piątek, 30 listopada 2018

Listopadowe lekcje....



Funkcjonowanie wybranych toposów w poezji

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Łzy


Podaj mi płaszcz — — — deszcz pada....
koniec z pogodą, niestety....
To nie deszcz? nie, to łzy spadły
z jakiejś dalekiej planety....



Cyprian Norwid

 

 

 W Weronie



I
Nad Kapuletich i Montekich domem,
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu.

II
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy do ogrodów --
I gwiazdę zrzuca ze szczytu;

III
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea -- ta łza znad planety
Spada... i groby przecieka;

IV
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I -- że nikt na nie... nie czeka!


=====================================================


Stanisław Barańczak

Mieszkać

 

Mieszkać kątem u siebie (cztery kąty a
szpieg piąty, sufit, z góry przejrzy moje
sny), we własnych czterech
cienkich ścianach (każda z nich pusta,
a podłoga szósta oddolnie napiętnuje
każdy mój krok), na własnych śmieciach,
do własnej śmierci (masz jamę w betonie,
więc pomyśl o siódmym,
o zgonie,
ósmy cudzie świata, człowieku)




Miron Białoszewski

blok, ja w nim

 

— Ralla
la laa! — radio z babą
— uuu! — gdzieś dziecko
— Ralla
la laa! — baba
— uuu! — dziecko
— Ral
la la — baba
— uu — dziecko
— Ra
la la —
— u
oho
ucho mi zwariowało?
a to nie:
niedziela
rusza
trzymajcie się ludzie!



Ofelia

 

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska 



Ofelia


Ach, długo jeszcze poleżę



w szklanej wodzie, w sieci wodorostów, 



zanim nareszcie uwierzę,



że mnie nie kochano po prostu.





Reszta

Wisława Szymborska

Ofe­lia od­śpie­wa­ła sza­lo­ne pio­sen­ki
i wy­bie­gła ze sce­ny za­nie­po­ko­jo­na,
czy suk­nia nie po­mię­ła się, czy na ra­mio­na
spły­wa­ły wło­sy tak, jak trze­ba.

Na do­miar praw­dzi­we­go, brwi z czar­nej roz­pa­czy
zmy­wa i - jak ro­dzo­na Po­lo­niu­sza cór­ka -
li­ście wy­ję­te z wło­sów li­czy dla pew­no­ści.
Ofe­lio, mnie i to­bie niech Da­nia prze­ba­czy:
zgi­nę w skrzy­dłach, prze­ży­ję w prak­tycz­nych pa­zur­kach,
Non omnis mo­riar z mi­ło­ści.


================================================


Słowa

Tadeusz Różewicz


słowa zostały zużyte
przeżute jak guma do żucia
przez młode piękne usta
zamienione w białą
bańkę balonik

osłabione przez polityków
służą do wybielania
zębów
do płukania jamy
ustnej

za mojego dzieciństwa
można było słowo
przyłożyć do rany
można było podarować
osobie kochanej

teraz osłabione
owinięte w gazetę
jeszcze trują cuchną
jeszcze ranią

ukryte w głowach
ukryte w sercach
ukryte pod sukniami
młodych kobiet
ukryte w świętych księgach

wybuchają
zabijają




Zbigniew Herbert

Dałem słowo

byłem bardzo młody
i rozsądek doradzał
żeby nie dawać słowa

mogłem śmiało powiedzieć
namyślę się jeszcze
nie ma pośpiechu
to nie rozkład jazdy

dam słowo po maturze
po służbie wojskowej
kiedy zbuduję dom

ale czas eksplodował
nie było już przedtem
nie było już potem
w oślepiającym teraz
trzeba było wybierać
więc dałem słowo

słowo –
pętla na szyi
słowo ostateczne
w rzadkich chwilach
kiedy wszystko staje się lekkie
przechodzi w przezroczystość
myślę sobie:
„słowo daję
chętnie bym
cofnął dane słowo”

trwa to krótko
bo oto – skrzypi oś świata
mijają ludzie
krajobrazy
kolorowe obręcze czasu
a dane słowo
ugrzęzło w gardle




=============================================

Miron Białoszewski

Mironczarnia


męczy się człowiek Miron męczy
znów jest zeń słów niepotraf
niepewny cozrobień
yeń




 Wisława Szymborska

Nagrobek 

Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale tez nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.



=============================================


Jan Kochanowski

TREN VIII

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim!
Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała,
Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała.
Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować,
To tego, to owego wdzięcznie obłapiając
I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając.
Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu.
Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje.


***Anka

 

Władysław Broniewski



Anka, to już trzy i pół roku,
długo ogromnie,
a nie ma takiego dnia, takiego kroku,
żebym nie wspomniał o mnie:

o mnie, osieroconym przez ciebie,
i choć twardość sobie wbijam w łeb,
nie widzę cię w żadnym niebie
i nie chcę takich nieb!

Żadna tu filozofia
sprawy tej nie zgładzi:
mojej matce, mojej siostrze było: Zofia,
i jakoś czas na to poradził.

A ja myślę i myślę o tobie
po przebudzeniu, przed snem...
Może ja jestem coś winien tobie? -
bo ja wiem.

Na Powązkach ośnieżona mogiła,
brzozy coś mówią szelestem...
Powiedz, czyś ty naprawdę była,
bo ja jestem...













Poezja na sznurku....



Aż do śmierci



drżącymi dłońmi wsunęli
na palce złote okręgi
szepcząc słowa przysięgi

lecz po co rozdzielać
to życie
 od następnego
skoro koniec jednego
wyznacza
początek drugiego



Karolina Malaga

Miną...



Danse macabre

wszystko płynie
wszystko przemija

i ten mężczyzna
tańczący wczoraj
i ta kobieta
która z nim była

miną
minęli

panta  rhei




Karolina Malaga

Zapraszamy do Curie!



poniedziałek, 26 listopada 2018

Finał Konkursu Poetyckiego w Bałtowie








26. 11 (poniedziałek)
12:00 – prezentacje utworów finałowych przed jurorami i publicznością (Restauracja Zapiecek w Bałtowie
14:00 - 15:00 – obiad (Zajazd Przystocze w Bałtowskim Kompleksie Turystycznym) - po obiedzie dalszy ciąg prezentacji
16:00 - 16:30 – rozmowy z jurorami
17:30 - 18:00 – kolacja
19:00 - spotkanie z doktorem Radosławem Sikorą (wykład i pokazy)
27.11 (wtorek)
od 8:30 – śniadanie
9:30 - 11:30 - zwiedzanie atrakcji Bałtowskiego Kompleksu Turystycznego z przewodnikiem
12:00 – uroczyste rozpoczęcie Gali (pokazy musztry, fechtunku, tańców historycznych w wykonaniu Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej)
13:00 - obiad
około 13:45 - wręczenie nagród i dyplomów
około 14:30 - koncert Jacka Kowalskiego z zespołem Monogramista JK

Trzymamy kciuki za Karolinę!


sobota, 24 listopada 2018

Urodziny poetki


Portret psychologiczny Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej wykonany przez Witkacego w 1924 roku. Ten wszechstronny twórca  uważał się za mentora poetki, a z jego listów wynika,że przez dwa lata łączyła ich intymna więź.



Maria Pawlikowska-Jasnorzewska z domu Kossak, primo voto Bzowska, secundo voto Pawlikowska, tertio voto Jasnorzewska (ur. 24 listopada 1891 roku w Krakowie, zm. 9 lipca 1945 roku w Manchesterze) – polska poetka i dramatopisarka XX- lecia  
międzywojennego. Nazywana polską Safoną. Związana z grupą poetycką Skamander.
Autorka miniatur poetyckich (którymi zachwycał się nawet awangardysta Julian Przyboš) i innych wierszy o miłości, kobiecym świecie, przemijaniu, ale też o problemach współczesnego jej šwiata i o nowinkach cywilizacyjnych.



Warto przeczytač książkę Magdaleny Samozwaniec pt."Zalotnica niebieska" - ciepłą, siostrzaną opowieść o wybitnej poetce i niezwykłej kobiecie.



Dziś, w dniu urodzin poetki, przypominamy wybrane teksty:



Maria Pawlikowska-Jasnorzewska



Topielice

Rudą nocą, pod mostem, w Sekwanie
płynie kotka, przemokła i sina.
Pod następnym mostem, niespodzianie,
przyłączyła się do niej dziewczyna.

Opryskują je lampy portowe,
owijają je posępne fale,
a one prowadzą rozmowę,
nie oddychają już wcale.

„Dzieci z mostu mnie w wodę wrzuciły.
A ciebie?” – I mnie także. Wiedz to…
Choć tak bliskie, dalekie, bez siły,
w zimną falę rzuciło mnie dziecko.

Teraz we mnie odpływa jak w łodzi,
w dal od brzegów, tonących w mgły krepie…
Nie zobaczy już świata.” – „Nie szkodzi”…
– „Nie wyrośnie na ludzi”… – „ To lepiej…” 



Tekstu możecie posłuchać w wykonaniu Kayah:

https://www.youtube.com/watch?v=k85a6IJPFN4&feature=share




ŁZY
Podaj mi płaszcz — — — deszcz pada....
koniec z pogodą, niestety....
To nie deszcz? nie, to łzy spadły
z jakiejś dalekiej planety....




LISTY

Do pieca, miłosny zeszycie!
Do pieca, listy — stos cały!
A żeście z ognia powstały,
więc w ogień się obrócicie!




IV Uroczysty Kongres Polonistów i Bibliotekarzy