czwartek, 29 stycznia 2015

Blogi, felietony i modowe filozofie...

Na dzisiejszej lekcji języka polskiego zajmowaliśmy się tekstem Mariusza Szczygła „Motyli dotyk Blanki M.” Przejdę do niego jednak nieco później, gdyż na początku chciałabym przedstawić Wam różnicę między blogiem, a felietonem.
Według tego, co podaje nieomylna Wikipedia, blog to  rodzaj strony internetowej, zawierającej odrębne, zazwyczaj uporządkowane chronologicznie wpisy, a felieton jest specyficznym rodzaj publicystyki, krótkim utworem dziennikarskim utrzymanym w osobistym tonie, lekkiej formie, wyrażający osobisty punkt widzenia autora.
A więc, mówiąc prościej, blog jest bardzo osobistą formą wyrażenia siebie, swoich poglądów i zainteresowań (nie tylko przez suche teksty; także poprzez zdjęcia, obrazki, filmiki). Jest ogólno- i łatwo dostępny oraz prowadzony regularnie i w różnej formie (blog tekstowy, fotoblog, wideoblog), zawsze jednak w sieci.  Felieton natomiast, chociaż także należy do swobodnych i subiektywnych środków wyrazu, jest dziełem nawiązującym raczej do tematyki aktualnej; często pisany cyklicznie, publikowany w czasopismach, nie na stronach internetowych. Jest także lepiej przemyślany i bardziej krytyczny; często ironiczny.

BLANKA MATRAGI:

„Co Ci będę mówił! Trzynastoletnia córka moich znajomych marzy tylko o tym, żeby być Bianką Matragi. Wejdź do jakiejkolwiek księgarni i zorientujesz się, kim ona jest.”

Blanka Matragi to kobieta w średnim wieku. Pochodzi z Czech, od 30 lat pracuje w Libanie jako projektantka mody. Jest zgrabna, atrakcyjna, zadbana, energiczna, ma długie, rude włosy i wygląda dużo młodziej, niż na to wskazuje jej wiek. Jest szykowną damą, cenioną i szanowaną w swoim zawodzie, bardzo popularną, także wśród młodzieży. 

Poza niebanalnym stylem („Książka pełna jest zdjęć jej kreacji tak nieopisywalnych, że jedyne, co można z nimi skojarzyć, to egzotyczne motyle.”) wyróżnia ją jej charakter.



Jest osobą mającą na koncie wiele wspaniałych sukcesów, którymi może się chwalić… I robi to przy każdej możliwej okazji. Jest próżna, pyszna, zadufana w sobie; nie zwraca uwagi na innych, nie obchodzi jej żadna inna osoba, ponieważ nikt nie dorasta jej nawet do pięt („Ona za to mnie w ogóle nie ujrzała i zaraz wyznaczyła kierunek marszu (…)”). To egoistka, apodyktyczna egocentryczka . Autor porównuje ją do węża – jest tak samo złośliwa i zjadliwa, nieprzyjemna. 

Owszem, nie można jej zarzucić braku talentu w dziedzinie mody i braku kreatywności; ponieważ jest i utalentowana, i kreatywna, wykorzystuje to w swej pracy, dzięki czemu jest jedną z najlepszych w swoim fachu.
 Ale za całą piękną obudową, kryje się zepsute do granic możliwości wnętrze: „Na najlepsze pomysły J-A wpadam. Kiedy ktoś wyrzeźbi rzeźbę trzymetrową, J-A rzeźbię czterometrową. Kiedy inny projektant robi show na 150 modelek, J-A robię na 200. J-A nie potrzebuję rad. J-A, proszę pana, muszę mieć wszystko największe.” 
Blanka w całej swej znakomitości i geniuszu, żyjąca w blaskach fleszy, światłach reflektorów, pławiąca się w sławie i pochlebstwach na swój temat, zatraciła jakiekolwiek poczucie obiektywizmu wobec własnej osoby, a więc i zniekształciła rzeczywisty obraz samej siebie. Dopuszczając jedynie pozytywne komentarze i uwagi na swój temat, wpoiła w siebie przekonanie, że jest doskonała i NIKT nie może się z nią równać. Zbyt pewna siebie, arogancka, pogardzająca wszystkim dookoła siebie kobieta przywodzi na myśl rozkapryszone dziecko z podstawówki: rozpuszczoną księżniczkę w wieku lat 5, która myśli, że wszystko się jej należy i wszyscy mają się jej słuchać, bo jest najlepsza (tak mówił jej tatuś i mamusia). 
Bohaterka ta, naszpikowana cechami charakterystycznymi dla dzisiejszego światka celebrytów, jest postacią komiczną; jej przerysowana osobowość śmieszy czytelnika („Nagle sekundę zastanowiła się nad czymś. – Tak! – powiedziała rozpromieniona – zawsze uważałam, że powinnam pisać książki filozoficzne.”). Autor bloga, stosując ironię, w zabawny sposób poruszył kwestię współczesnej popkultury i życia gwiazd, na których nierzadko wzoruje się młodzież idealizując swoich idoli i czerpiąc z nich inspiracje. Próbuje zburzyć błędne przekonania nastolatków co do perfekcyjności aktorów, piosenkarzy, projektantów, modelów, którzy – nawet jeśli są piękni na zewnątrz, w większości mają paskudne wnętrze. Blanka M. jest przykładem dzisiejszego celebryty: tak bardzo zakochana w sobie i swoim życiu, pracy, że zajęcie – projektowanie ubrań – wywyższa do rangi nowej filozofii i wpada na pomysł spisania jej dla pokoleń, które tak wiele mogłyby się od niej nauczyć.  Jest to tak niedorzeczne i tak głupie, że aż komiczne. 
Mariusz Szczygieł, autor tekstu, dobrze poradził sobie z tym zagadnieniem i w ciekawy, niebanalny sposób ośmieszył celebryckie „zadzieranie nosa”. Zamiast rozwodzić się w kilometrowej wypowiedzi, krótko, zwięźle i konkretnie wyraził swoje stanowisko. Jest to dużo lepsze niż oklepane i standardowe, pseudohumanistyczne „lanie wody”.



Więcej na:
http://www.mariuszszczygiel.com.pl/

4 komentarze:

  1. podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie wprowadzone cytaty, kto pisał ten post?

    OdpowiedzUsuń
  3. ma motyli dotyk a syczy jak wąż ta Blanca ;) animalistyczne porównania najlepsze, jak zwykle

    OdpowiedzUsuń
  4. swietne skojarzenie ze złotym...zepsutym jablkiem

    OdpowiedzUsuń