piątek, 23 lutego 2018

Introwertyk z (nieswojego) wyboru



                Samotność, wyobcowanie, opuszczenie, patrzenie na innych z zazdrością i smutkiem, że nie jest się jak oni. Myślę, że każdemu człowiekowi kiedyś zdarzyło się czuć osamotnionym i obcym. Targały nim zazdrość i obojętność. Wpadał w stan apatii i nie miał ochoty żyć. Ale czy pomyślał wtedy o tym, jak czują się inni? Czy zwrócił uwagę, że być może oni też są opuszczeni?
                Tłum, sprawiający wrażenie wspólnoty, jest tylko zbieraniną różnych ludzi, którzy tak naprawdę czują się samotni i którzy są tak zamknięci w sobie, że nie zauważają, że wszystkich dotyczy ten sam problem. Taki obraz widzimy w „Balladzie o windzie” Jacka Kaczmarskiego. Tytułowa winda jest symbolem izolacji, w jakiej znajdują się ludzie. Podmiot liryczny próbuje wyrwać się z kajdan samotności, ale potrzebuje do tego pomocy innych osób, które jednak nie zwracają na niego uwagi, ponieważ sami są wyalienowani i przeżywają podobne rozterki. Bohater wiersza z jednej strony żyje złudzeniami i ma nadzieję, że ktoś mu pomoże, ale z drugiej zdaje sobie sprawę, że to niemożliwe. Poeta zdaje się sugerować w wierszu, że nikt nie jest w stanie pomóc uwolnić się od samotności. Ile to razy sami postępujemy podobnie? Żyjemy w odosobnieniu, patrzymy na innych z zazdrością. Chcemy być jak oni! Jesteśmy źli, że nikt nie wyciąga do nas ręki. Niestety, nie zauważamy, że inni również czują się w głębi duszy opuszczeni. Może to na mnie, może na ciebie ktoś patrzy i myśli: „Chciałbym być tobą”. Jesteśmy ofiarami naszej własnej izolacji od innych. Zazdrościmy im życia, ale zapominamy, że oni czasem są bardziej samotni od nas. Żeby wyrwać się z samotności, paradoksalnie, musimy sami wyciągnąć dłoń do innych.
                Wyobcowanie człowieka jest więzieniem. Światło za tytułowym oknem z „Ballady o samotnym oknie” jest symbolem człowieka, a okno – ludzkich ograniczeń. Podmiot liryczny w swojej samotności w nocy, kiedy wszyscy śpią, jest całkowicie wyobcowany. Nie śpi i rozmyśla. W tańczącym blasku dostrzega siebie samego – samotne światło nie gaśnie, bo taka jest wola właściciela mieszkania, zaś on sam nie śpi i jest odizolowany od innych, bo taka jest wola ludzi, którzy go od siebie odsunęli. Myślę, że Jacek Kaczmarski zwraca uwagę na to, że to od nas zależy, to czy ktoś będzie czuł się samotnym więźniem, czy będzie szczęśliwy wśród nas. Jesteśmy tylko i aż ludźmi. Nienawidzimy niewoli i wykluczenia. Jesteśmy skłonni obwiniać innych o naszą samotność, ale czy sami zwracamy uwagę na to, czy inni czują się przy nas wyjątkowi, czy sprawiamy, że zaczynają czuć do siebie i do nas odrazę? To właśnie my sami zamykamy siebie i bliskich do więzienia samotności. Nie zwracamy się do innych ludzi, gdy spotka nas szczęście lub kiedy potrzebujemy pomocy. Nie dzielimy między sobą swojego życia, radosnych chwil, miłości, smutku, złości czy cierpienia. Żyjemy w własnych klatkach, bo uważamy, że nie obchodzimy innych ludzi. Przyjmując tę postawę sprawiamy, że czują, że są dla nas obojętni. Izolując siebie, izolujemy innych. Ba! Jak na ironię, żyjąc w odosobnieniu ludzie odczuwają to samo, a nawet nie zwracają na siebie uwagi i nie dzielą się współczuciem i empatią.
                W obliczu śmierci każdy człowiek jest osamotniony. „Ballada o umieraniu” Jacka Kaczmarskiego ukazuje, że nikt nie uniknie śmierci, która sprawia, że będzie samotny. Poeta przywołuje postać Aleksandra Macedońskiego i Leonidasa, którzy byli wielbieni przez tłumy, ale umarli opuszczeni i samotni. Umieranie człowieka może też symbolizować śmierć wewnętrzną – odizolowany od innych człowiek umiera społecznie, umiera czy też oddaje się wyobcowaniu i smutkowi. Poeta sugeruje, że każda śmierć równa się samotności, a każda samotność śmierci. Czyż nie jest to bolesną prawdą? Bez innych ludzi, bez ich wsparcia czy troski, wewnętrznie ponosimy śmierć, zaczyna nami władać obojętność. Nie można jednak zapominać, że sami jesteśmy mordercami. Swoją obojętnością odsuwamy od siebie ludzi, którzy odtrąceni i samotni również wpadają w stan apatii i melancholii. Zaczyna im być wszystko jedno, nic dla nich nie ma znaczenia i tym sposobem także umierają.
                Samotność sprawia, że człowiek staje się obojętny wobec otaczającego go świata. Barmanka z wiersza Jacka Kaczmarskiego „Bar w Folies – Bergère” jest odizolowana od bawiących się ludzi. Nie ma dla niej znaczenia, co dzieje się wokół, nie obchodzi jej to. Jest nieszczęśliwa i nie okazuje żadnych uczuć – ani radości, ani smutku, tylko milczy i zamyślona patrzy w przestrzeń. Zdaje się całkowicie ignorować zaczepiającego ją mężczyznę. Dziewczyna symbolizuje każdego samotnego człowieka, który stał się obojętny na wszystko i maskuje uczucia, ale odczuwa zazdrość, patrząc na innych, dobrze bawiących się ludzi, zaś mężczyzna jest symbolem samotnika, który, mimo strachu, próbuje wyrwać się z rąk samotności. Poeta ukazuje w wierszu nieszczęśliwą ludzką egzystencję, która przepełniona jest lękiem, samotnością i smutkiem. Czyż nie odczuwamy podobnych stanów? Żyjemy w strachu, że gdy spróbujemy wyrwać się z samotności, nasza krucha i pozorna maska pęknie i staniemy się bezbronni, gdy ktoś nas odrzuci. Wybieramy własne towarzystwo, bo boimy się innych. Zapominamy, że nami wszystkimi rządzą te same uczucia, rozterki i wątpliwości. Żyjemy kierując się zasadą „nie pokażę swoich uczuć, bo mnie zranisz” i nie zwracamy uwagi na to, że inni też czują ten strach.
                Myślę, że Jacek Kaczmarski w swoich utworach sugeruje, że każdy w pewien sposób jest lub będzie osamotniony i odizolowany od innych. Izolacja od społeczeństwa i opuszczenie przez innych dotykają każdego jednego człowieka, a poczucie wspólnoty jest złudne. Zazdrościmy ludziom towarzystwa, ale nie zauważamy, że mimo otaczających ich bliskich, oni nadal są samotni. Jesteśmy nieufni i boimy się pokonać samotności, bo obawiamy się zranienia.






Karolina














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz