niedziela, 30 kwietnia 2017

Cisza rozdziela bardziej niż przestrzeń

Cisza rozdziela bardziej niż przestrzeń


   Mam 15 lat. Jestem świadkiem kłótni mojej starszej siostry z mamą. Jak poważny jest temat sporu? Siostra chce zamieszkać u swojego narzeczonego, mama nie zgadza się. Już powód do awantury, następnie fochy, doprowadzające do wyprowadzki. Czy w takiej atmosferze córka powinna opuszczać dom rodzinny? Następnie miesiące…  lata głuchej ciszy, unikania siebie nawzajem. „Bo ona nie zrozumiała… Bo nie wiedziała…  Bo rozumieć nie chciała… Bo to już chyba za późno…”.
   Mam lat 17. Siedzę na ławce w parku. Widzę idące tą samą aleją z dwóch różnych stron dziewczyny. Rozpoznaję w nich dwie najlepsze przyjaciółki z gimnazjum. I co? Zaraz wpadną sobie w ramiona? Uściskają i zaczną opowiadać, co u nich słychać? Chciałoby się…  Nic bardziej mylnego. Mijają się bez słowa. A, no tak! Faktycznie! Pod koniec trzeciej klasy pokłóciły się o… oceny. „Bo ona dostała lepszą, a umiała mniej… A ja się uczyłam i ledwo 3… To taka ogromna niesprawiedliwość!”.
   Mam 20 lat. Czekam w kawiarni na moją przyjaciółkę. Spoglądając przez okno, dostrzegam kolegę z czasów liceum. Idzie sam. Przybity. Nieobecny. Złamane serce, prawda? Prawda. Zostawiła go. Porzuciła. Odeszła, bo dostała maila ze zdjęciami. Jego zdjęciami z inną. Nie dała szans na wyjaśnienia, zatrzasnęła drzwi. Nie chciała, nie umiała słuchać, że na tych zdjęciach to… nie on, ale jego łudząco podobny kuzyn. Przecież tak bardzo się kochali. Dlaczego go nie wysłuchała? „Bo on zranił… Bo zdradził… Bo nie jest wart żadnej szansy…”.
   Mam lat 29. Jestem nauczycielką. Patrzę na dzieciaki bezmyślnie wgapione w ekrany swoich komórek. Nikt z nikim nie rozmawia. Nikt na nikogo nie zwraca uwagi. Nie biegają po korytarzach, nie krzyczą, nie śmieją się. Siedzą niczym zaklęte posągi. Co najmniej, jakby pozowali dla Canaletta. Też mi coś! Tylko mrugnięcia powiek i ruchy palców świadczą o tym, że w ogóle jeszcze żyją. „Bo muszę być na bieżąco… Bo nowe trendy, plotki, newsy… A oni? Oni, proszę pani, są nudni…”.
  Mam lat 35…  40…  50 i… jestem człowiekiem. Widzę tłum, a raczej zbiór samotnych wysepek. Każdy w swojej małej klatce. A może tę miłość z liceum, tę przyjaźń  z podstawówki, to nadszarpnięte małżeństwo… może dało się naprawić? A może za kilka lat żal będzie tego chłopaka, z którym na progu dorosłości planowało się dalsze życie? Może pojawi się ucisk w klatce piersiowej, gdy wychodząc z kościoła po niedzielnej mszy świętej, ukochana córka przejdzie z obojętnością? Moi drodzy… Lepsze są potłuczone talerze, wylane łzy, krzyk, głośny śmiech. Wszystko jest lepsze od obojętności! Dlaczego świadomie wybieracie samotność? „Bo ktoś nie umiał się dogadać, bo rozmawiać nie chciał, nie słuchał.  A teraz już za późno.” Nie jest za późno! Ludzie, rozmawiajcie ze sobą! Podobno umieramy tak, jak śnimy – samotnie. Sami nie jesteśmy jednak w stanie się pochować…

      Patrycja Klimasara




MANEKINY
BEZ RUMIEŃCÓW, UŚMIECHU I BŁYSKU W OCZACH


Złość, przekora są to uczucia negatywne, ale bądź co bądź ludzkie.
Obojętność jest najbardziej nieludzkim ze wszystkich uczuć. 
 Stanisław Dygat

            W szkole, w domu, na podwórku... Wszędzie i każdego dnia towarzyszą nam złość i przekora. Ludzie, którzy nas otaczają, są różni, inaczej postrzegają świat, inną mają hierarchię wartości, inne priorytety, a to wywołuje konflikty. Wpadamy w złość, denerwuje nas niewłaściwe zachowanie, „głupie poglądy”. Uważamy siebie za wyrocznię, to my mamy rację – inni to „głąby”, „prostaki”, „matoły”. Oceniamy, złoszcząc się, że przyszło nam żyć w takim świecie. Ale jak wyglądałoby nasze życie, gdyby chodzące ideały tworzyły idealny świat? Nikt i nic by nas nie złościło, nie mielibyśmy powodu, by udowodnić swoje racje, od rana do wieczora, każdego dnia  przyklejony do naszej twarzy mdły uśmiech czyniłby z nas marionetki. Co za nuda! Fuj! Obojętność, brak emocji, to najgorsze, co może człowieka spotkać.
            Kilka dni temu Maciek pokłócił się z wychowawcą. O co poszło? Otóż chłopak zlekceważył obowiązek założenia stroju galowego i na ważną dla szkoły uroczystość przyszedł ubrany w dres. Zdenerwowana nauczycielka nie wpuściła go do klasy, a  nastolatek  przypływie złości poszedł … do domu.  Problem w tym, że miał do niego… dziesięć kilometrów. Był tak zły, że nauczycielki, które próbowały go przywieźć  z powrotem do szkoły, znalazły go dopiero przed jego domem…
          Złość kojarzy się ze złym uczuciem. Często towarzyszy wybuchowi gniewu, wrogiemu nastawieniu do kogoś. Ale nie tylko. Ileż razy w życiu złościmy się sami na siebie, wpadamy w szał, bo ktoś wytknie nam błędy, a my wiemy, że ma rację. Gdy mija irytacja, postanawiamy sobie już nie popełnić więcej tej samej gafy, pracujemy nad sobą, działamy w sposób przemyślany i rozsądny. Myślę, że to jest ten pozytywny „rodzaj złości”, złości, która po trudach i bólach prowadzi do dobrego. Czy zatem nie jest dobrze, że ktoś był inny niż my, inaczej coś widział i to nam wytknął? Trudno się przyznać do porażki, ale jeszcze większą głupotą byłoby nie wyciągnąć z niej wniosków. No cóż, nie jest dobrze się złościć, ale jeszcze gorzej zamknąć się w skorupie własnego ego i być głuchym na otaczającą nas inność i różność.
            W parze ze złością idzie przekora. Jak bardzo lubimy mówić to przekorne „Nie”, a jeszcze częściej „Nie, bo nie”. Ile razy owo „nie” ma uzasadnienie? Najczęściej jest manifestacją postawy „Ja wam pokażę!”. A przecież nie zawsze mam coś do pokazania i nie zawsze jest to coś dobrego i mądrego. Gdyby jednak tego przekornego „nie” zabrakło, to potakiwanie wszystkim na wszystko i w każdej sytuacji byłoby nie do zniesienia. Wiedzą o tym wszyscy, którzy mają rodzeństwo lub dzieci. Właściwie nie ma dnia, żebym nie wymieniła różnicy poglądów z moim młodszym o osiem lat bratem. Zazwyczaj są to przegadywanki typu: „Kto ostatni przy drzwiach, ten gapa!”, „Wygram dzisiaj z tobą w eurobusiness!” lub „Dziś oglądamy mój program w TV!”. Ale to jest fajne. Bez tego życie byłoby „suche” i nudne. Ostatnio ulubioną bajką mojego brata stał się nickelodeonowski serial komediowy „Nicky, Ricky, Dicky i Dawn”, który opowiada o perypetiach tytułowych bohaterów. Jaki tu związek z przekorą? Nie nadmieniłam, że Nicky, Ricky, Dicky i Dawn to, nie dość, że rodzeństwo, to jeszcze czworaczki. Teraz rozumiesz, drogi Czytelniku? Sprzeczki, różnice poglądów, przekomarzanki i przegadywanki dzieci, ich rodziców i znajomych sprawiają, że przed telewizorami śmieją się zarówno młodsi, jak i starsi widzowie. Więc powtórzę. Bez tego przekornego „nie” życie byłoby sto razy bardziej nudne i nie do zniesienia. To małe „nie” wprowadza w nasze życie tyle barw i smaków, tyle uczuć i emocji...
            Zupełną przeciwwagą tych uczuć jest obojętność – wierzę, ale bez emocji, kocham, ale bez namiętności, żyję, ale bez zaangażowania. Mam serce, ale go nie używam, nie korzystam z jego podszeptów. Jestem manekinem bez rumieńców, bez uśmiechu, bez błysku w oczach. Czy może człowieka spotkać coś gorszego niż taki stan? Całkiem niedawno obejrzałam krótki, poruszający filmik ukazujący ludzką obojętność. Dwóch chłopaków wysłało swojego brata, by usiadł na chodniku obok bezdomnego, proszącego o wsparcie i pomoc finansową mężczyzny i udawał nastolatka bez środków do życia. Reakcja przechodniów była zadziwiająca. Nastolatek otrzymywał pieniądze, jedzenie i pokrzepiające słowa, natomiast prawdziwy potrzebujący doznał wzgardy, poniżenia. „Zacznij zarabiać”, „Znajdź sobie pracę” - mówili ludzie. - „Spójrz na tego malucha, on jeszcze nie wie, co się dzieje. Ty jesteś dorosłym człowiekiem.”. Po chwili ubogi mężczyzna odszedł, by wrócić niebawem z kawałkiem pizzy kupionym za swoje pieniądze dla chłopca. W tym momencie nastolatkowie nagrywający te sceny ujawnili  się. Wytłumaczyli, że ich brat nie jest potrzebujący i przekazali zebrane pieniądze bezdomnemu, który popłakał się ze wzruszenia. W tym siedmiominutowym filmie młodym ludziom mistrzowsko udało się ukazać ludzką oziębłość. Szczególnie zapadły mi w pamięć słowa z końcówki filmu: „Ludzie zapomną to, co powiedziałeś, zapomną to, co zrobiłeś, ale nigdy nie zapomną tego, jak poczuli się dzięki tobie.”
            Stanisław Dygat miał rację, twierdząc, że złość, przekora są to uczucia negatywne - choć tu bym polemizowała – ale bądź co bądź ludzkie, to obojętność jest najbardziej nieludzkim ze wszystkich uczuć. Człowiek  złośliwy i przekorny jest rozpoznawalny dla siebie i innych, człowiek obojętny jest jak zamknięta księga, której nikt nie ma odwagi otworzyć.

Aleksandra Ślusarz







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz