Na dzisiejszej lekcji języka polskiego zajmowaliśmy się
tekstem Mariusza Szczygła „Motyli dotyk Blanki M.” Przejdę do niego jednak
nieco później, gdyż na początku chciałabym przedstawić Wam różnicę między
blogiem, a felietonem.
Według tego, co podaje nieomylna Wikipedia, blog to rodzaj strony internetowej, zawierającej odrębne, zazwyczaj uporządkowane chronologicznie wpisy, a felieton jest specyficznym rodzaj publicystyki, krótkim utworem dziennikarskim utrzymanym w osobistym tonie, lekkiej formie, wyrażający osobisty punkt widzenia autora.
Według tego, co podaje nieomylna Wikipedia, blog to rodzaj strony internetowej, zawierającej odrębne, zazwyczaj uporządkowane chronologicznie wpisy, a felieton jest specyficznym rodzaj publicystyki, krótkim utworem dziennikarskim utrzymanym w osobistym tonie, lekkiej formie, wyrażający osobisty punkt widzenia autora.
A więc, mówiąc prościej, blog jest bardzo osobistą formą wyrażenia
siebie, swoich poglądów i zainteresowań (nie tylko przez suche teksty; także poprzez
zdjęcia, obrazki, filmiki). Jest ogólno- i łatwo dostępny oraz prowadzony regularnie
i w różnej formie (blog tekstowy, fotoblog, wideoblog), zawsze jednak w sieci. Felieton natomiast, chociaż także należy do
swobodnych i subiektywnych środków wyrazu, jest dziełem nawiązującym raczej do
tematyki aktualnej; często pisany cyklicznie, publikowany w czasopismach, nie
na stronach internetowych. Jest także lepiej przemyślany i bardziej krytyczny;
często ironiczny.
BLANKA
MATRAGI:
„Co Ci będę mówił! Trzynastoletnia córka moich znajomych marzy tylko o tym,
żeby być Bianką Matragi. Wejdź do jakiejkolwiek księgarni i zorientujesz się,
kim ona jest.”
Blanka
Matragi to kobieta w średnim wieku. Pochodzi z Czech, od 30 lat pracuje w
Libanie jako projektantka mody. Jest zgrabna, atrakcyjna, zadbana, energiczna,
ma długie, rude włosy i wygląda dużo młodziej, niż na to wskazuje jej wiek.
Jest szykowną damą, cenioną i szanowaną w swoim zawodzie, bardzo popularną, także
wśród młodzieży.
Poza niebanalnym stylem („Książka pełna jest zdjęć jej kreacji tak
nieopisywalnych, że jedyne, co można z nimi skojarzyć, to egzotyczne motyle.”)
wyróżnia ją jej charakter.
Jest osobą mającą na koncie wiele wspaniałych sukcesów, którymi może się
chwalić… I robi to przy każdej możliwej okazji. Jest próżna, pyszna, zadufana w
sobie; nie zwraca uwagi na innych, nie obchodzi jej żadna inna osoba, ponieważ
nikt nie dorasta jej nawet do pięt („Ona za to mnie w ogóle nie ujrzała i zaraz
wyznaczyła kierunek marszu (…)”). To egoistka, apodyktyczna egocentryczka . Autor porównuje ją do węża – jest tak samo złośliwa i zjadliwa,
nieprzyjemna.
Owszem, nie można jej zarzucić braku talentu w dziedzinie mody i braku kreatywności;
ponieważ jest i utalentowana, i kreatywna, wykorzystuje to w swej pracy, dzięki czemu
jest jedną z najlepszych w swoim fachu.
Ale za całą piękną obudową, kryje się
zepsute do granic możliwości wnętrze: „Na najlepsze pomysły J-A wpadam. Kiedy
ktoś wyrzeźbi rzeźbę trzymetrową, J-A rzeźbię czterometrową. Kiedy inny projektant
robi show na 150 modelek, J-A robię na 200. J-A nie potrzebuję rad. J-A, proszę
pana, muszę mieć wszystko największe.”
Blanka w całej swej znakomitości i geniuszu, żyjąca w blaskach
fleszy, światłach reflektorów, pławiąca się w sławie i pochlebstwach na swój
temat, zatraciła jakiekolwiek poczucie obiektywizmu wobec własnej osoby, a więc i
zniekształciła rzeczywisty obraz samej siebie. Dopuszczając jedynie pozytywne
komentarze i uwagi na swój temat, wpoiła w siebie przekonanie, że jest doskonała
i NIKT nie może się z nią równać. Zbyt pewna siebie, arogancka, pogardzająca
wszystkim dookoła siebie kobieta przywodzi na myśl rozkapryszone dziecko z podstawówki: rozpuszczoną księżniczkę w wieku lat 5,
która myśli, że wszystko się jej należy i wszyscy mają się jej słuchać, bo jest
najlepsza (tak mówił jej tatuś i mamusia).
Bohaterka ta, naszpikowana cechami charakterystycznymi dla dzisiejszego światka
celebrytów, jest postacią komiczną; jej przerysowana osobowość śmieszy
czytelnika („Nagle sekundę zastanowiła się nad czymś. – Tak! – powiedziała rozpromieniona
– zawsze uważałam, że powinnam pisać książki filozoficzne.”). Autor bloga, stosując ironię, w zabawny sposób poruszył kwestię współczesnej popkultury i
życia gwiazd, na których nierzadko wzoruje się młodzież idealizując swoich
idoli i czerpiąc z nich inspiracje. Próbuje zburzyć błędne przekonania nastolatków
co do perfekcyjności aktorów, piosenkarzy, projektantów, modelów, którzy –
nawet jeśli są piękni na zewnątrz, w większości mają paskudne wnętrze. Blanka
M. jest przykładem dzisiejszego celebryty: tak bardzo zakochana w
sobie i swoim życiu, pracy, że zajęcie – projektowanie ubrań – wywyższa do
rangi nowej filozofii i wpada na pomysł spisania jej dla pokoleń, które tak
wiele mogłyby się od niej nauczyć. Jest
to tak niedorzeczne i tak głupie, że aż komiczne.
Mariusz Szczygieł, autor tekstu, dobrze poradził sobie z tym zagadnieniem i w
ciekawy, niebanalny sposób ośmieszył celebryckie „zadzieranie nosa”. Zamiast
rozwodzić się w kilometrowej wypowiedzi, krótko, zwięźle i konkretnie wyraził
swoje stanowisko. Jest to dużo lepsze niż oklepane i standardowe,
pseudohumanistyczne „lanie wody”.
Więcej na:
http://www.mariuszszczygiel.com.pl/
podoba mi się!
OdpowiedzUsuńfajnie wprowadzone cytaty, kto pisał ten post?
OdpowiedzUsuńma motyli dotyk a syczy jak wąż ta Blanca ;) animalistyczne porównania najlepsze, jak zwykle
OdpowiedzUsuńswietne skojarzenie ze złotym...zepsutym jablkiem
OdpowiedzUsuń