-
Jakie cechy, według ciebie, najlepiej określają osobowość Jacka Kaczmarskiego?
-
Tak od razu, bez zastanowienia się mogę odpowiedzieć: samotność. (…) Samotność
twórcza. W gruncie rzeczy każdy twórca jest samotny.
Z. Łapiński
Jacek Kaczmarski często ukazywał w swoich utworach wyobcowanie człowieka.
Wiersze, w których poeta podejmował ten temat, są zazwyczaj przygnębiające
i pesymistyczne. Bard przedstawia w nich wszechobecność samotności. Jest
to samotność Boga w pustym raju, wyobcowanie jednostki w tłumie, artysty, który
„także był sam”, samotność emigranta, barmanki w Folies- Bergere, kochanicy
Jugola, potężnej carycy śniącej o godnym jej kochanku, Kassandry, a nawet alienacja
błazna, co „Samotny będzie do starości,/ Czy z przyczyn ludzkiej nienawiści,/
Czy też szacunku, czy zazdrości”. Z bogatej
twórczości Jacka Kaczmarskiego, pełnej erudycji i kontekstów kulturowych
wybrałam tylko kilka tekstów.
Żaden tłum nie dotarł nigdy na mój
szczyt
(...) Jestem w raju
Gdzie spokojny słyszę krwi i myśli
rytm...
W wierszu
„Powrót” (1980) Kaczmarski opisuje samotnego człowieka, porzuconego przez
anioły między ziemią a rajem. Zapomniany, pozostawiony samemu sobie szuka
utraconego raju. Chce „wrócić tam jak najprościej”. Jego sytuację można
porównać do żołnierza błąkającego się po spustoszonym polu bitwy. W
pierwszej zwrotce autor zawarł onomatopeje i epitety działające
na zmysły odbiorcy. Dzięki nim można dokładniej wyobrazić sobie tragiczne położenie
bohatera. Metafora samotności jako szczytu górskiego, a także pytania
retoryczne („Dokąd teraz pójdę”, „Gdzie mój ongiś raj”) potęgują stopień
wyobcowania podmiotu lirycznego. Ciekawe, że kiedy zaczyna rozumieć, że już
nigdy nie wróci do swojego nieba, odkrywa, że jego szczęściem jest
odosobnienie. Samotność to rajski szczyt, którego jedynym zdobywcą jest on sam.
Kaczmarski podkreślił motyw przewodni utworu, wplatając do wiersza refren. Staje
się on pełnoprawnym nośnikiem sensów - dzieje się tak za sprawą zmian w tekście
przy zachowaniu paralelności. Dla poetyki Kaczmarskiego takie powtórzenia ze
zmianą są charakterystyczne - kolejno
przywołuje ten sam element w innych wariantach, pozwala bohaterowi i nam
znaleźć sens.
„Powrót” to
opowieść o poszukiwaniu utraconego spokoju i równowagi. Składał się obok innych
wierszy Kaczmarskiego i tekstów Z. Herberta na widowisko słowno – muzyczno -
wizualne tria: Kaczmarski- Gintrowski – Łapiński. Program nosił tytuł „Raj”: wątki
zaczerpnięte z Biblii poddano w nim reinterpretacji; „Powrót” wieńczył dzieło. To
jeden z nielicznych utworów, do których najpierw powstała muzyka, skomponowana
przez Gintrowskiego. Kaczmarski ukazał tu własną filozofię indywidualizmu,
propozycję odcięcia się człowieka od zewnętrznego świata. Jego zdaniem szczęście
można znaleźć we własnej duszy. Tytuł sugeruje powrót do wnętrza, jądra spokoju
i człowieczeństwa. Taka interpretacja jest sprzeczna z upolitycznionym
odbiorem, ale wprowadza uniwersalną perspektywę.
(...) każdy własną windą mknie
I między swymi piętrami tkwi
„Ballada o windzie” (1974) to
pesymistyczna wizja życia ludzkiego. Osobą mówiącą w wierszu jest
mężczyzna, który zostaje zatrzaśnięty w windzie. Panicznie wzywając pomocy, z
każdą chwilą traci nadzieję na to, że ktoś go uwolni. Po przeczytaniu ostatniej
strofy utworu okazuje się, że windą jest życie. Zadowolony, pełen optymizmu
człowiek mknie przez nie, osiągając kolejne sukcesy. Nadchodzi jednak moment,
kiedy znajduje się między piętrami, kiedy gasną wszystkie marzenia. Tkwi wtedy
między teraźniejszością i przyszłością, szamotając się,
próbując uwolnić. Ogarnia go panika, liczy, że ktoś przyjdzie z pomocą.
Ostatecznie uświadamia sobie, że jest sam, bo każdy ma swoje piętra i zmaga się
z własną windą. Wiersz naszpikowany jest wykrzyknieniami, które wyrażają silne
emocje, dodają dramaturgii i potęgują pesymistyczny nastrój. Metafora
życia-windy pozwala dokładnie zobrazować sobie, co autor miał na myśli. Pytanie
retoryczne „Dlaczego ja właśnie utkwiłem?” skłania odbiorcę do refleksji
nad własnym życiem. W wersji instrumentalnej „Ballady o windzie”
Kaczmarski powtarza ostatnią zwrotkę, kładąc nacisk na nieodwołalną samotność
bohatera wiersza. Szybkie tempo piosenki oddaje ludzki pośpiech, pęd do
kariery, ale też podkreśla dramatyzm tekstu.
(...) patrzyłem na niego
W oknie uwięzionego
Noc potęguje poczucie samotności. Utwór „Ballada o samotnym oknie” (1975)
opowiada o mężczyźnie, który każdego wieczora wpatruje się w budynek znajdujący
się naprzeciw. Światło pali się w jednym tylko oknie. Wszyscy inni już dawno
poszli spać. W odległym mieszkaniu porusza się człowiek - ospały, nieudolny i
cichy. „Uwięziona” w oknie osoba przypomina podmiotowi lirycznemu jego samego.
Mężczyzna ma wrażenie, że patrzy w lustro. Możliwe, że jest tak ciemno, że w
szybie odbija się światło jego własnego okna i widzi rzeczywiście siebie. To
jego okno świeci samotnie pośród
ciemności innych mieszkań. Być może jednak samotność osoby mówiącej jest
odbiciem samotności innego człowieka, co czyni tekst bardziej dramatycznym
(zwielokrotniona samotność w bloku, w środku miasta). Wiersz składa się z dwóch
zwrotek i refrenu. Rytmiczność utworu wprowadza czytelnika w nastrój
rozżalenia, nostalgii. Porównanie siedzenia przy oknie do teatru ma sens
dosłowny (podglądanie sąsiadów w bloku), ale też nawiązuje do toposu theatrum
mundi, czyni tekst bardziej zrozumiałym i pozwala łatwo wyobrazić sobie
opisywaną scenę. Refren rozpoczynający „Balladę...” i powtarzający się po
pierwszej zwrotce jest ważnym składnikiem konstrukcyjnym wiersza, uwypukla jego
treść.
Nikt towarzyszem nie jest mu,
Choćby tysiące przy nim stało.
„Ballada o
umieraniu” (1975) jest kolejnym utworem, w którym Jacek Kaczmarski podejmuje
temat samotności. Pierwsza strofa stanowi stwierdzenie, że człowiek umiera
samotnie, nawet jeśli wokół są inni ludzie. Mimo obecności przyjaciół,
pozostaje sam, gdyż nikt nie przekroczy progu śmierci i nie uda się wraz z nim
w dalszą podróż. W kolejnych zwrotkach Kaczmarski podaje przykłady
potwierdzające ten argument. Przywołuje historię Aleksandra Wielkiego, który,
chociaż miał ogromne imperium, zmarł w wieku trzydziestu trzech lat, wiedząc,
„że nikt mu nie pomoże”. Podobnie spartański władca Leonidas, który poległ
w bitwie pod Termopilami: padł na polu chwały samotnie, choć wraz z nim
zginęło trzystu wojowników. W ostatniej strofie wiersza autor stawia obok
siebie geniusza i łotra, oznajmiając, że umiera się zawsze samotnie, bez
względu na to, kim się jest. Ponadto, okazuje się, że samotność towarzyszy
człowiekowi nawet po śmierci. Ludzie są wpuszczani do nieba pojedynczo, a potem
„snują się samotni”, rozpamiętując swoje życie. Przygnębiający, melancholijny
nastrój utworu podkreślony jest przez jednakową ilość wersów w zwrotkach
oraz regularnie powtarzającą się sekwencję sylab: 8-9-8-9.
Początek wiersza
wydaje się aluzją do słów J. Conrada: „Żyjemy tak jak śnimy – samotnie”. Sen
jest tu bratem śmierci, jak u Kochanowskiego. Z kolei koncepcja samotnego życia
po śmierci przywołuje na myśl cytat z wiersza Z. Herberta (który wszedł zresztą
później w skład programu „Raj”) pt. „U wrót doliny”: „jak się okazuje/ Będziemy
zbawieni pojedynczo”.
Powyższe przykłady świadczą o tym, że Kaczmarski nadawał tytułom dodatkowe
funkcje artystyczne. „Powrót” jest typowy dla praktyki piosenkarskiej – krótki
tytuł pełni funkcję identyfikacyjną, jest prosty, czytelny, ułatwia utrwalenie
się piosenki w świadomości zbiorowej. Ale Kaczmarski w tym zakresie wykazał się
też inwencją – tytułował swoje utwory nazwami gatunkowymi ( jak tu: ballada
o…), co decyduje m. in. o przynależności jego twórczości do kręgu kultury
wysokiej, o jej intertekstualności. Są to albo realizacje gatunkowe wskazanego
wzorca, albo celowe kontrastowanie modelu gatunkowego z piosenkową realizacją.
I nie powiedzą o nas- idą!
I nie powiedzą o nas- oni!
Wiersz „Pokolenie” (1977) stanowi krótki, pesymistyczny opis jednostkowego życia.
Każdy wybiera swoją własną drogę i nikt nie użyje liczby mnogiej: „oni idą”, bo
człowiek wędruje w samotności. Nawet należący do jednego pokolenia, których
powinny łączyć wspólne doświadczenia, ideały, pasje (tekst dedykowany jest
Piosenkariatowi, dzięki któremu poznał np. Kaczmarski Gintrowskiego). Każdy ma swój własny ból, więc cierpi,
izolując się od ludzi. Powraca tu motyw świata – teatru: każdy tworzy swój
własny jednoosobowy teatr, toteż „nie będziemy rozdzielać ról”. Ale jedna osoba
nie zagra całego przedstawienia. Sama może jedynie wygłosić monolog. Każdy
odniesie swoje własne zwycięstwo (?) u schyłku życia. I każdy coś po sobie
pozostawi: płacz, śmiech, świętość, lecz najczęściej obojętność, co autor
zaznacza za pomocą anafory i
wyodrębnienia graficznego tekstu. W wywiadzie dla „Elle” w 1997 roku (a więc w 20 lat po napisaniu tego wiersza) J.
Kaczmarski powiedział: „Moje pokolenie
nie ma dziś dla mnie również wystarczającego wyrazu. Ów brak więzi ze wspólnotą
może się brać stąd, że ja byłem wychowany na artystę – mnicha, na samotnika,
człowieka głęboko nieufającego tłumowi i wszystkiemu, co jest zjawiskiem
masowym (…) byłem pewny wyższości
myślenia indywidualnego nad zbiorowym”. Ta nieufność wobec grupy wynika wg
niego ze znajomości mechanizmów totalitarnych. Kaczmarski używa w wierszu liczby mnogiej,
aby utożsamić się z odbiorcami, a także podkreślić, że samotność
towarzyszy każdemu z nas bez wyjątku,
jest doświadczeniem egzystencjalnym. Dziś ten wiersz nabiera wyjątkowo
pesymistycznego znaczenia: moje pokolenie wybiera wirtualny świat i jest od
siebie coraz dalej.
Mam ja własne mroki
I własną samotność nie cierpiącą zwłoki
I własną samotność nie cierpiącą zwłoki
- pisał Jacek Kaczmarski w 2001 roku w „Przypowieści na własne czterdzieste
czwarte urodziny”. Swoimi dziełami dowiódł, że samotność może towarzyszyć
ludziom całe życie. Zablokowana winda, a w niej odizolowany od świata człowiek
bez szans na uwolnienie. Człowiek wybierający własną drogę życiową i
przeżywający własne cierpienie w odosobnieniu. Człowiek uwięziony w jedynym
oświetlonym oknie, oknie wyobcowania. Człowiek umierający w tłumie, a jednak
osamotniony. Samotność więzi ludzi i nie daje się im wyrwać ze swych sideł.
Jednak czasami może okazać się poszukiwanym całe życie, utraconym niegdyś
rajem; jak w „Powrocie” staje się własnym, wyjątkowym szczytem
niedostępnym dla nikogo innego.
Ola
Bibliografia:
Gajda K., Jacek Kaczmarski. To moja
droga, Wrocław 2014.
Gajda K., Jacek Kaczmarski w świecie tekstów, Poznań 2013.
Jacek Kaczmarski. Między nami. Wiersze zebrane pod red. M. Nalewskiego, Warszawa 2017.
Walentynowicz K., Mimochodem, Rozmowy
o Jacku Kaczmarskim, Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz