Samotność,
wyobcowanie, opuszczenie, patrzenie na innych z zazdrością i smutkiem, że nie
jest się jak oni. Myślę, że każdemu człowiekowi kiedyś zdarzyło się czuć
osamotnionym i obcym. Targały nim zazdrość i obojętność. Wpadał w stan apatii i
nie miał ochoty żyć. Ale czy pomyślał wtedy o tym, jak czują się inni? Czy
zwrócił uwagę, że być może oni też są opuszczeni?
Tłum, sprawiający
wrażenie wspólnoty, jest tylko zbieraniną różnych ludzi, którzy tak naprawdę
czują się samotni i którzy są tak zamknięci w sobie, że nie zauważają, że
wszystkich dotyczy ten sam problem. Taki obraz widzimy w „Balladzie o windzie”
Jacka Kaczmarskiego. Tytułowa winda jest symbolem izolacji, w jakiej znajdują
się ludzie. Podmiot liryczny próbuje wyrwać się z kajdan samotności, ale
potrzebuje do tego pomocy innych osób, które jednak nie zwracają na niego uwagi,
ponieważ sami są wyalienowani i przeżywają podobne rozterki. Bohater wiersza z
jednej strony żyje złudzeniami i ma nadzieję, że ktoś mu pomoże, ale z drugiej
zdaje sobie sprawę, że to niemożliwe. Poeta zdaje się sugerować w wierszu, że
nikt nie jest w stanie pomóc uwolnić się od samotności. Ile to razy sami
postępujemy podobnie? Żyjemy w odosobnieniu, patrzymy na innych z zazdrością.
Chcemy być jak oni! Jesteśmy źli, że nikt nie wyciąga do nas ręki. Niestety,
nie zauważamy, że inni również czują się w głębi duszy opuszczeni. Może to na
mnie, może na ciebie ktoś patrzy i myśli: „Chciałbym być tobą”. Jesteśmy
ofiarami naszej własnej izolacji od innych. Zazdrościmy im życia, ale
zapominamy, że oni czasem są bardziej samotni od nas. Żeby wyrwać się z
samotności, paradoksalnie, musimy sami wyciągnąć dłoń do innych.
Wyobcowanie
człowieka jest więzieniem. Światło za tytułowym oknem z „Ballady o samotnym
oknie” jest symbolem człowieka, a okno – ludzkich ograniczeń. Podmiot liryczny
w swojej samotności w nocy, kiedy wszyscy śpią, jest całkowicie wyobcowany. Nie
śpi i rozmyśla. W tańczącym blasku dostrzega siebie samego – samotne światło
nie gaśnie, bo taka jest wola właściciela mieszkania, zaś on sam nie śpi i jest
odizolowany od innych, bo taka jest wola ludzi, którzy go od siebie odsunęli.
Myślę, że Jacek Kaczmarski zwraca uwagę na to, że to od nas zależy, to czy ktoś
będzie czuł się samotnym więźniem, czy będzie szczęśliwy wśród nas. Jesteśmy
tylko i aż ludźmi. Nienawidzimy niewoli i wykluczenia. Jesteśmy skłonni
obwiniać innych o naszą samotność, ale czy sami zwracamy uwagę na to, czy inni
czują się przy nas wyjątkowi, czy sprawiamy, że zaczynają czuć do siebie i do
nas odrazę? To właśnie my sami zamykamy siebie i bliskich do więzienia
samotności. Nie zwracamy się do innych ludzi, gdy spotka nas szczęście lub
kiedy potrzebujemy pomocy. Nie dzielimy między sobą swojego życia, radosnych
chwil, miłości, smutku, złości czy cierpienia. Żyjemy w własnych klatkach, bo
uważamy, że nie obchodzimy innych ludzi. Przyjmując tę postawę sprawiamy, że
czują, że są dla nas obojętni. Izolując siebie, izolujemy innych. Ba! Jak na
ironię, żyjąc w odosobnieniu ludzie odczuwają to samo, a nawet nie zwracają na
siebie uwagi i nie dzielą się współczuciem i empatią.
W obliczu śmierci
każdy człowiek jest osamotniony. „Ballada o umieraniu” Jacka Kaczmarskiego
ukazuje, że nikt nie uniknie śmierci, która sprawia, że będzie samotny. Poeta
przywołuje postać Aleksandra Macedońskiego i Leonidasa, którzy byli wielbieni przez
tłumy, ale umarli opuszczeni i samotni. Umieranie człowieka może też
symbolizować śmierć wewnętrzną – odizolowany od innych człowiek umiera
społecznie, umiera czy też oddaje się wyobcowaniu i smutkowi. Poeta sugeruje,
że każda śmierć równa się samotności, a każda samotność śmierci. Czyż nie jest
to bolesną prawdą? Bez innych ludzi, bez ich wsparcia czy troski, wewnętrznie
ponosimy śmierć, zaczyna nami władać obojętność. Nie można jednak zapominać, że
sami jesteśmy mordercami. Swoją obojętnością odsuwamy od siebie ludzi, którzy
odtrąceni i samotni również wpadają w stan apatii i melancholii. Zaczyna im być
wszystko jedno, nic dla nich nie ma znaczenia i tym sposobem także umierają.
Samotność
sprawia, że człowiek staje się obojętny wobec otaczającego go świata. Barmanka
z wiersza Jacka Kaczmarskiego „Bar w Folies – Bergère” jest odizolowana od
bawiących się ludzi. Nie ma dla niej znaczenia, co dzieje się wokół, nie
obchodzi jej to. Jest nieszczęśliwa i nie okazuje żadnych uczuć – ani radości,
ani smutku, tylko milczy i zamyślona patrzy w przestrzeń. Zdaje się całkowicie
ignorować zaczepiającego ją mężczyznę. Dziewczyna symbolizuje każdego samotnego
człowieka, który stał się obojętny na wszystko i maskuje uczucia, ale odczuwa
zazdrość, patrząc na innych, dobrze bawiących się ludzi, zaś mężczyzna jest
symbolem samotnika, który, mimo strachu, próbuje wyrwać się z rąk samotności.
Poeta ukazuje w wierszu nieszczęśliwą ludzką egzystencję, która przepełniona
jest lękiem, samotnością i smutkiem. Czyż nie odczuwamy podobnych stanów?
Żyjemy w strachu, że gdy spróbujemy wyrwać się z samotności, nasza krucha i
pozorna maska pęknie i staniemy się bezbronni, gdy ktoś nas odrzuci. Wybieramy
własne towarzystwo, bo boimy się innych. Zapominamy, że nami wszystkimi rządzą
te same uczucia, rozterki i wątpliwości. Żyjemy kierując się zasadą „nie pokażę
swoich uczuć, bo mnie zranisz” i nie zwracamy uwagi na to, że inni też czują
ten strach.
Myślę, że Jacek
Kaczmarski w swoich utworach sugeruje, że każdy w pewien sposób jest lub będzie
osamotniony i odizolowany od innych. Izolacja od społeczeństwa i opuszczenie
przez innych dotykają każdego jednego człowieka, a poczucie wspólnoty jest
złudne. Zazdrościmy ludziom towarzystwa, ale nie zauważamy, że mimo
otaczających ich bliskich, oni nadal są samotni. Jesteśmy nieufni i boimy się
pokonać samotności, bo obawiamy się zranienia.
Karolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz