niedziela, 1 stycznia 2017

Ola Szerkus, Na skraju lasu





Dawno, dawno temu  w sumie nie tak dawno i nie tak daleko pod Babią Górą  w małej wsi Stryszawa  wraz z tatą i babcią żyła sobie mała dziewczynka o imieniu Sara.

Babcia Sary Brumhilda zawsze opowiadała jej bajkę o Światłowidmie - potworze  wysokości  brzóz, o skórze  bledszej od księżyca i oczach jarzących się jak pochodnie. Pomimo strachu przed potworem Sara zawsze lubiła, kiedy ją jej babcia opowiadała.
Następnego dnia Sara wraz ze swoim tatą  wybrali się do pobliskiego lasu na wzgórzu Wsiórz. Mieli tam swoje tajne miejsce, w którym zawsze jesienią można było znaleźć pomarańczowe rydze.  Ich podróż nie trwała długo, po  zaledwie 20 minutach byli już pod lasem.
Po wejściu do lasu Sara była bardzo  podekscytowana,  postanowiła pobiec w stronę niewielkiej polany na,  której można było znaleźć zajączki. Jej tata wołał, by się od niego nie oddalała, lecz ona nie posłuchała i pędziła przed siebie.

Po chwili kątem oka dostrzegła błysk, zatrzymała się i podeszła pod mały klon rosnący pośród wysokich drzew. Schyliła się, a w kępce trawy  zobaczyła różowawy kryształ odbijający promienie słońca.
Była nim oczarowana, chciała pokazać swoje znalezisko tacie, ale nigdzie go nie było. Sara błyskawicznie się podniosła i zaczęła wołać za tatą by ten jej tak nie straszył, bo to nie jest śmieszne . 
  Jednak nikt jej nie odpowiedział , jej tata nie wyszedł za drzewa, śmiejąc się  a później nie pogłaskała jej po głowie. Była sama. Las nie był zbyt gęsty, więc doskonale widziała, że niebo zaszło chmurami . Dziewczynka bliska już płaczu nagle  w oddali dostrzegła ludzką sylwetkę. Uradowana, że to jej tata jej szuka, szybko pobiegła w tamtą stronę. Biegła i biegła, ale  postać dalej się oddalała, postać przed nią zniknęła jej na chwilę z oczu a ona zauważyła, że stoi na wydeptanej dróżce, prowadzącej do starego dworku.

Sara wątpiła, żeby ktoś w nim mieszkał, ale nie wiedziała co robić była sama w lesie a wyglądało jakby zaraz miało się rozpadać. Postanowiła  wejść do środka . Drzwi o dziwo były otwarte, ale ciężkie, Sara nie poddając się  użyła wszystkich swoich sił aż w końcu się jej udało, drzwi się otworzyły a ona ostrożnie zajrzała do środka.

Wewnątrz było ciemno, dziewczynka popchnęła nieco bardziej wielkie drewniane drzwi i weszła. Jedynym światłem, jakie oświetlało przedsionek, było to wdzierające się zza otwartych drzwi . Po przejściu paru kroków Sara zauważyła, że światło  zaczyna zanikać, odwróciła się błyskawicznie, niestety drzwi za nią zdążyły się już zatrzasnąć.  Próbowała je otworzyć, ale nie miała już na tyle siły, przestraszona tą sytuacją   stała w miejscu, a  łzy napływały jej do oczu . Wszędzie wokół było ciemno, była w stanie zobaczyć jedynie kontur rzeczy stojących przed nią. W pewnym momencie ją oświeciło, wyjęła z torby krótką pałeczkę i złamała ją, po chwili ta zaczęła świecić. Glowstick, Sara kupiła je na Babiogórskiej Jesieni, na którą zabrała ją babcia. Sara była mądrą dziewczynką, więc postanowiła poszukać innego wyjścia. Do głowy przyszła jej myśl o Światłowidmie, babcia Brunhilda jej czytała o nim… A co, jeśli  to jest jego rezydencja -  myślała, ostrożnie stawiając kroki. Z pokoju przed nią zdawało się wydobywać światło, przestraszona zaczęła się cofać, gdy nagle natrafiła na opór. Sara wiedziała, że za nią znajduje się źródło światła,  powoli odwróciła głowę i krzyknęła. Za nią  stała wysoka postać Światłowidma ,  który zdawał się naśladować jej ruchy, jednak dziewczynka nie zwróciła na to szczególnej uwagi, tylko upuściła świecącą pałeczkę i pobiegła do pokoju znajdującego się najbliżej. Po konturze rozpoznała, że znajduje się tam coś sofopodobnego przykrytego płachtą, postanowiła się więc tam schować.

     Sara miała zamknięte oczy jednak  otworzyła je, czując światło na powiekach.  Spojrzała w bok, po czym zdziwiona stwierdziła, że Światłowidm siedzi tuż obok niej ze skulonymi nogami. Odwrócił głowę w jej stronę i się uśmiechnął ,a przynajmniej tak się jej wydawało, gdyż nie miał… ust. Cała sytuacja wydała się Sarze zabawna, parsknęła śmiechem i również się uśmiechnęła. Dotarło do niej,  że Światłowidm wcale nie jest takim strasznym potworem, jakim myślała, a przez to ze mieszka sam w środku lasu musi być bardzo samotny. On tez musiał się wystraszyć jej krzyku, chciała go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziała, jak.

Nagle  wstał i zbliżył się do niej, w ręce trzymał wstążkę, jej wstążkę. Dopiero teraz Sara zorientowała się, że ma rozwiązane włosy a  niesforne kosmyki opadają jej na oczy. Wzięła wstążkę, ale kompletnie nie wiedziała, co z nią teraz zrobić,  zawsze nosiła warkocz, którego wiązał jej tata.  Światłowid m widząc to, chciał jej pomóc ,  odwróciła się a on zebrał jej włosy i zaczął nieumiejętnie wiązać warkocz.  Może  i nie umiał tego robić, ale za to wyglądało, jakby się cieszył,  że  jest pomocny.  Sara wstała  i podziękowała mu uśmiechem,  jednak zaraz po tym uśmiech zniknął z jej twarzy. Przypomniała sobie o tacie, tęskniła za nim i to bardzo  łzy znów zaczęły zbierać się w kącikach jej oczu. Widzący to Światłowidm zaczął panikować, chyba pomyślał, że zrobił coś źle i Sara teraz płacze. Zakrył oczy rękoma a następnie odkrył je, starając zrobić głupkowatą minę,  na jaką pozwoliły mu tylko oczy. Sara przestała płakać, otarła łzy rękawem i wyjaśniła, że chce wrócić do domu. Nie wiedziała, czy coś zrozumiał, ale stwór wydawał się wiedzieć, o co jej chodzi, ponieważ wstał i wyciągnął do niej rękę. Sara chwyciła ją, a on poprowadził ją do drzwi, przez które się tu dostała, pchnął je, odsłaniając drogę na zewnątrz .

Robiło się już ciemno,  pomimo to nie puszczając ręki dziewczynki, wielkolud szedł dalej.  Poprowadził ją dróżką,  oświetlając  okolicę. Sara czuła się bezpiecznie. Po chwili w oddali można było usłyszeć  nawoływanie, dziewczynka rozpoznała w nim głos swojego ojca, uradowana  już chciała pobiec w jego stronę, jednak rękę Światłowidma puściła  dopiero po chwili. Zrobiło jej się trochę smutno, że musi  go znów zostawić samego w tej wielkiej rezydencji. Odwróciła się i stanęła przed nim, spoglądając mu w oczy, widziała w nich smutek, ale też i radość z tego, że Sara jest szczęśliwa. Sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła z niej niewielki przedmiot, przez który tak naprawdę wszystko się zaczęło.
W rękach  trzymała jasnoróżowy kryształ. Światłowidm wyglądał na zdziwionego  tym prezentem, jednak dziewczynka uśmiechnęła się i powiedziała:  „ Dziękuje ci za twoją pomoc , proszę, to prezent dla ciebie. Mam nadzieję, że ci się podoba. Jeżeli tylko będziesz czuł się smutny i  samotny, pomyśl o mnie ’’ . Światłowidm przyjął prezent,  po czym schylił się i uściskał małą Sarę, poklepał ją po głowie i dał znać, by biegła do taty, dziewczynka przytaknęła, ostatni raz pomachała nowo poznanemu przyjacielowi i pobiegła. Spośród kilku świateł latarek, które należały prawdopodobnie do policjantów, wybrała jedno, krzyknęła najgłośniej jak potrafiła, a tata odwrócił się w jej stronę. Mała Sara  wpadła w ramiona swojego ojca a on przytulił ją najmocniej jak potrafił, ciesząc się,  że jego ukochana córka  się znalazła. Oczywiście nie obejdzie się bez reprymendy, ale z tym poczeka do jutra.


                                                                        KONIEC


         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz