Hejt i inne grzechy
Internetu
W naszych
czasach anonimowość jest rajem dla internautów. Cyberprzemoc to normalność,
którą być nie powinna. W necie nie przejmujemy się czynami, nie zważamy na
konsekwencje. Przecież jesteśmy bezimienni. Sieć oferuje nam wiele możliwości,
więc dlaczego zamiast korzystać z dobrodziejstw, używamy jej jako narzędzia do
nękania czy zastraszania? Co chwila wyciekają nagie zdjęcia gwiazd, a my, nie
wiedząc, jak czuje się osoba, której to dotyczy, klikamy, zachęcając w ten
sposób kolejnych hackerów. Co mnie obchodzi, jakie zdjęcia robią sobie
celebrytki? To ich sprawa, dlatego nie powinna nas interesować.
Dużo osób
korzysta z aplikacji „Sarahah”, co w Arabii Saudyjskiej, w której powstała, znaczy
„szczerość”. Pozwala ona na anonimowe wysyłanie wiadomości do innych
użytkowników. Ideą programu było umożliwienie nieśmiałym wyznania swoich uczuć innej osobie. Problem w tym, że wielu używa strony wyłącznie
do obrażania ludzi, czyli hejtowania.
Hejt często
jest przyczyną śmierci, najczęściej wśród młodych. Pod hasłem „samobójstwo” w
sieci pojawiają się tysiące stron. Dlaczego obrażamy innych? Czy naprawdę ich
nienawidzimy, czy po prostu zazdrościmy? Czy pisząc napastliwe, zjadliwe
komentarze, zastanawiamy się, jak odbierze to drugi człowiek? Znam ludzi,
którzy nie przejmą się zniewagą, przejdą obojętnie, ale nie każdy ma silną
psychikę. Nie zdajemy sobie sprawy, jak boli zwykłe „jesteś gruba i brzydka”.
Każdy powinien
nauczyć się być e-obywatelem, który w sieci potrafi znaleźć to, czego
potrzebuje. Począwszy od planu lekcji, poprzez rozkłady jazdy, aż do newsów ze
szkoły, powiatu i kraju. Aby dokonać przelewu, wypełnić PIT, zapłacić podatek,
zrobić zakupy, wyrazić swoją opinię nie
musimy wychodzić z domu.
Moim zdaniem, nikt
nie ma prawa obrażać innych. Nikt nie powinien interesować się prywatnymi
sprawami, nawet sław, to ich sprawa, co mają w swoich komputerach czy
telefonach. Jesteśmy aż tak obojętnym społeczeństwem, że nie przeszkadza nam
krzywda wobec pozostałych? Zacznijmy korzystać z tego, co oferuje sieć, zamiast
szerzyć w niej zło.
Myślę, że e-demokracja jest naszą przyszłością. Coraz więcej
codziennych czynności odbywa się dzięki cyfryzacji. W końcu kto nie lubi, gdy
zakupy same przychodzą do domu? Nie dziwię się, że życie polityczne państwa
również przenosi się do Internetu.
Osobiście nie
lubię, gdy muszę czekać w długiej kolejce, aby załatwić jakąś sprawę w
urzędzie. Na szczęście coraz więcej deklaracji i wniosków można złożyć przez
Internet. Pozwala to zaoszczędzić czas i nerwy. Na przykład nie trzeba
wychodzić z domu, żeby złożyć deklarację podatkową . To świetne rozwiązanie dla
zapracowanych ludzi XXI wieku.
Co więcej,
e-obywatelstwo daje możliwość wyrażania swoich opinii i buduje e-demokrację. W
starożytnej Grecji najważniejszymi sprawami państwa zajmowało się Zgromadzenie
Ludowe, na którym każdy obywatel mógł zabrać głos. Właśnie na tym polega
demokracja – głos ma każdy! Dlaczego nie poznawać opinii społeczeństwa dzięki ankietom
internetowym? Uważam, że frekwencja wyborcza byłaby duża większa, gdyby ludzie
mogli głosować online.
E-obywatelstwo wiąże
się oczywiście z zagrożeniami. W czasie wyborów prezydenckich w USA rosyjscy hackerzy mieli ingerować w kampanię i
wyniki. Myślę, że im większa cyfryzacja, tym większe zagrożenie hackerstwem.
Jednak pamiętajmy, że tradycyjne wybory
również można sfałszować.
Bez wątpienia
Internet jest obszarem niekontrolowanej krytyki,
którą określa się mianem hejtu. Dużo trudniej krytykować kogoś, gdy stoi się
przed nim i patrzy mu w oczy… Anonimowe
potępianie w sieci jest łatwiejsze, prawda? Ilu polityków i osobistości wygłaszało niepochlebne opinie o Lechu Wałęsie jako
rzekomym agencie SB? Zapoczątkowało to burzę na Twiterze, gdzie jedni bronili
byłego prezydenta, a inni krytykowali. Wielu nigdy nie powiedziałoby na żywo tego, co napisano na łamach internetowych
stron.
Rozwój Internetu
upraszcza nasze życie jako obywateli, ale z drugiej strony pogłębia problem hejtu i hackerstwa. Wydaje mi się, że
powstrzymanie cyfryzacji jest niemożliwe, dlatego powinniśmy nauczyć się
wykorzystywać jej możliwości, ale pamiętać o zagrożeniach.
Internet to przestrzeń, którą w dzisiejszych czasach zna niemal każdy z nas. Jednym z jego największych atutów wydaje się być wolność, jaką oferuje swoim użytkownikom. Wolność ta czyni jednak sieć idealną ostoją dla wszelkiego rodzaju hackerów oraz hejterów. Czy zatem Internet składa się wyłącznie z tego typu ludzi?
Obrażanie i
wyśmiewanie innych jest w sieci o wiele łatwiejsze niż w rzeczywistości. Hejterzy
korzystają z pozornej anonimowości, która jest dla nich bodźcem do wyrażania
opinii, jakich nie odważyliby się zaprezentować w realnym świecie. Co więcej,
Internet buduje wrażenie fikcyjności, często więc nie zdajemy sobie nawet
sprawy z tego, że ofiarą naszego hejtu są posiadające uczucia osoby.
Internet stwarza
również idealne warunki dla działalności hackerów. Cyberprzestępstwa są trudne
do wykrycia, a ich sprawcy pozostają często bezkarni. Nic więc dziwnego, że
ludzie niejednokrotnie stają się ofiarami, na przykład wyłudzania danych, czy
też ataków na ich komputery.
W morzu nienawiści,
które zalewa Internet, można na szczęście natrafić na użytkowników, których
zachowanie potrafi przywrócić wiarę w ludzkość. Wystarczy chociażby wspomnieć
o internautach, którzy angażują się w niezliczoną ilość pozytywnych akcji,
na przykład charytatywnych. Strony takie jak www.siepomaga.pl lub
www.pajacyk.pl pozwalają na wsparcie potrzebujących i są doskonałym przykładem
na to, że z Internetu korzystają również ci dobrzy ludzie. Mało tego sieć
ułatwia również wszystkim e-obywatelom załatwianie różnego rodzaju spraw, jak
na przykład dokonywanie opłat czy robienie zakupów.
Jak widać Internet,
jak wszystko w otaczającym nas świecie, ma swoje lepsze i gorsze strony. Jego użytkownicy – e-obywatele, mimo,
że nie zawsze mają złe zamiary, często nie potrafią korzystać z niego zgodnie z
prawem. Uważam, że jest jednak czymś bardzo przydatnym w życiu, lecz należy być
ostrożnym w jego użytkowaniu.
Dominika
HATING AND
HACKING FORBIDDEN!
Totalna
nędza. Benadziejne i słabe. Puste i nudne. Znajdziesz tego mnóstwo, ale
hejter często jest przekonany, że nie jest hejterem, bo do komentarzy
dodaje: To moje zdanie. Żyjemy w
czasach, kiedy „własne zdanie”
stało się monstrum: trzeba je wyrażać, bo mamy do tego prawo.
Otóż, wyobraźcie sobie, nie!
Po pierwsze, jak mawia
amerykańska policja: Prawo to masz do
adwokata i do milczenia, gdy cię aresztują. Owszem, mamy prawo do własnego
zdania. I mamy prawo zachować to zdanie dla siebie. Wcale nie musimy go
wygłaszać, zwłaszcza gdy jest czystą złośliwością. Takie nikomu nie jest
potrzebne.
Jeśli twoja krytyka nie jest
konstruktywna i nie pomaga, milcz. Napisanie komuś, że książka, którą stworzył,
muzyka, którą skomponował, ubranie, które założył, jest beznadziejne i słabe, nie jest
konstruktywną krytyką.
Ktoś z silną psychiką przeczeka
hejt, choć nie będzie mu łatwo. Słabszy może sobie nie poradzić. Przykładem
jest historia Jessici z Florydy. Nie miała przyjaciół ani wsparcia ze strony
rodziny. Znosiła to do czasu. Czarę goryczy przelała fala hejtu ze strony jej
rówieśników na portalu ask.fm. Jessicę znaleziono w domu martwą.
Pamiętaj o tym, zanim zaatakujesz.
Jeśli masz smartfon, możesz dokonać
największego skoku na bank w historii lub zablokować komuś dostęp do lodówki.
Ofiarą może stać się każdy. Hakerzy nie mają zahamowań: wyjątkowo perfidna
grupa 9 lat temu włamała się na forum epileptyków i wyświetlała migające
obrazki, powodując u wielu osób atak padaczki.
Internet... Niektórzy potrafią go jeszcze mądrze używać. Zakupy bez wychodzenia z domu, rezerwacja
biletu bez spędzenia wieków w kolejce, ponadto: przelewy, pity, podatki online
i wiele innych różności - oto, co możecie jako obywatele internetu. Mało? Skąd!
Ale człowiekowi nie dogodzisz...
Ludzie, nawróćcie się! Nic nie
osiągniecie, krzywdząc. E-OBYWATEL to brzmi dumnie! Często wyrzucamy z
siebie frustrację kosztem drugiego człowieka. Zamiast tego warto napisać coś miłego. Wszystkim będzie przyjemniej.
Zalejmy świat optymizmem!
Ola
Internet - cóż za
wspaniały wynalazek! Fora internetowe, blogi, portale społecznościowe, muzyka ,
filmy, seriale - wszystko dostępne za jednym kliknięciem. Twórca Internetu, bez
którego nie umielibyśmy już dzisiaj żyć, jest niczym Prometeusz. Lecz... Ten
wspaniały wirtualny świat ma swoją ciemną stronę.
Hejt. Obrażanie, wyzywanie i szkalowanie w
Internecie. Najwyższy ,,level’’ tchórzostwa, bo jak inaczej to nazwać? Tchórzem
jest ten, kto obraża, chowając się za nickiem i ikonką. Hejterzy nie ujawniają
swoich prawdziwych twarzy. Czują się anonimowi,
bezkarni. Głośna była historia chłopca, który popełnił samobójstwo z powodu
obraźliwych komentarzy pod zdjęciami. Hejterzy mu ubliżali. W wirtualnym świecie nie ma stróżów
prawa.
Hacker-dumny z
siebie, wyrafinowany... Złodziej. Czym się szczyci? Tym, że umie kraść, nie
wychodząc z domu. Dane osobowe, poufne informacje, prywatne zdjęcia i
pieniądze. Potrafi zniszczyć życie w kilka chwil. Co nim kieruje? Czy hackerzy nie mają sumienia?
Ciągle słyszymy o tym, że „wyciekły” piosenki jakiś twórców. Czyja to sprawka?
Właśnie hackerów. Dlaczego to robią?
Każdy korzystający z
Internetu jest jego e-obywatelem. Celebryta, pani Zosia ze sklepu i Tomek z 3a
też. Wrzucamy do sieci dziesiątki selfie, komentujemy bieżące wydarzenia,
często po prostu nie myśląc o tym, co inni e-obywatele mogą z tym zrobić. Wrzuć
swoje zdjęcie, ktoś zrobi z niego mem, przykre prawda? Ale prawdziwe. W
Internecie NIC nie ginie. Bądźmy świadomi i odpowiedzialnie dzielmy się z innymi
swoim życiem.
Hejterzy i hackerzy
to ciemna strona mocy Internetu. Nie bądź tchórzem, nie bądź złodziejem! Bądź
uprzejmy dla ludzi w ,,realu’’ i w wirtualnym świecie. Traktuj innych tak,
jakbyś chciał być traktowany. Jako członkowie wirtualnej rzeczywistości możemy
robić przelewy bankowe, zakupy, rozmawiać z przyjaciółmi, nie ruszając się z
domu. Nie doceniamy tego. Wiadomości na messengerze przychodzą w mgnieniu oka,
prawda? Jestem do tego przyzwyczajona… Jak ciężko, gdy przyjaciel wyjechał na szkolenia unitarne i
jedyną formą kontaktu są listy, na które muszę czekać… tydzień.
Madzia
Hejter,
hacker ≠ e-obywatel
„Hejter, hacker, e-obywatel” czy może raczej „Hejter, hacker ≠ e-obywatel”?
Po której stronie tej nierówności jestem? Oczywiście, że po prawej!
E-obywatel
= obywatel. Tak jak „w realu” kupuje, sprzedaje, opłaca, bankuje, negocjuje,
rozmawia, wnioskuje. Jednak co najważniejsze – ryzykuje. Chce czuć się
bezpiecznie w cyberprzestrzeni. Tutaj jest całe jego życie.
W
ostatnim czasie popularne jest blogowanie. Tematyka ma rozpiętość od Morza Bałtyckiego
do polskich Tatr. Z racji obsesji bycia „fit”, zadeklarowałam chęć uczestnictwa
w ćwiczeniach gimnastycznych prowadzonych wirtualnie. Moja trenerka to dusza
człowiek. Miły głos, energia, kreatywność w doborze ćwiczeń. Dzięki niej powstało
małe, babskie społeczeństwo zjednoczone w walce z celulitem, fałdkami,
wspierające się w dążeniach do wymarzonej sylwetki.
Blogerka zaczęła
prowadzić transmisję na żywo na Facebook’ u o ustalonych godzinach, napisała
książkę, założyła sklep internetowy z ubraniami własnej marki i gadżetami do
ćwiczeń. Grono fanów znacznie się powiększyło przez ten okres.
Niestety, wśród wielbicielek
pojawiły się hejterki. Złośliwe komentarze mnożyły się jak grzyby po deszczu.
Fanki trenerki bohatersko odpierały ataki w komentarzach.
Na ulicach Krakowa niedawno
na przystankach pojawiły się plakaty z hasłem: „Twoje milczenie oznacza
przyzwolenie” i z palcem wskazującym wymierzonym w czytelnika. Odnosząc się do
sytuacji z grupą ćwiczeniową – nie wystarczy milczeć i ignorować osób piszących
złe opinie. Trzeba zwrócić im uwagę na źródła ich nienawiści. Obowiązkiem
e-obywatela jest przecież troska o dobro
wspólne.
Internet, pomimo że coraz szybszy dzięki
światłowodom, działa wolno w kwestii ponoszenia konsekwencji za złe zachowanie.
Złośliwe komentarze można zamieścić anonimowo. Co gorsze, nawet wypowiedzieć
się w czyimś imieniu, kradnąc jego tożsamość. Jako młoda e- obywatelka lajkuję,
udostępniam, pozytywnie komentuję, wyszukuję. Ubolewam, gdy ktoś inny hejtuje,
hackuje, spamuje. Czasem trudno stanąć w obronie pokrzywdzonych, zwłaszcza
jeśli się coś ryzykuje…
Martyna
Ostatnio dużo czasu spędzam,
korzystając z Internetu. Przeglądam strony z informacjami, robię przelewy czy
choćby gram, jak większość nastolatków. Tworzę profile i kreuję swój e-wizerunek na różnych stronach. Nie zdaję sobie sprawy, jak
cennych informacji udzielam i jakie mogą być tego konsekwencje. W sieci mogę
być, kim tylko chcę, sobą lub kimś całkowicie wyimaginowanym, dobrym lub złym, bez
większych ograniczeń.
Jakiś czas temu starszy kolega położył
mi rękę na ramieniu i powiedział poważnie: "Ktoś zhakował mi konto bankowe
i ukradł pieniądze". Jako szesnastolatek nie wiedziałem, o czym on mówi. Byłem
zbyt nieobeznany i nieoczytany w tym temacie, żeby zrozumieć, że ten dramat może
spotkać każdego z nas - e-obywateli.
Przypomniałem sobie słowa rodziców: "Uważaj z kim i o czym
rozmawiasz".
Tak samo jak kradzieży, można w
Internecie doświadczyć wyśmiania, "oplucia" czy oczernienia. Jest
wiele przypadków samookaleczeń czy nawet samobójstw spowodowanych hejtem w
szeroko rozumianym tego słowa znaczeniu. Jak powiedział Stanisław Jerzy Lec:
"Kat występuje zazwyczaj w masce — sprawiedliwości". Powodem
tragicznych decyzji może być zwykły komentarz pod zdjęciem, natarczywe
zachowanie, napastowanie czy szantaż, które są traktowane jako przemoc
psychiczna. Na szczęście ludzie znajdują pomoc wśród najbliższych lub
specjalistów, a wtedy napastnik zaczyna mieć kłopoty, nie ofiara.
Człowiek nie musi popadać w
paranoję oraz żyć w strachu przed Internetem tylko dlatego, że takie przypadki
jak powyżej istnieją. W dzisiejszych czasach, w dobie wysoko rozwiniętej
technologii nie możemy zamykać się na tak powszechne źródło wiedzy, jakim jest
Internet. Trudno też zrezygnować z wygody - pozostając w domu, możemy załatwić sprawy
urzędowe, zrobić zakupy czy dowiedzieć się, co słychać w najbliższym otoczeniu,
kraju czy na świecie. E- obywatel dzisiejszych czasów musi myśleć globalnie.
Jedno
wiem na pewno - Internet może być
niebezpieczny, jeżeli niewłaściwie się z niego korzysta. To jednak, czy i jak z
niego korzystasz, to tylko i wyłącznie twoja osobista decyzja.
Janek
Filozofia internetu
Nie pamiętam, kiedy skorzystałam po raz pierwszy z internetu ani jakie
towarzyszyły temu emocje. Pamiętam za to, co czułam kiedy przeczytałam pierwszy
hejt albo dowiedziałam się o ataku hackerów.
Konstruktywna krytyka jest w naszym życiu jak najbardziej potrzebna, ale
hejt to zupełnie coś innego. Można go przyrównać do terroru. Służy do
skrzywdzenia drugiej osoby. W internecie panuje przekonanie, że możemy zrobić wszystko,
co tylko nam się żywnie podoba, bo jesteśmy anonimowi. Jednak tak nie jest i
nie powinno być. Nawet w sieci należy zachować szacunek do drugiego człowieka.
Niestety, hejt w internecie się szerzy i pociąga za sobą nieodwracalne skutki.
Lęki, choroby psychiczne, próby samobójcze. Rośnie liczba ofiar internetu.
Giżycko. 23 listopada 2016r. 13-letnia dziewczyna popełnia samobójstwo, a
jej 15-letni kolega cudem zostaje uratowany. Przyczyna? Hejt.
Kiedy widzę slogan: “Zagrożenia w sieci”, myślę: hakerzy. Włamują się do
baz danych wielkich korporacji i rządów. Wykradają hasła i dane osobowe.
Niszczą naszą sferę prywatności i okazuje się, że wcale nie jesteśmy tacy
anonimowi. Czyżby łączyło coś hackera z hejterem?
Pewna dziewczyna zostawiała anonimowo nieprzyjemne i zazwyczaj nieprawdziwe
informacje na temat osób z jej otoczenia. Nadszedł jednak dzień, w którym haker
wykradł i ujawnił jej wszystkie dane osobowe. Złośliwi powiedzieliby: „Dostała to, na co
zasłużyła”. Mam nadzieję, że była to lekcja nie tylko dla tej dziewczyny, ale
dla wszystkich z nas.
W żaden sposób nie popieram hackerstwa, ale uważam, że hejter jest równie
zły a nawet w niektórych przypadkach gorszy niż hacker. Każdy e-obywatel
powinien pamiętać, że istnieje coś takiego jak e-etykieta, do której należy się
stosować.
Internet nie służy tylko rozpowszechnianiu zła. Często jest niezwykle pomocny. Ułatwia nam życie.
Głosowanie, składanie pitu, załatwianie wszelakich spraw urzędów dzięki
serwisowi e-obywatel jest dużo przyjemniejsze. Nie ma konieczności wychodzenia
z domu i stania w kolejkach. Załatwianie spraw urzędowych nigdy dotąd nie było
tak łatwe.
Amelka
Jesteśmy obywatelami wirtualnego świata. W cyberświecie
natrafiamy na coraz częstsze zagrożenia. Napływają fale hejtu. Mamy świadomość
tego, że każdy nasz ruch jest obserwowany. Nasze dane w każdym momencie mogą
stać się łupem hakerów.
Hejter wyraża kłótliwe i agresywne oceny w
Internecie. Hejterzy różnią się od trolli, którzy starają się zwrócić na siebie
uwagę poprzez prowokacyjne komentarze. Każdy może być ofiarą hejtera, ale ich
głównym celem są zazwyczaj osoby publiczne. Statystyki portalu cyberhate.org
wskazują, że problem przemocy internetowej istnieje na szeroką skalę.
Socjolog dr Pankowski w programie „Tak jest”
na antenie TVN24 stwierdził, że nienawiść w sieci nie kończy się na
prowadzonych w niej dyskusjach: ,,Takie treści też współtworzą naszą
rzeczywistość, naszą codzienność. I ta nienawiść nie ogranicza się wyłącznie do
wpisów na forach internetowych. Ona się jakby wylewa na inne przestrzenie,
wylewa się na ulice, wylewa na stadiony’’.
Zgadzam się ze - stykając się na co dzień z taką falą nienawiści i
czytając obelgi, które ktoś wypisuje pod naszym adresem, tracimy wiarę w siebie.
Hakerzy odznaczają się bardzo dobrą
orientacją w Internecie, znajomością wielu języków programowania, systemów
operacyjnych. Włamania służą najczęściej kradzieży naszych danych osobowych , czasami
zyskom, jednak niejednokrotnie przyjemności, zabiciu nudy. Najczęściej ofiara
przez długi czas nie ma pojęcia o włamaniu. Często ofiarą hakerów stają się
dzieci i młodzież, dlatego bardzo ważna jest kontrola dostępu przez rodziców.
Internet ma i dobre strony. Powstają
systemy, które mają zastąpić podstawową formę kontaktu w społeczeństwie. W
prosty sposób i bez kolejki możemy dokonywać przelewów, wypełniać dokumenty ,
rejestrować pojazdy czy karty ECUS.
Nie wyobrażam sobie życia bez ,,wujka
Google’’. Powinniśmy korzystać z zalet sieci z rozsądkiem i pamiętać, że nie
wszystkie znalezione przez nas w internecie treści są zgodne z prawdą. Chrońmy
nasze dane osobowe i nie dajmy ponieść się emocjom, korzystając z centrum
informacji, wiedzy, rozrywki i komunikacji XXI wieku.
„E-”
Dzisiaj
wszystko zaczyna się na „e-”- proszek do prania, obywatel, książki, edukacja,
biznes, papier, reklama, zakupy. W świecie „e-” ciągle szukamy czegoś nowego: produktów,
postów, memów. Stare nas nudzi. A Polska?
Stefanowi
Palaczowi świat zawalił się, kiedy miał 17 lat - tyle co ja (słyszę często, że
to piękny wiek, trzeba z niego korzystać, kształtować swoje „ja”). W wywiadzie w 2011r. mówił: Nie podoba mi się to, co dzieje się wokół,
ludzie gonią za pieniądzem, tracąc wartości i skrupuły. Dzisiejsza młodzież
jest bardzo trudna i rozpieszczona, nie tylko przez rodziców, ale przez nowinki
technologiczne.
Próbując
wyobrazić sobie czasami świat bez tych „nowinek” myślę, że życie byłoby
prawdziwiej przeżyte. Nie wiem, jak zachowałabym się podczas powstania. Patrząc
na nas- współczesną młodzież- zauważam, że bycie odważnym znaczy coś zupełnie
innego niż w czasie wojny.
Zatem co w
e-świecie znaczy być odważnym? Napisać komentarz pod zdjęciem? Hejt to wyrażanie obraźliwej, czasami niecenzuralnej
opinii na czyjś temat. Napisanie komuś czegoś, co może go zranić. Anonimowe napisanie,
nie- powiedzenie prosto w twarz. Aktem odwagi w necie jest dziś
przeciwstawienie się hejterom albo nieukrywanie się za nickiem.
Jeden w
e-świecie robi wszystko zgodnie z prawem, legalnie korzysta z dóbr kultury. Drugi
nie płaci za korzystanie z materiałów w Internecie. Przecież nie kradnie. Uwaga!
Pomyłka. Ta nie-kradzież ma swoją nazwę i swojego twórcę- hackera. Och, jak to
pięknie brzmi - najnowsze filmy i teledyski za darmo… Ale to jest złe i
powinniśmy z tym walczyć!
Już prawie
wszystko jest „e-”, więc nie musimy wychodzić z domu, by zapłacić rachunki i
podatki. Nie musimy szukać listu w skrzynce pocztowej. Nie musimy iść do
sklepu czy do apteki. Wszystko możemy
zrobić przez Internet. Jest to wielkie udogodnienie, zwłaszcza dla osób, którym
trudno wyjść z domu. E-obywatelstwo daje nam szerokie możliwości. Ale też
zobowiązuje!
Świat tonie
w Oceanie Internetowym. Pełno w nim rekinów… Czasem warto zrobić sobie od niego przerwę. I pamiętać, że dzięki ojczyźnie mamy odpowiedź
na pytanie: „Kim jesteśmy?".
Natalka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz