Karolina Malaga, laureatka Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego
Dama z półświatka
Nie zaczynaj wojny,
której nie jesteś w stanie wygrać.
W barze panuje półmrok przecięty tylko
blaskiem lamp. Stoję oparta o futrynę w pobliżu masywnego dębowego kontuaru.
Patrzę na swoje odbicie w wiszącym nad moją głową lustrze. Moja twarz, niegdyś
przepiękna z mocno podkreślonymi oczami i krwistoczerwonymi ustami, dziś
wygląda na zmęczoną. Moje brązowe loki wydają się mniej puszyste niż kiedyś.
Nawet ciemnoczerwona krótka sukienka z głębokim dekoltem nie dodaje mi blasku…
Kolejny
wieczór, już nawet nie pamiętam który, spędzam, patrząc na dziesiątki mężczyzn
zabawianych przez „moje” dziewczyny. Wszyscy faceci, bogaci, samotni, żonaci
przychodzą wieczorami i nocami do miejsc takich jak to. Płacą wielkie pieniądze
za towarzystwo, taniec, czy seks z pięknymi kobietami. W dodatku zostawiają
kosmiczne sumy w barze za alkohol.
Wszyscy
ci mężczyźni wyglądają tak samo. Dziewczyny nie patrzą na ich twarze, nie
pytają o imiona czy nazwiska. Nie chcą o nich myśleć ani pamiętać. Starają się
nie myśleć o nich jak o ludziach. Pragną tylko zarobić jak najwięcej pieniędzy…
Zrobią wszystko, co będą chcieli wynajmujący je faceci.
Wyglądają
na szczęśliwe… Ale to tylko gra pozorów. Tu
odsłoń trochę więcej, tam pokaż trochę mniej. „Moje” dziewczyny płaczą w
samotności i marzą o innym życiu, którego nie mogą mieć. Zaciskają zęby,
skupiają wzrok na ścianie, nie patrzą na mężczyzn. Myślą o pieniądzach, żeby
mogły przeżyć, utrzymać rodziny i siebie. Niektóre z nich są samotnymi i
młodymi matkami, które chcą po prostu dobrej przyszłości dla swoich dzieci.
Wszystkie te kobiety są niewolnikami pieniędzy. Tak jak ja…
Od
piętnastu lat należę do mafijnego półświatka. Miałam zaledwie siedemnaście lat,
gdy trafiłam na ulicę.
***
Młoda
dziewczyna w schludnym, lecz lekko brudnym ubraniu powoli przemierzała park.
Było ciemno. Jedynie księżyc dawał delikatną poświatę. Z naprzeciwka zza drzew
wyłonił się mężczyzna o potężnej posturze. I podszedł do szatynki…
-
Zgubiłaś się, moja miłaja? – zapytał
z rosyjskim akcentem.
Dziewczyna
przeraziła się. Chciała zacząć krzyczeć lub uciekać. Ale wiedziała, że nikt nie
usłyszy jej wołania. Stała w miejscu jak sparaliżowana.
-
Nie bój się. I nie waż się wzywać pomocy. Widywałem już dużo takich diewuszek jak ty… Pomogę ci znaleźć nowy
dom i pracę - powiedział.
Dziewczyna
nie wiedziała, co zrobić. Stała w miejscu. Zirytowany mężczyzna złapał ją za
ramię i pociągnął za sobą. Była zmęczona, zmarznięta i głodna. Nie miała sił
protestować.
Mężczyzna
zaprowadził ją do drogiego czarnego samochodu. Otworzył drzwi i popchnął na
tylną kanapę, a potem sam wsiadł.
-
K Andriej – rzucił do kierowcy.
Jechali
kilka minut w kierunku obrzeży miasta. W końcu pojazd zatrzymał się przed
stylową willą otoczoną drzewami.
Mężczyzna
poprowadził dziewczynę do głównego wejścia i wprowadził do holu. Szatynka była
pod ogromnym wrażeniem przepychu z jakim został urządzony. Wszędzie było złoto
oraz drewno, prawdopodobnie dąb.
-
Zachowuj się grzecznie i nie pyskuj – powiedział i otworzył masywne drzwi,
pokazując dziewczynie, żeby weszła.
-
Nu szto, Dimka? – zapytał mężczyzna
siedzący przy biurku.
Był
przystojny. Miał jasne włosy i zielone oczy, w których tańczyły niepokojące
ogniki. Powoli sączył whisky.
-
To ta dziewczyna, o której ci mówiłem – rzucił i znikł za drzwiami.
Rosjanin
wskazał jej miejsce, żeby usiadła.
-
Jesteśmy dużą firmą usługową. Proponuję ci pracę na dobrych warunkach za duże
pieniądze. Głównie chodzi o zabawianie i towarzyszenie gościom… - wyjaśnił
pokrótce. – Zgadzasz się?
Szatynka
z lekkim zawahaniem skinęła twierdząco głową. Mężczyzna klasnął w dłonie.
***
Nigdy
nie sądziłam, że trafię do mafijnego półświatka. Byłam dobrą uczennicą i
grzeczną dziewczyną, dopóki moi rodzice nie zginęli w wypadku. Mając
siedemnaście lat, straciłam dach nad głową i wszystko, co posiadałam. Ale
pojawił się Andriej…
Luksusowa
willa, do której trafiłam, okazała się wielkim domem publicznym. Na dole
znajdował się i nadal znajduje ogromny bar ze striptizem oraz kobietami do
towarzystwa. Dla tych bogatszych i bardziej zainteresowanych gości wynajmowane
są pokoje na piętrach z ogromnymi łóżkami i zabawkami… Raj dla wszystkich,
którzy pragną zaszaleć.
Miałam
być jedną z tych kobiet… Jednak, kiedy zostałam przygotowana przez sztab ludzi
do pierwszego wyjścia, musiałam przejść kontrolę samego szefa.
Z
lekko upiętymi włosami, makijażem, w czarnej koronkowej sukni i czerwonych
szpilkach wyglądałam zupełnie inaczej niż przy pierwszym spotkaniu z Andriejem.
Nadal
pamiętam jego słowa: tę diewuszkę
zatrzymam dla siebie. Zostałam jego prywatną prostytutką, a po roku żoną…
Patrzę
na tancerki, jak wabią i czarują mężczyzn. Jakaś para właśnie wychodzi w stronę
prywatnych pokoi. Ten facet pożegna dzisiaj spory kawałek swojego majątku…
Nienawidzę
być żoną alfonsa i bosa mafii. Na początku Andriej był miły, cudowny, zabawny…
Pokochałam go. A teraz… Jest okropnym brutalem nieszanującym nikogo prócz
siebie, topiącym swoje życie w whisky przestępcą. Jakby tego było mało, tuż pod
moim nosem testuje kilka razy w miesiącu swoje prostytutki…
Utknęłam.
Nie mogę uciec od
niego.
Dopadnie mnie
nawet na końcu świata…
- PASTOJTIE – rozlega się głośny krzyk
jednego z ochroniarzy, chyba Nikołaja.
Wybiegam z baru
do holu sprawdzić, co się dzieje. Zastaję prawie pusty korytarz, w którym
panuje niemal idealna cisza. Słychać tylko szepty i przekleństwa dwóch goryli
pilnujących drzwi do gabinetu Andrieja.
***
W
gabinecie panował półmrok. Przy masywnym drewnianym biurku siedział
czterdziestokilkuletni mężczyzna w garniturze. Otaczała go woń whisky zmieszana
z piżmowym zapachem perfum. Z głośników płynęła rosyjska muzyka z międzywojnia.
Otworzyły
się drzwi i wszedł wysoki brunet ubrany w drogie czarne ubrania.
-
Musimy pogadać – powiedział nowoprzybyły.
Andriej wskazał
mu fotel i zachęcił, by usiadł. Wziął karafkę i nalazł whisky młodemu
mężczyźnie.
- Jacek, co cię
do mnie sprowadza?
- Chcę odejść z
biznesu – odpowiedział. – Zakochałem się i nie chcę już pracować jako facet do
towarzystwa.
- Szto? – uniósł się po rosyjsku Andriej.
- Odchod…
- Niet! Nigdzie nie odchodzisz! Wszystkie
moje dziewczyny są warte po kilkaset tysięcy dolarów. Ty jesteś wart miliony.
Nie łudź się, że pozwolę ci na wyjście z tego biznesu.
Mężczyźni
rozpoczęli ostrą wymianę zdań. Zapomnieli o dżentelmeńskich grzecznościach.
Rosyjskie wulgaryzmy mieszały się z polskimi.
- Mam kasetę z
pewnym filmem… Panimajesz?
Jacek wyraźnie poczerwieniał
z wściekłości. Żyłka na jego czole zaczęła nerwowo drgać. Zacisnął pięści,
wstał i pochylił się nad biurkiem. Andriej również podniósł się. Przybliżył
twarz do Polaka, spojrzał mu prosto w oczy i w mniej lub bardziej grzeczny
sposób wyprosił go z gabinetu.
- Nie skończyłem
z tobą jeszcze – rzucił Jacek i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Blackij gieroj – burknął pod nosem
Rosjanin.
***
Przesiąknięty
alkoholem i cygarem Andriej kładzie się obok mnie. Brutalnie przyciąga mnie do
siebie i przyciska do piersi. Zasypiając mruczy pod nosem o jakiejś kasecie i
pieprzonym zakochanym Polaku. Domyślam się, że może chodzić o te krzyki, które
dobiegły dziś do baru.
Nie
mogąc zasnąć, wymykam się z sypialni do gabinetu. Na szczęście po drodze udaje
mi się nie natknąć się na ochroniarzy. Zamykam za sobą drzwi na klucz.
Otwieram
tajny sejf męża. Między dokumentami i jakimiś drobiazgami leży czarna kaseta. Ostrożnie
wyciągam ją, nie przestawiając pozostałych rzeczy. Podchodzę do odtwarzacza i
włączam nagranie.
Obraz
pustego pokoju bez okien zalewa ekran. Potem pojawia się młody chłopak. Ma
związane ręce za plecami. Jest nagi. Oprócz niego w pomieszczeniu znajdują się
dwie kobiety w maskach zasłaniających górną część twarzy i czarnych lateksowych
kombinezonach. Jedna z nich powala mężczyznę na podłogę…
Kobiety
okrutnie znęcają się nad chłopakiem. Gwałcą go, biją, torturują i wykorzystują.
Słyszę krzyki i szloch ofiary oraz szydercze śmiechy oprawczyń. Chcę wyłączyć
nagranie, ale nie potrafię tego zrobić. Nie mogę się ruszyć.
Jedna
z kobiet bierze bicz i wymierza ciosy w plecy chłopaka, który wydaje głośny i
wściekły krzyk. Oprawczynie chichoczą. Mężczyzna podnosi się z trudem. W
szybkim tempie zbliża do jednej z nich i mocno popycha ją ramieniem. Kobieta
traci równowagę, upada na podłogę, uderzając głową w ścianę. Wokół jej
nieruchomego ciała rozlewa się kałuża krwi. Podbiega do niej druga kobieta i
zaczyna krzyczeć…
Pojawia
się czarny ekran. Koniec nagrania.
Patrzę
przed siebie, nie wiedząc, co zrobić. Domyślam się, że ten chłopak mógł dziś
odwiedzić mojego męża…
***
Siedzę
naprzeciwko Andrieja w jadalni. Jemy tradycyjne rosyjskie pluszki i pijemy
kawę. Mogłoby się wydawać, że wszystko jest w porządku… Ale ja nie potrafię
spojrzeć mu w oczy. Po tym, co zobaczyłam, na nagraniu, które ukrywał… Nie chcę
na niego patrzeć. Wiedziałam, że jest złym facetem…ale nie przypuszczałam, że
aż tak.
Dzwoni
telefon.
-
Uljanow – rzuca. Milczy. Z każdą sekundą jego twarz przybiera coraz mocniejszy
czerwony odcień. Żyłka na jego czole nerwowo pulsuje.
-
Załatwię to, niech się pani nie martwi – rozłącza się.
Nerwowo
wybiera jakiś numer. Nie odpowiada. Dzwoni po raz drugi. Z telefonu dobiegają
słowa: skończyłem z tobą nie dzwoń więcej. Połączenie urywa się.
Andriej
uderza pięścią w stół.
-
Małecki! – wrzeszczy.
Do
jadalni wpada po kilku sekundach prawa ręka mojego męża.
-
Ten durak odmówił zlecenia od naszej
najlepszej klientki. Pani Żabinowska jest wściekła, ja jeszcze bardziej. Wyślij
kopię nagrania z sejfu Malczewskiemu i upewnij się, że jego szljucha też to zobaczy…
***
Kobieta
usłyszała dzwonek do drzwi. Wyszła sprawdzić, kto przyszedł. Ale nikogo nie
było na korytarzu. Spojrzała na wycieraczkę i zobaczyła dużą szarą kopertę. W
środku znajdowała się płyta CD. Wróciła do mieszkania, włączyła odtwarzacz i
usiadła na kanapie.
Włączyła
nagranie…
Bezwładnie
upuściła pilota na podłogę i nie odrywała wzroku od ekranu. Do oczu napłynęły
jej łzy.
-
Kochanie, kto przyszedł? – zapytał, wychodząc z łazienki mężczyzna, a potem
przeniósł wzrok na kobietę i na telewizor.
Zbladł.
Podbiegł do niej i wyłączył telewizor. Przytulił ją i próbował uspokoić. Ale
kobieta płakała…
-
Ciiii… nie płacz mała…
-
To byłeś ty… - wyszeptała łamiącym się głosem.
Mężczyzna
przytulił ją mocniej i zaczął opowiadać jak stracił dach nad głową, jak trafił
do burdelu, jak przez przypadek zabił kobietę, jak szantażował go alfons, jak
został facetem na telefon. Opowiadał wszystko, całą przeszłość nie pomijając
żadnych szczegółów…
-
Nie zamknęli mnie, bo Andriej zatuszował morderstwo. Teraz grozi, że ujawni je
policji, jeśli od niego odejdę. Ale ja nie chce już dłużej tak żyć. Pokochałem
cię i chcę skończyć z przeszłością. Pokonam go, choćbym miał spalić całą
Warszawę.
- Ja ciebie też kocham. Poradzimy sobie z tym –
odpowiedziała przez łzy.
***
-
Ty ruski śmieciu! – rozlega się krzyk w holu.
Do
salonu wpada wściekły mężczyzna, który najwidoczniej ominął kordon ochroniarzy.
Rzuca się w kierunku mojego męża.
-
Jak śmiałeś?! Zabiję cię! – wrzeszczy łapiąc Andrieja za poły marynarki.
Natychmiast
Małecki rozdziela ich.
-
Choliernyj malczik – mówi spokojnie
mąż. – Liczyłem, że wpadniesz z wizytą, ale nie spodziewałem się, że tak
szybko. Mam nadzieję, że twojej lubej spodobał się film…
O
nie.
Tylko nie to.
To Jacek.
Uroczy
dżentelmen.
To on jest tym
chłopakiem z nagrania…
Nie sądziłam, że
mój mąż może być aż tak złym i podłym człowiekiem. Czuję jak resztki mojego
szacunku i miłości do niego ulatują, a ich miejsce zajmuje nienawiść.
-
Zamilcz skurwielu – rzuca stanowczo Jacek.
- Spakojna, Jacek. Jeśli nie chcesz, żeby
film ujrzała szersza publika, zadzwonisz zaraz do Żabinowskiej i powiesz, że
przyjmujesz zlecenie.
-
Po moim trupie – odpowiada wściekle.
-
To się da załatwić – mówi Małecki z uśmieszkiem.
-
Masz dwadzieścia cztery godziny i ani minuty więcej, żeby wrócić do biznesu –
oznajmia Andriej. – A teraz wynoś się z mojego domu.
Jacek
opuszcza pospiesznie salon w towarzystwie Małeckiego. Zostaję sama z mężem. Nie
mówię ani słowa, on też milczy. W końcu wstaje i wychodzi.
-
Muszę odpocząć. Nie czekaj na mnie z kolacją.
***
Powoli
zbliża się wieczór. W willi panuje spokój. Powinnam szykować się, żeby iść do
baru. Ale nie mam na to ochoty.
Wiem,
że ta sytuacja to szansa na uwolnienie się spod władzy Andrieja. Nie mogę
zmarnować takiej okazji.
Rezerwuję
przez Internet kilkanaście lotów, które odbywają się nad ranem. Andriej nie
będzie wiedział, dokąd uciekam. Wydaję majątek na bilety, ale nie dbam o to.
Pakuję
najpotrzebniejsze rzeczy i umawiam się z dyrektorem banku na odbiór kilku
milionów dolarów w gotówce.
Uważając,
żeby nikogo nie spotkać po drodze, wkradam się do gabinetu męża. Jest pusty.
Panuje w nim idealna cisza. Otwieram sejf i wyjmuję z niego kasetę.
Zniszczyć
ją czy nie? Wpadam na lepszy pomysł.
Przeszukuję
notatnik Andrieja w poszukiwaniu numeru do Jacka. Po przeglądnięciu kilkunastu
stron zaczynam tracić nadzieję, ale nie poddaję się. W końcu udaje mi się
znaleźć.
-
Słucham – pada po drugiej stronie słuchawki.
-
Kamila Uljanowa, żona Andrieja – mówię. – Mój mąż nie wie, że do ciebie
dzwonię. Bądź o drugiej w nocy na Okęciu. To ważne.
Umawiam
się na spotkanie Jackiem. Chcę mu przekazać kasetę.
Idę
pozałatwiać ostatnie sprawy w domu. Gdy zapada zmrok wymykam się z willi i
wsiadam do taksówki. Rzucam ostatnie spojrzenie na moje więzienie. Nie jest mi
żal, że uciekam. Być może wyjdę na tchórza, ale to nie ma dla mnie znaczenia.
Ostatni
raz patrzę przez szyby taksówki na znajome miasto. Prawdopodobnie nigdy już tu
nie wrócę. Do końca życia będę ukrywać się przed mafią.
Ale mam nadzieję, że warto tak
zaryzykować…
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz