Wartość słowa
Godzina 6:35. Dzwoni
budzik. Wstaję. Zaczynam się modlić. Ubieram się. Schodzę na dół. Witam sie z
rodzinką. Czytam wiadomości w telefonie. Idę na przystanek. Wchodzę do busa.
Mówię „Dzień dobry”. Witam się ze znajomymi i rozmawiamy. Słowa, słowa, słowa.
Ciągle i wszędzie. Słowa bywają puste, czcze, próżne, ale też święte i złote.
Mogą być wielkie i małe.
Ile razy obiecujemy coś komuś? Ile
razy tych składanych obietnic dotrzymujemy? Często ludzie powierzają nam swoje
tajemnice, a my obiecujemy ich dochować. Ale za chwilę spotkamy się z najlepszą
przyjaciółką i kusi nas, aby jej o tym opowiedzieć, więc ulegamy pokusie, a
tajemnica przestaje być tajemnicą.
Oczywiście mówimy naiwnie: "Ale to
tajemnica, nie mów nikomu” i tak oto
słowo dalej krąży, ubrane w słowa: "Tylko nikomu nic nie mów".
A co z władzą? Kiedy zbliżają się
wybory, nawet te do szkolnego samorządu, każdy z kandydatów obiecuje wiele
niestworzonych rzeczy. Oczywiście, nabieramy się, głosujemy, „Będzie fajnie”, w
końcu obiecał dużo zrobić. Tiaaaa. Wygrał, a jedyny plan, który zrealizował, to
właśnie to, że dostał stanowisko. Słowa!
Coraz częściej bez wartości, coraz częściej łamane i rzucane na wiatr, by
osiągnąć własne korzyści. Chwilowe, puste i ulotne - zwiewne.
Para młodych ludzi
zaczyna się spotykać i zakochuje się w sobie. Codziennie mówią sobie, jak
bardzo się kochają. Mija kilka lat... W końcu on postanawia się oświadczyć, a
ona pełna radości i wzruszenia odpowiada "Tak". Piękne prawda? Takie
romantyczne... A teraz stoją przed
ołtarzem i szczerze przysięgają sobie "Miłość, wierność i uczciwość
małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci". Chwila, podczas której
mogą polać się łzy ze wzruszenia i szczęścia z powodu tej młodej pary. Ale mijają kolejne lata. Małżeństwo zrobiło się nudne,
teraz w modzie są rozwody, więc… trzeba iść za modą. No i biorą rozwód. Już
nieważna przysięga składana przed ołtarzem, bo ta miłość jakoś wyparowała,
wierność dawno przestała istnieć a o
uczciwości się zapomniało. Co więc z "... oraz że cię nie opuszczę aż do
śmierci"? Trudno na to pytanie
odpowiedzieć. Moim zdaniem, biorąc rozwód, łamiemy ważną przysięgę. Rozstanie uczy, że ludziom nie
można ufać, że od problemów trzeba uciekać, zamiast je rozwiązywać, że nie trzeba
dotrzymywać danego słowa, że miłość i wierność nie są możliwe. Zrozumcie mnie
dobrze. Nie chodzi mi tylko o ślub i przysięgę małżeńską. Najbardziej jaskrawym
przykładem jest chyba historia byłej
pierwszej damy Francji. Pamiętacie ten skandal? W 2014 roku, w zaledwie kilka
godzin po ogłoszeniu rozstania się pierwszej pary Francji z powodu romansu
prezydenta, ze strony internetowej Pałacu Elizejskiego zniknęło około 600 zdjęć
Trierweiler oraz wszystkie informacje o niej, a także teksty jej oficjalnych
wystąpień. Ustawy równościowe w postępowej Francji jednak nie działają, a może
słowo – mówione, a nawet pisane, jak się okazuje, jest… Aż tak ulotne?
"Na początku było słowo, a słowo
było u Boga i Bogiem było słowo". Wierzę, że Bóg stworzył piękny świat i
pozwolił nam decydować o własnym losie.
Podarował nam wiele rzeczy, które były dobre i piękne, w tym język. Lecz
człowiek to zniszczył. Sprawił, że święte słowa zmieniły się w nieczyste, a
rozmowy w wulgarną wymianę wulgarnych słów. Kiedy mijam paczkę
znajomych, słyszę, że co drugie słowo to przekleństwo. Czy
dzięki temu czujemy się lepsi? Czy może jest to zabieg, próbujący skupić na
sobie uwagę słuchacza? Bez sensu. Słowa kapryśne i krzywdzące, brzydkie i
kalekie…
Kocham
mój ojczysty język - polski. Posługuję się nim na co dzień i zachowuję do niego
pełen szacunek. Jestem humanistką. Każdy z nas mówi w jakimś języku. Są języki
i słowa, które na przestrzeni czasu zaczęły zanikać i są nam obce. Przykładem jest język
łaciński. Ja sama znam tylko parę słów. Owszem,
uczy się go jeszcze, ale nikt się na co
dzień nim nie posługuje. Niestety,
podobnie jest z gwarą góralską. Kiedyś bardzo często używana na naszym terenie,
zaczęła tracić znaczenie. Ludzie powoli przyswajali język tzw. „poprawny”, ogólnopolski,
co jest zrozumiałe… ale gwara zaczęła zanikać. Na szczęście nie dopuszczono do tego, by zanikła
całkowicie. Organizowane są konkursy, w czasie których rozbrzmiewają pieśni ludowe
a gawędziarze zabawiają nas swoimi „godkami”. Powstają zespoły
regionalne. Sama należę do jednego z nich
- „Zbyrcok” stara się pokazywać innym piękno góralskich słów. Bardzo
często jeździmy na różne „posiady”. Coraz częściej góralskie gadki i ich
tłumaczenie są spisywane. I mam nadzieję, że kolejne pokolenia również będą pielęgnowały
góralskie tradycje.
Teraz
oglądam film. Dwoje bohaterów zaczyna się kłócić i padają przekleństwa, w końcu
- spokój, doszli do porozumienia, podali sobie ręce i obiecali, że już się nie
będą kłócić. Na drugi dzień znów się spotykają i… już oboje zapomnieli o
obietnicy. Ach, te słowa! Kiedy w końcu każdy z nas zacznie myśleć o nich i
pamiętać, czym są i po co ? Nie rzucajmy słów na wiatr, bo nie wiadomo, gdzie
je zaniesie! Język ma magiczną moc… jednak słowa ulatują, a pismo zostaje. Życzę
wam po naszemu, po góralsku, żałując, że nie możecie posłuchać pięknego
brzmienia, ale wierząc, że skoro zapisane, to i trwalsze:
Na scyńście, na zdrowie, na ten Nowy
Rok !
Coby sie Wom dazyło, mnozyło cały Bozy rok !
Byście w Nowym Rocku jesce lepij mieli -
to co zarobili, tego nie przepili.
Coby na świecie było cicho i spokojnie
i zony z mynzami nie bywały w wojnie.
Dziywki coby się Wom powydowały,
a wiela z chałupy nie pozabierały.
Cobyście jak poncki w maśle sie pławili,
nic sie nie martwili, dobze jedli, pili.
Coby Wom nicego nika nie chybiało
ino z rocku na rok ino przybywało.
Coby na ziorenkak cały chlyb sie wspiyroł
i zeby sie w bidzie nik nie poniywiyroł !
Coby sie Wom dazyło, mnozyło cały Bozy rok !
Byście w Nowym Rocku jesce lepij mieli -
to co zarobili, tego nie przepili.
Coby na świecie było cicho i spokojnie
i zony z mynzami nie bywały w wojnie.
Dziywki coby się Wom powydowały,
a wiela z chałupy nie pozabierały.
Cobyście jak poncki w maśle sie pławili,
nic sie nie martwili, dobze jedli, pili.
Coby Wom nicego nika nie chybiało
ino z rocku na rok ino przybywało.
Coby na ziorenkak cały chlyb sie wspiyroł
i zeby sie w bidzie nik nie poniywiyroł !
A do reśty -
cobyście byli scynśliwi i weseli
jako w niebie janieli, haj !
cobyście byli scynśliwi i weseli
jako w niebie janieli, haj !
Natalia Ceremuga
Zanika czar słów
Uroki słowa mówionego są zwiewne
Ileż
to razy słyszałam już w swoim życiu : „Musisz brać odpowiedzialność za swoje
słowa!” Ten imperatyw wypowiadany na głos natychmiast wzbudza we mnie bunt.
Dlaczego muszę?! Co takiego jest w słowach, że łączy się z nimi postawę
odpowiedzialności i szczególnej rozwagi nad tym, co się mówi? Znam powszechne i
górnolotne dla mnie poglądy, że myśli i słowa mają wielką moc i tworzą nasza
rzeczywistość… Że należy wybierać je mądrze… Że to, co mówimy, jest odbiciem
naszych myśli… Że ze słów budujemy albo słowami niszczymy relacje z ludźmi, z
którymi przebywamy, wyrażamy emocje, które wzmacniają nasze serce albo niszczą
naszą psychikę.
Jak
mówi Pismo Święte, człowiek został wyróżniony spośród wszystkich boskich
stworzeń w taki sposób, że dostał zdolność mówienia, porozumiewania się za
pomocą języka i prawo nazywania bytów. Trudno się z tym nie zgodzić. Najwięksi
mówcy tego świata potrafili i nadal potrafią zjednywać sobie rzeszę ludzi.
Słowo stało się najważniejszym instrumentem, budującym relacje międzyludzkie i dającym
władzę nad światem. Jednakże, jak człowiek ten niezwykły dar wykorzystał?
Żyjemy
w kulturze jazgotu, słowotoku i pustosłowia, niespełnionych obietnic. Mówimy
dużo i rzadko koncentrujemy się na uroku słowa mówionego; jego brzmieniu, co
może oznaczać a czego nie powinno, jak w ogóle się nim posługiwać w danej
sytuacji, w stosunku do konkretnej osoby, jaką przybrać tonację, czy krzyczeć,
czy szeptać, mówić chłodno czy serdecznie… Porażające jest „wszędobylskie”
bezmyślne, bezsensowne używanie słów, posługiwanie się nimi niedbale, bez
zwracania uwagi na kulturę wypowiedzi. Mowy używa się instrumentalnie, często
do maskowania złych zamiarów. Słowami manipuluje się, by sterować ludźmi,
zaszczepić im fałszywą świadomość, odpowiednio programować ich zachowania w
świecie reklam. Słowa traktowane są jak towar; „przeżute jak guma do żucia”,
zmanipulowane przez media zamieniły się w nieznaczącą papkę. A co gorsze, język
pozbawiony walorów estetycznych (niechlujny, brutalny, pełen wulgaryzmów) i
używany do osiągania nieetycznych celów, przestał służyć komunikacji, raczej
truje, szkodzi, wywołuje konflikty.
Gdzie
tu miejsce na czar i magię? Czasami się to zdarza – gdy mówimy „ludzkim”
głosem, słuchamy i wierzymy w wypowiadane słowa. Wtedy – jak twierdził Leonardo
da Vinci – „ludzka mowa zmienia się w kontemplację boskości”. Ulotna siła
paplającego języka nigdy nie zastąpi wyważonego słowa i mądrego milczenia.
Słowa, słowa, słowa… - w domyśle: to tylko
zaledwie słowa. Ale są słowa, nabrzmiałe sensem, słowa, za które bierze się odpowiedzialność
i słowa puste. Przede wszystkim dostrzegajmy to, co w nich zwiewne – urok i
czar...
Joanna
Skowyra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz