„Dzisiaj tylko farsa
jest możliwa”
Stomil
W
piątek dwudziestego drugiego lutego miałam okazję obejrzeć „Tango” Sławomira
Mrożka w reżyserii Piotra Cyrwusa w nowohuckim Teatrze Ludowym. Piotr Cyrwus
przypomina mi Stomila, jednego z bohaterów dramatu. Ten awangardowy artysta
powiedział „Dajcie mi Boga, a zrobię z niego eksperyment”, jednak pamiętajmy, że
eksperymenty Stomila należały do nieudanych. Cyrwus chciał stworzyć nowe
„Tango” własną interpretacje dzieła, niestety, jak dla mnie, nie był to udany
zabieg. Reżyser chciał sprawdzić, na ile „Tango” jest aktualne dzisiaj. W swojej
interpretacji poruszył kwestię wolności człowieka, jego wyborów i tego, co
rodzice mogą przekazać swoim dzieciom. Wyszedł jednak z tego prawdziwy misz-masz.
Na początku skupmy się na bohaterach, a w szczególności
na Arturze, młodym człowieku, którego Mrożek opisał jako studenta ubranego w
czysty, schludny garnitur, niosącego stos książek i skryptów. U Cyrwusa zamiast
z Mrożkowym elegantem mamy do czynienia z młodym „dresiarzem”, granym przez
Piotra Franasowicza. Stomil, czyli mężczyzna, który miał chodzić w rozpiętej
piżamie, to nieco mniej istotne odstępstwo od dramatu, ale postać Edka woła o
pomstę do nieba. Cham i prostak ubrany w brzydką kraciastą koszulę i pomięte ,
brudne, jasnopopielate spodnie został zastąpiony przez pana w garniturze. Najmocniejszym
plusem sztuki są postacie Eugeniusza i Eugenii, czyli Jadwiga Lesiak i
Stanisław Berny. Są to bohaterowie barwni, przebojowi, którzy zachowali swój charakter.
Patrycja Durska w roli Ali również sprawdziła się dobrze, mimo że
osiemnastolatka była grana przez ponad czterdziestoletnią kobietę.
Kolejną
słabą stroną tej sztuki była muzyka. Z połączenia nagrań współczesnych z muzyką
lat sześćdziesiątych wyszedł tylko okropny chaos. Użycie rapu, w którym
wykorzystano motto Zofii Nałkowskiej „Ludzie ludziom zgotowali ten los” to też
nie był najlepszy pomysł, zważywszy na temat opowiadań. Na krytykę zasługuje
też użycie piosenki In-grid pod tytułem „In-tango” zamiast sławnej u Mrożka „La
Cumparsity”. Sam taniec to raczej marna parodia tanga.
Całość oceniam dość nisko, gdyż punkt widzenia reżysera w ogóle mi się nie
podoba, przedstawienie mnie nie porwało i zdecydowanie nie chciałabym po raz
drugi być widzem „Tanga” w reżyserii Piotra Cyrwusa. Brak tradycyjnego tanga,
niezgodność z opisem postaci sprawiają, że sztukę bardzo trudno oglądać, znając
dzieło Mrożka, nie ułatwia tego też gra aktorska. Na końcu chciałabym też
wspomnieć o agresywnej grze świateł, która przeszkadzała w oglądaniu, a nawet
irytowała widza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz