Cisza rozdziela bardziej niż
przestrzeń
Mam 15 lat. Jestem świadkiem kłótni mojej starszej siostry z mamą. Jak
poważny jest temat sporu? Siostra chce zamieszkać u swojego narzeczonego, mama
nie zgadza się. Już powód do awantury, następnie fochy, doprowadzające do
wyprowadzki. Czy w takiej atmosferze córka powinna opuszczać dom rodzinny?
Następnie miesiące… lata głuchej ciszy,
unikania siebie nawzajem. „Bo ona nie zrozumiała… Bo nie wiedziała… Bo rozumieć nie chciała… Bo to już chyba za
późno…”.
Mam lat 17. Siedzę na ławce w parku. Widzę idące tą samą aleją z dwóch
różnych stron dziewczyny. Rozpoznaję w nich dwie najlepsze przyjaciółki z
gimnazjum. I co? Zaraz wpadną sobie w ramiona? Uściskają i zaczną opowiadać, co
u nich słychać? Chciałoby się… Nic
bardziej mylnego. Mijają się bez słowa. A, no tak! Faktycznie! Pod koniec
trzeciej klasy pokłóciły się o… oceny. „Bo ona dostała lepszą, a umiała mniej…
A ja się uczyłam i ledwo 3… To taka ogromna niesprawiedliwość!”.
Mam 20 lat. Czekam w kawiarni na moją przyjaciółkę. Spoglądając przez
okno, dostrzegam kolegę z czasów liceum. Idzie sam. Przybity. Nieobecny.
Złamane serce, prawda? Prawda. Zostawiła go. Porzuciła. Odeszła, bo dostała
maila ze zdjęciami. Jego zdjęciami z inną. Nie dała szans na wyjaśnienia,
zatrzasnęła drzwi. Nie chciała, nie umiała słuchać, że na tych zdjęciach to…
nie on, ale jego łudząco podobny kuzyn. Przecież tak bardzo się kochali.
Dlaczego go nie wysłuchała? „Bo on zranił… Bo zdradził… Bo nie jest wart żadnej
szansy…”.
Mam lat 29. Jestem nauczycielką. Patrzę na dzieciaki bezmyślnie wgapione
w ekrany swoich komórek. Nikt z nikim nie rozmawia. Nikt na nikogo nie zwraca
uwagi. Nie biegają po korytarzach, nie krzyczą, nie śmieją się. Siedzą niczym
zaklęte posągi. Co najmniej, jakby pozowali dla Canaletta. Też mi coś! Tylko
mrugnięcia powiek i ruchy palców świadczą o tym, że w ogóle jeszcze żyją. „Bo
muszę być na bieżąco… Bo nowe trendy, plotki, newsy… A oni? Oni, proszę pani,
są nudni…”.
Mam lat 35… 40… 50 i… jestem człowiekiem. Widzę tłum, a raczej
zbiór samotnych wysepek. Każdy w swojej małej klatce. A może tę miłość z
liceum, tę przyjaźń z podstawówki, to
nadszarpnięte małżeństwo… może dało się naprawić? A może za kilka lat żal
będzie tego chłopaka, z którym na progu dorosłości planowało się dalsze życie?
Może pojawi się ucisk w klatce piersiowej, gdy wychodząc z kościoła po
niedzielnej mszy świętej, ukochana córka przejdzie z obojętnością? Moi drodzy…
Lepsze są potłuczone talerze, wylane łzy, krzyk, głośny śmiech. Wszystko jest
lepsze od obojętności! Dlaczego świadomie wybieracie samotność? „Bo ktoś nie
umiał się dogadać, bo rozmawiać nie chciał, nie słuchał. A teraz już za późno.” Nie jest za późno!
Ludzie, rozmawiajcie ze sobą! Podobno umieramy tak, jak śnimy – samotnie. Sami
nie jesteśmy jednak w stanie się pochować…
Patrycja Klimasara
MANEKINY
BEZ RUMIEŃCÓW, UŚMIECHU I BŁYSKU W OCZACH
Złość, przekora są to uczucia negatywne, ale
bądź co bądź ludzkie.
Obojętność jest najbardziej nieludzkim ze
wszystkich uczuć.
Stanisław Dygat
W szkole, w
domu, na podwórku... Wszędzie i każdego dnia towarzyszą nam złość i przekora.
Ludzie, którzy nas otaczają, są różni, inaczej postrzegają świat, inną mają
hierarchię wartości, inne priorytety, a to wywołuje konflikty. Wpadamy w złość,
denerwuje nas niewłaściwe zachowanie, „głupie poglądy”. Uważamy siebie za
wyrocznię, to my mamy rację – inni to „głąby”, „prostaki”, „matoły”. Oceniamy,
złoszcząc się, że przyszło nam żyć w takim świecie. Ale jak wyglądałoby nasze
życie, gdyby chodzące ideały tworzyły idealny świat? Nikt i nic by nas nie
złościło, nie mielibyśmy powodu, by udowodnić swoje racje, od rana do wieczora,
każdego dnia przyklejony do naszej
twarzy mdły uśmiech czyniłby z nas marionetki. Co za nuda! Fuj! Obojętność,
brak emocji, to najgorsze, co może człowieka spotkać.
Kilka dni
temu Maciek pokłócił się z wychowawcą. O co poszło? Otóż chłopak zlekceważył
obowiązek założenia stroju galowego i na ważną dla szkoły uroczystość przyszedł
ubrany w dres. Zdenerwowana nauczycielka nie wpuściła go do klasy, a nastolatek
przypływie złości poszedł … do domu. Problem w tym, że miał do niego… dziesięć
kilometrów. Był tak zły, że nauczycielki, które próbowały go przywieźć z powrotem do szkoły, znalazły go dopiero
przed jego domem…
Złość kojarzy się ze złym uczuciem.
Często towarzyszy wybuchowi gniewu, wrogiemu nastawieniu do kogoś. Ale nie
tylko. Ileż razy w życiu złościmy się sami na siebie, wpadamy w szał, bo
ktoś wytknie nam błędy, a my wiemy, że ma rację. Gdy mija irytacja,
postanawiamy sobie już nie popełnić więcej tej samej gafy, pracujemy nad sobą,
działamy w sposób przemyślany i rozsądny. Myślę, że to jest ten pozytywny
„rodzaj złości”, złości, która po trudach i bólach prowadzi do dobrego.
Czy zatem nie jest dobrze, że ktoś był inny niż my, inaczej coś widział i to
nam wytknął? Trudno się przyznać do porażki, ale jeszcze większą głupotą byłoby
nie wyciągnąć z niej wniosków. No cóż, nie jest dobrze się złościć, ale
jeszcze gorzej zamknąć się w skorupie własnego ego i być głuchym na otaczającą
nas inność i różność.
W parze ze
złością idzie przekora. Jak bardzo lubimy mówić to przekorne „Nie”, a jeszcze
częściej „Nie, bo nie”. Ile razy owo „nie” ma uzasadnienie? Najczęściej jest
manifestacją postawy „Ja wam pokażę!”. A przecież nie zawsze mam coś do
pokazania i nie zawsze jest to coś dobrego i mądrego. Gdyby jednak tego
przekornego „nie” zabrakło, to potakiwanie wszystkim na wszystko i w
każdej sytuacji byłoby nie do zniesienia. Wiedzą o tym wszyscy, którzy mają rodzeństwo
lub dzieci. Właściwie nie ma dnia, żebym nie wymieniła różnicy poglądów
z moim młodszym o osiem lat bratem. Zazwyczaj są to przegadywanki typu:
„Kto ostatni przy drzwiach, ten gapa!”, „Wygram dzisiaj z tobą w
eurobusiness!” lub „Dziś oglądamy mój program w TV!”. Ale to jest fajne.
Bez tego życie byłoby „suche” i nudne. Ostatnio ulubioną bajką mojego brata
stał się nickelodeonowski serial komediowy „Nicky, Ricky, Dicky i Dawn”, który
opowiada o perypetiach tytułowych bohaterów. Jaki tu związek z przekorą? Nie
nadmieniłam, że Nicky, Ricky, Dicky i Dawn to, nie dość, że rodzeństwo, to
jeszcze czworaczki. Teraz rozumiesz, drogi Czytelniku? Sprzeczki, różnice
poglądów, przekomarzanki i przegadywanki dzieci, ich rodziców i znajomych
sprawiają, że przed telewizorami śmieją się zarówno młodsi, jak i starsi
widzowie. Więc powtórzę. Bez tego przekornego „nie” życie byłoby sto razy
bardziej nudne i nie do zniesienia. To małe „nie” wprowadza w nasze
życie tyle barw i smaków, tyle uczuć i emocji...
Zupełną
przeciwwagą tych uczuć jest obojętność – wierzę, ale bez emocji, kocham, ale
bez namiętności, żyję, ale bez zaangażowania. Mam serce, ale go nie używam, nie
korzystam z jego podszeptów. Jestem manekinem bez rumieńców, bez uśmiechu, bez
błysku w oczach. Czy może człowieka spotkać coś gorszego niż taki stan? Całkiem
niedawno obejrzałam krótki, poruszający filmik ukazujący ludzką obojętność.
Dwóch chłopaków wysłało swojego brata, by usiadł na chodniku obok
bezdomnego, proszącego o wsparcie i pomoc finansową mężczyzny
i udawał nastolatka bez środków do życia. Reakcja przechodniów była
zadziwiająca. Nastolatek otrzymywał pieniądze, jedzenie i pokrzepiające
słowa, natomiast prawdziwy potrzebujący doznał wzgardy, poniżenia. „Zacznij
zarabiać”, „Znajdź sobie pracę” - mówili ludzie. - „Spójrz na tego malucha, on
jeszcze nie wie, co się dzieje. Ty jesteś dorosłym człowiekiem.”. Po chwili
ubogi mężczyzna odszedł, by wrócić niebawem z kawałkiem pizzy
kupionym za swoje pieniądze dla chłopca. W tym momencie
nastolatkowie nagrywający te sceny ujawnili się. Wytłumaczyli,
że ich brat nie jest potrzebujący i przekazali zebrane pieniądze
bezdomnemu, który popłakał się ze wzruszenia. W tym
siedmiominutowym filmie młodym ludziom mistrzowsko udało się ukazać ludzką
oziębłość. Szczególnie zapadły mi w pamięć słowa z końcówki filmu:
„Ludzie zapomną to, co powiedziałeś, zapomną to, co zrobiłeś, ale nigdy nie
zapomną tego, jak poczuli się dzięki tobie.”
Stanisław
Dygat miał rację, twierdząc, że złość, przekora są to uczucia negatywne - choć
tu bym polemizowała – ale bądź co bądź ludzkie, to obojętność jest najbardziej nieludzkim
ze wszystkich uczuć. Człowiek
złośliwy i przekorny jest rozpoznawalny dla siebie i innych, człowiek
obojętny jest jak zamknięta księga, której nikt nie ma odwagi otworzyć.
Aleksandra
Ślusarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz