi oczami z pustym umysłem, do którego nie dodarło jeszcze co się przed chwilą stało.                                                                                                      
          Chwilę później postać pochyliła się nad jej matką.  Laura poczuła, że na jedną okropną chwilę serce zamarło jej w piersi, by później zacząć bić ze zdwojoną szybkością.  Czuła jak cała drży, pot spływa strużką po jej plecach. Zaczęła krzyczeć, lecz z jej ust nie dobywał się żaden dźwięk - głos odzywał się tylko w jej głowie. 
          Kolejny obraz. Zobaczyła ciała unoszące się w wodzie. Powoli dryfowały w znajomym stawie, ciągnące za sobą strugę krwi. Czuła jak żołądek skręca się w supeł przyprawiając o mdłości. Zobaczyła ciemne mroczki przed oczami, zakręciło się jej w głowie. Była pewna, że zaraz zemdleje.
        Wtedy poczuła ukłucie w nogę i ocknęła się zlana potem przed mahoniowymi drzwiami. Ostre pazurki kota tkwiły w jej łydce. Przytrzymując się ściany uklękła na ziemi i skuliwszy się w kłębek zaczęła płakać. Miała wrażenie jakby spędziła tam wieczność, była tak zmęczona, że chętnie poszła by spać, jednak kołatanie serca i mdłości nie zapowiadały spokojnego snu.
- I jak? - Zapytał kot tylko po to, aby coś powiedzieć.
        Nie odpowiedziała. Z dłońmi przyciśniętymi do brzucha leżała na puchatym dywanie.  Kota dobiegło zdławione szlochanie, brzmiące jakby ktoś wyrywał je  zgłębi duszy.
- No już, już - Powiedział kot. Dla lepszego efektu dodał jeszcze: - Już.
        Laura coś sobie uświadomiła. Zerwała się na równe nogi, mimo iż chwilę wcześniej w pozycji embrionalnej przypominała wrak człowieka. Wpadła do pokoju rodziców.
      Krew szumiała jej w uszach. Zobaczyła cienie przed oczami. Nie wiedziała  czy rodzice są w pokoju ani w jakim są stanie. Powtarzała w myślach, że musi się uspokoić, jednak to tylko potęgowało  zdenerwowanie. Nie mogła określić czy to wizja czy rzeczywistość. Czuła się jak w śnie, w którym jej ciało i umysł kontroluje jakaś inna siła. Zacisnęła mocno powieki i przygryzła wargę. Policzyła do dziesięciu, a później powoli otworzyła oczy modląc się w duchu i jednocześnie spodziewając się najgorszego. Pokój oświetlał blask księżyca. Mogła zobaczyć drewnianą komodę i toaletkę. Na łóżku leżeli rodzice. Cali i zdrowi. Wszystko było w normie. Gdy tylko uspokoiła swój oddech usłyszała ciche chrapanie ojca i senne mamrotanie mamy. W pierwszej chwili poczuła tylko ulgę. Spadek adrenaliny spowodował, że ponownie osunęła się na ziemię. Kot znalazł się tuż przy niej.
- To było jak nagranie z kamery, takie prawdziwe, jak koszmar… Kto to był?
- Skoncentruj się teraz na ważniejszych rzeczach. – Powiedział rzeczowo kot. Odpowiedź była szybka   i trochę agresywna. Kot przeszedł do sedna. Laura w pośpiechu zdołała zapamiętać tylko najważniejsze fakty, które po cichu sobie powtarzała, żeby mieć pewność, że w zdenerwowaniu nic istotnego jej nie umknęło.
         Dowiedziała się, że owa istota czymkolwiek była, niewątpliwie wróci. Jej rodzina kupiła dom po okazyjnej cenie, przynajmniej tak myśleli. Nie wiedzieli, że poprzedni właściciel był bliski od postradania zmysłów, gdyż uważał, że w domu straszy i nawiedzają go sny, w których on i jego rodzina umierają z rąk zamaskowanego mężczyzny. Przytakiwała próbując uporządkować fakty.
-Ale dlaczego to ja muszę wszystko załatwiać?  Nie zrobiłam nic złego, to nie moja win -…
-Pewnie, że to nie musisz być ty. - Przerwał jej. - Po prostu znajdź kogoś kto będzie ryzykował życiem, żeby powstrzymać żądnego krwi psychopatę i uratować skórę rodzinki żyjącej w „Domu Strachów”.
-Okay, okay zrozumiałam. Ale nie wiem nawet gdzie zacząć - Poskarżyła się , gdyż była zmęczona zarówno psychicznie jak i fizycznie. Założyła, że kot zamierza jej pomóc jednak jego uwagi w żadnym stopniu jej nie pomagały. To, że spotkało ją coś niesamowitego przestało ją cieszyć.
- Na szczęście masz osobę, która ci pomoże. - Rzekł z przesadnie udawaną radością.
- …czyli… ty…? - Powiedziała to tak zbolałym i zawiedzionym głosem jakby w ogóle odsunęła od siebie myśl, że może przeżyć.
-Nie ja, głupia. Jestem tylko Przewodnikiem. Na tym polega twoje pierwsze zadanie: odnaleźć tę osobę. Po prostu musisz tam wejść jeszcze raz i wysłuchać co Ona ma ci do powiedzenia, a później szybko uciekać. To pierwsza część, resztę powiem ci jak już wrócisz.
       Po prostu tam wejść jeszcze raz, dobre sobie, pomyślała Laura. I kim jest „Ona”? I co miało się stać, jeśliby nie uciekła? Za dużo pytań kłębiło się w jej głowie więc postanowiła odsunąć od siebie zdrowy rozsądek i nasuwające się wątpliwości. Podeszła do drzwi.
-Powodzenia. - Usłyszała  jeszcze.
     Zdecydowanym ruchem nacisnęła klamkę i szybko weszła do środka. Postanowiła wmawiać sobie ze wszystko będzie dobrze i wykonać zadanie jak najszybciej.
      Miejsce, w którym się znalazła w ogóle nie przypominało pomieszczenia w domu, wyglądało raczej jak wejście do lochu. Ściany i podłoga były wyłożone szorstkim betonem. Wiedziała o tym, mimo że ciemność była głęboka i gęsta, jakby można było w niej utonąć. Wystraszona nagłą zmianą otoczenia wzięła kilka nerwowym oddechów, jednak nie czuła by do jej płuc dostał się tlen. Powietrze było ciężkie jak ołów. Nie czuła żadnego zapachu, nic nie widziała. Została całkowicie pozbawiona zmysłów. Tak zapewne czują się duchu, pomyślała. Ta pustka była tak przytłaczająca, że chciała płakać, ale nie potrafiła. Przeszła kilka kroków i zapytała drżącym głosem:
- H-halo…?- Szepnęła,  ale jak to bywa w przypadku słów wypowiadanych sotto voce jej głos odbił się od ścian, dając wrażenie, że ktoś idzie jej śladem. Nie było to przyjemne uczucie. Po dłuższej chwili usłyszała dźwięk brzmiący jak sama ciemność:

 Kto….
Jak oddech śmierci.
…tam…
Jak echo szeptu szaleńca.
…jest?
Słodki, a  jednak niepokojący.
- Jest-em… Laura, czy  wiesz kto…

 Podejdź bliżej….

-Wolała…

 Lub zawróć….


-Czy nie mogł…

  Lub zawróć...

      Głos wypełzł z ciemności. Czuła jak jej bose stopy, ręce i twarz owija bardzo cienka i zimna pajęczyna. Niematerialna ręka trupa ścisnęła jej żołądek, skradła się w kierunku serca by wśliznąć się do umysłu powodując falę paniki. Zbierając resztkę odwagi jaka jej pozostała postąpiła kilka kroków naprzód. Musisz szybko uciekać. W głowie odbijało się jej echo słów kota. Musisz szybo uciekać
        Powtarzała w głowie te kilka pytań, które chciała zadać i choć dokładnie znała ich treść nie potrafiła zabrzmieć pewnie i zdecydowanie.
- J-jak nazyw-w-wa się osoba, któr-a-a mi po-po-może?
       Język przestał ją słuchać, powstrzymała się od szczękania zębami, mu móc słyszeć szept zjawy.

Anioł, musisz znaleźć anioła.
- A i-i-imi-i-ię?
       Cisza. Mogła usłyszeć krew szumiącą w uszach i głośne, nierówne bicie serca. Krew pociekła jej z nosa.  Oblizała usta i poczuła metaliczny smak krwi. Trwało to niepokojąco długo, a musiała się spieszyć, żeby nie być pod wpływem zjawy zbyt długo.
- G-dzie g-g-o-o znajdę?
        Kolejna fala paniki i zimna wdarła się do jej głowy. Znowu cisza. Musisz uciekać, powtarzał jej w  głowie głos, gdy czekała na odpowiedź.

Gdy chcesz Go zobaczyć- nie używaj oczu. Gdy chcesz Go usłyszeć- nie wytężał słuchu. Gdy chcesz Go odnaleźć- nie szukaj Go. Nie staraj się niczego przyspieszać, a jednocześnie walcz bo od tego zależy twoje życie.
Znowu chwila ciszy. Zjawa delektowała się strachem dziewczyny.
W świecie ludzi jest tylko jeden Anioł. Twój czas minął. A teraz uciekaj…
      To była jedyna dłuższa wypowiedź zjawy. Laura czuła się jak w hipnozie. Nie wiedziała o czym myślała, nie wiedziała co czuje. Nie starała się zrozumieć, co „Ona” miała na myśli. Chciała tylko jak najwięcej zapamiętać. Gdy tylko słowa dotarły do jej świadomości, na powrót ogarnął ją strach. Gardło było suche i powodowało ból z każdym oddechem. Usłyszała w głowie chrzęst. Dźwięk tłuczonego szkła. Jakby jej świadomość rozpadała się na tysiące kawałeczków. To dało jej impuls do działania. Rzuciła się biegiem w stronę drzwi. Biegła szybko. Za szybko. Spostrzegła to, gdy źle ustawiła stopę i przetarła skórą po szorstkiej nawierzchni. Prawą dłoń, którą starała się złagodzić upadek pokrywały teraz zadrapania. Bolało, być może zwichnęła sobie nadgarstek i kostkę, jednak szybko podniosła się z klęczek i ruszyła w stronę drzwi, które wydawały się być tak daleko, a przecież przeszła tylko kilka kroków. Biegła lecz czuła, że stoi w miejscu. Jak w śnie, w którym za wszelka cenę chcesz uciekać, ale zapominasz jak się biega. Gdy chcesz krzyczeć, ale jakiś nieopisany ciężar przygniata cię, nie pozwalając na walkę. Nadal biegła, choć nie była już pewna czy zbliża się do wyjścia, czy nadal stoi sparaliżowana strachem nie mogąc nawet mrugnąć. Widziała już światło porannego słońca wpadające przez okno i oświetlające drzwi. Była tak blisko, opuszkami palców dotknęła klamki, jednak upadła, a wtedy drzwi się zamknęły. Zdążyła pomyśleć tylko, że na to nie zasłużyła. Zawsze chciała przeżyć przygodę, doznać czegoś pozaziemskiego, a życie z niej zakpiło. Pozostawiło tylko pustą, niemyślącą skorupę pogrążoną w wiecznym koszmarze, otuloną poczuciem winy, strachu, zimna i niepewności.


                                                                               ***
      Obudził ją dotyk zimnych poduszek kocich łapek na policzku. Szorstki języczek polizał jej skroń.
-Cześć. - Powiedziała zachrypniętym głosem. Podrapała kota za uchem.
- Dobra robota. -Odpowiedział po prostu.
     Laura próbowała zastanowić się jak to się stało, że leży teraz na puchatym dywanie przed wejściem do pokoju gościnnego. Jednak  musiałaby wtedy również przypomnieć sobie ostatnie zdarzenia, a na to nie miała tylu rezerw psychicznych.
- A teraz opowiesz mi wszystko. - Zażądał kot.
Jęknęła.
-Nie wydaje mi się, abyśmy szybko się  z tym uporali. – Przetarła oczy i powoli wstała.
      Kot prychnął, jednak miło to pozytywny wydźwięk.
-Masz rację. Jesteś pewnie głodna i zmęczona. Zacznijmy od śniadania. – Ruszył w stronę kuchni z gracją i gibkością, na jaką tylko stać koty.
      To, że zaburczało jej w brzuchy wydało jej się w obliczy całej sytuacji tak trywialne, że aż się zaśmiała.
      Światło poranka wdzierało się do kuchni dając poczucie bezpieczeństwa. Jednak czworonogi towarzysz Laury nie pozwalał zapomnieć jej o swoim zadaniu. Spoglądając na blaski światła odbijające się na idealnie czarnym, jedwabnym futrze kota, pomyślała, że pewnie dużo czasu będzie im dane spędzić razem. W końcu kto wie ile im zajmie odnalezienie owego Anioła? Kolejny skurcz pustego żołądka upomniał się o jedzenie. Teraz pomyśli o bardziej przyziemnych i ludzkich rzeczach. Jak na razie.
                                                                                 ***

      Życie jest proste. To jak jazda na rowerze, który  płonie. I ty również płoniesz. Wszystko płonie bo znajdujesz się w piekle.
Koniec rozdziału pierwszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz