poniedziałek, 5 listopada 2018

Na świecie znowu, ale nie dla świata...



Todt ist nur – wer vergessen ist
                   
            Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,/Co to będzie, co to będzie? To Mickiewiczowskie pytanie nasunęło mi się, gdy czekałam na rozpoczęcie spektaklu „Dziady” w reżyserii i inscenizacji Rafała Sawickiego. 
            I co to było?
Noc. Cmentarz. Stara żydowska kaplica oświetlona dziesiątkami świec. Czas rozpocząć dziady! Zamykają się drzwi do kaplicy, Guślarz zapala garść kądzieli i przywołuje duchy, aby zapytać, czego potrzebują, by ich męka się skończyła. W zamian za pomoc duchy udzielają rad i pouczają, jak żyć. W czasie obrzędów przybywają dzieci – Józio i Rózia, które uczą, że trzeba zaznać cierpienia, by móc dostać się do nieba. Zły gospodarz poucza, że miłosierdzie jest potrzebne do zbawienia, a pasterka Zosia oznajmia, że odwzajemnienie miłości jest warunkiem do szczęścia w niebie. A gdy Guślarz już kończy obrzęd, zjawia się upiór,... który nie chce odejść…
 „Dziady” Sawickiego to przede wszystkim doskonała atmosfera grozy, którą tworzą stary cmentarz, mrok i kaplica oświetlona świecami. Dramatyzmu dodaje również gra aktorska. Doskonale ucharakteryzowani aktorzy często wstępują między publiczność, unoszą głos, krzyczą, szepczą, ba! niektórzy nawet znajdują się wśród widowni i wyglaszają swe kwesie niespodziewanie nie sceny, ale spośród zaskoczonych widzów.. Dopóki nie zorientowaliśmy się, że to właśnie oni siedzą wśród nas, baliśmy się, że to nas wybiorą aktorzy i zaproszą na środek. Panowała wtedy cisza, odwracaliśmy wzrok, zamieralismy w bezruchu, co również pogłębiło tajemniczy nastrój. Myślę, że Marta Gzowska-Sawicka, Daria Polasik-Bułka, Piotr Gajos, Sławomir Miska i Michał Czaderna świetnie odegrali swoje role i zasługują na ogromne oklaski. Ponadto dobrze spisał się chór złożony z młodzieży z CEA PROSCENION. Na aplauz zasługuje również charakteryzator i kostiumolog, ponieważ przebrania widm były naprawdę dobrze zaprojektowane. A muzyka? Myślę, że oddawała mroczną atmosferę pogańskiego obrządku.
Cała sztuka była wspaniała, jednak jedna rzecz mnie rozczarowała… Była to długość spektaklu. Jak dla mnie, mógłby trwać dłużej, bo chętnie obejrzałabym więcej…
Myślę, że nie bez powodu reżyser nie zatytułował swojej sztuki „Dziady cz. II”, ponieważ połączył w jednym spektaklu drugą część „Dziadów” z fragmentem „Upiora” i zakończył spektakl częścią monologu Konrada z trzeciej części. Stworzył w ten sposób genialną syntezę dzieł Mickiewicza.


Czym jest me czucie?
Ach, iskrą tylko!
Czym jest me życie?
Ach, jedną chwilką!
Lecz te, co jutro rykną, czym są dzisiaj gromy?
Iskrą tylko.
Czym jest wieków ciąg cały, mnie z dziejów wiadomy?
Jedną chwilką.
Z czego wychodzi cały człowiek, mały światek?
Z iskry tylko.
Czym jest śmierć, co rozprószy myśli mych dostatek?
Jedną chwilką.
Czym był On, póki światy trzymał w swoim łonie?
Iskrą tylko.
Czym będzie wieczność świata, gdy On go pochłonie?

Jedną chwilką.

 „Dziady” w reżyserii Sawickiego to niebanalne pokazanie prawdy o przemijaniu człowieka i refleksji nad życiem doczesnym. Myślę, że to niesamowite móc w mrocznej atmosferze starego cmentarza oglądać inscenizację dramatu naszego wieszcza. Z całego serca mogę polecić tę sztukę każdemu, kto uwielbia Mickiewicza lub klimaty grozy.

                                                                                                                    

                                                                                                                                  Karola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz