Akcja dramatu "Kordian" autorstwa Juliusza Słowackiego kończy się w najmniej oczekiwanym momencie. Czytelnik nie wie, czy tytułowy bohater przeżył - uratowany przez Wielkiego Księcia Konstantego, czy może umiera z ręki oficera, który nie zauważył adiutanta z dokumentem uniewinniającym.Postanowiliśmy sami dopowiedzieć dalsze losy bohatera...
Plac Marsowy
Przed plutonem żołnierzy tworzy się na wpół przeźroczysty obłok.
Kordian ostatni raz spogląda w niebo, pewny swej rychłej śmierci.
KORDIAN
Boże! Ostatni raz dane jest mi spojrzeć
Na świat stworzony przez Ciebie!
Jakże to dane mi umrzeć? Teraz?!
Plan zamachu narodził się w głowie,
By wybawić Polskę spod tyranii.
Walczyłem dla Narodu!
Dla mej jedynej! Ojczyzny!
A dziś... -
Stoję tutaj z bagnetami
We mnie wycelowanymi.
Tak przyszło mi zginąć.
Obłok przed Kordianem przybiera postać chmury,
na której zleciał do Polski z Mount Blanc.
KORDIAN
Czy to tylko Imaginacja?
A może to Ty Boże -
Przypominasz mi
O mej przemianie?
O sile, którą mi dałeś?
O celu, którego nie wypełniłem?
Odezwij się!
Obłok przenika Kordiana i przenosi do jaskini
Twardowskiego w górach Karpackich.
CZAROWNICA
Przybyłeś dziś do nas
Na nasze wezwanie,
Bo ciemnej mocy
Oddałeś się, Panie.
Bóg nie odpowiada
Na Twoje modlitwy,
Więc sam nie stoczysz
Tej bitwy!
SZATAN
My pomożemy Ci
Odnieść zwycięstwo,
Odzyskać utracone męstwo!
Jeśli tylko masz na to ochotę.
Kordian pokornie kiwa głową i oddaje się we władanie sił nieczystych.
Jesteście wielcy!
OdpowiedzUsuń