Jesteśmy narodem zuchwałym,
jesteśmy narodem dumnym,
mimo nieszczęść, jakie na nas spadły,
mimo ciosów, jakie nas spotykają,
nie uginamy niewolniczo karków naszych przed potężnymi i możnymi”
To słowa jednego z głównych organizatorów powstań śląskich, Wojciecha Korfantego. Wolność stała się celem nadrzędnym wszelkich dążeń społecznych na ziemiach polskich od momentu, kiedy rozbiorowe mocarstwa ogłosiły, że kraj nad Wisłą na zawsze ma być wymazany z map Europy.
Kiedy naród pogrążył się w rozpaczy i wydawało się, że na długie lata zrezygnuje z walki, pojawił się Napoleon Bonaparte i to właśnie w nim złożono całe pokłady nadziei. I choć uczynił dla sprawy polskiej więcej niż wszyscy monarchowie i politycy europejscy w ciagu całego okresu niewoli, to i tak wolności nie ofiarował Polakom w darze. O wolność trzeba było, jak to przewidywał Józef Pawlikowski, samemu się postarać.
Polacy rozpoczęli więc etap walk zbrojnych. Kolejne powstania jedni traktowali jak egzamin ofiarności, romantyczną przygodę. Dla innych był to manifest narodowej godności, jedyna szansa, by utrzymać polskość. Polacy przystępowali do walk,i wierząc słowom poety:
„Cokolwiek będzie, cokolwiek się stanie.
Jedno wiem tylko: sprawiedliwość będzie,
jedno wiem tylko: Polska zmartwychwstanie”
Powstańcy przeżywali kolejne rozczarowania, doczekali się fali krytyki. Zarzucano im szafowanie krwią polską. Uznano za szaleńców, którzy doprowadzili do jeszcze większych represji. Ale to m. in. im zawdzięczamy wolność. Jan Paweł II, ten, który również walczył ze zniewoleniem, choć w zupełnie innych realiach historycznych, pisał:
„Nie chciejcie Ojczyzny, która Was nic nie kosztuje”.
Jakże te słowa idealnie pasują do tysięcy walczących w poszczególnych etapach powstania listopadowego, krakowskiego, Wiosny Ludów, czy powstania styczniowego. Niewielu pamięta, iż to po jednym z najbardziej krytykowanych powstań, listopadowym, Polska zaistniała tak bardzo w europejskim życiu artystycznym i publicystycznym. Okres Wielkiej Emigracji i każdej następnej to czas kiedy rodziły się wielkie talenty polskiej literatury, sztuki, muzyki. Artyści, dyplomaci, politycy utrzymujący wiarę w sens oczekiwania na wolność mają swoje miejsce wśród konstruktorów niepodległości. Wśród nich znajdują się jednostki wybitne: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński, Cyprian Kamil Norwid czy Fryderyk Chopin. Są też osoby mniej znane, a także bezimienne. Ma tam swoje miejsce i książę Adam Jerzy Czartoryski, przywódca Hotelu Lambert, wytrawny polityk, który zrobił bardzo wiele, by o sprawie polskiej stało się głośno w gabinetach rządowych i parlamentach europejskich. Dzięki rozległym znajomościom i środkom finansowym ożywił polską kulturę i naukę, powołał sieć stowarzyszeń, m. in. Towarzystwo Historyczno – Literackie. Doprowadził do założenia w 1839 r. istniejacej do dziś Biblioteki Polskiej w Paryżu. To z jego inicjatywy Towarzystwo Naukowej Pomocy zbierało fundusze na pomoc stypendialną dla młodzieży, a w College de France utworzono katedrę języka i literatury słowiańskiej. Marzył o wskrzeszeniu polskich legionów. Wybrał drogę walki dyplomatycznej, jakże istotnej w kontekście późniejszych wydarzeń.
A w kraju? Każda grupa społeczna miała przed sobą określone zadania, bo przecież, jak pisał C. K. Norwid „ Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek”.
To katolicyzm polski, a z nim duchowieństwo odegrało szczególną rolę w rozwoju świadomości narodowej Polaków, w utrzymywaniu wiary w sens niewoli i w podjęciu próby normalnego funkcjonowania w niecodziennych czasach. Kościół był w okresie niewoli praktycznie jedyną instytucją mającą wpływ na wszystkie grupy społeczne. Niezwykle odpowiedzialna wydawała się więc rola ludzi Kościoła w każdym z zaborów. Czy duchowieństwo potrafiło w każdym z etapów niewoli umacniać, wewnętrznie ubogacać i jednoczyć rozdarty naród? M. Rożek apelował, by przestać w historii doszukiwać się wzniosłości, „bo nawet najwięksi, ci spalający się w misji dziejowej nie zawsze godni byli swej wielkości”. Te słowa można odnieść też do części duchownych. Wielu duchownym jednak udało się osiagnąć wyżyny kapłańskich umiejętności i zdobyć powszechny szacunek. Wśród nich są takie osobowości jak Józef Pelczar, Jan Nepomucen Fijałek, Władysław Knapiński, Adam Stefan Sapieha czy Mieczysław Ledóchowski. Ale jest też rzesza zwykłych księży prowadzących akcje dobroczynne, pomagających w czasie walk, walczących w szeregach powstańczych, służących posługą w konfesjonałach czy głoszących płomienne kazania. To także tym osobom zawdzięczamy wolność. Duchowni byli jednymi z głównych organizatorów pracy organicznej w zaborze pruskim. Wśród nich znajduje się jeden z najbardziej zasłużonych działaczy społecznych, ks. Piotr Wawrzyniak. Historia życia i działalności tychże osób, wśród nich świeckich organiczników uczyła, że droga do wolności prowadziła nie tylko przez barykady, ale też poprzez mozolną pracę.
Wzrost polskiej aktywności w obszarze gospodarczym przyczyniał się do formowania nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego, świadomego praw. Polacy, jak podkresł znany historyk Andrzej Chwalba, ucząc się solidarności, samodyscypliny, kształtowali społeczną i gospodarczą samoobronę. Taką rolę przypisuje się osobom zaangażowanym w prace poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Towarzystwa Czytelni Ludowej, kółek ziemiańskich, włościańskich, spółdzielni oszczędnościowo – pożyczkowych, czy organizacji sportowych i całemu pokoleniu działaczy – organiczników z Karolem Marcinkowskim i Gustawem Potworowskim na czele.
Okazji do sprzeciwiania się zaborcy w zaborze pruskim było wiele. Wzmożona akcja germanizacyjna przejawiająca się w Kulturkampfie, Rugach Pruskich, czy Komisji Kolonizacyjnej wymagała przyśpieszonej lekcji patriotyzmu. Przekonały się o tym nawet dzieci, choćby we Wrześni w 1901 r. Sprzeciw wobec zakazom modlitwy w języku polskim był ich metodą walki o wolność.
W sprawę nagłośnienia w Europie represji wobec Polaków zaangażował się sam Henryk Sienkiewicz. Jego działalność publicystyczna odbiła się szerokim echem w salonach europejskich. W 1907 r. skierował apel do europejskiej inteligencji, czyniąc sprawę polską nie po raz pierwszy sprawą międzynarodową. Gdy odbierał literacką nagrodę Nobla podkreślał:
„Głoszoną ją umarłą – a oto jeden z tysięcznych dowodów na to, że ona żyje, głoszoną ją podbitą, a oto nowy dowód, że do podbojów jest zdolna”.
Sienkiewicz w boju o „pokrzepienie serc” narodu polskiego nie był osamotniony. W 1908 r. w odpowiedzi na ustawę uwłaszczeniową M. Konopnicka odpowiedziała „Rotą”. Ducha narodowego w kraju kształtowali swoją twórczością B. Prus, J. I. Kraszewski czy M. Rodziewiczówna.
Skutecznymi formami obrony praw polskich mogli poszczycić się polscy parlamentarzyści i to nie tylko w zaborze austriackim, który od lat 60. XIX w. odznaczał się autonomią. Zasiadali w ciałach legislacyjnych pruskich i ogólnoniemieckich. Od 1848 r. mieli w Landtagu stałą reprezentację skupioną w Kole Polskim. Niejednokrotnie mieli więc okazję zgłosić weto wobec antypolskiej działalności rządu.
Wspominany okres autonomii galicyjskiej to czas wielorakich możliwości walki o polskość i umacnianie tejże polskości. Polacy zabierali głos w Sejmie Galicyjskim, w organach krajowych i ogólnopaństwowych, w tym w Radzie Państwa i w rządzie.
W Krakowie, kolebce polskiej kultury, miejscu, gdzie tak wiele symboli przypominało o wielkości państwa, o podejmowanie walki o wolność nie było trudno. Stwarzały ku temu możliwości obchody rocznic narodowych, pochówki osób zasłużonych. W końcu funkcjonowanie Uniwersytetu Jagiellońskiego, Akademii Umiejętności, jak również wielu organizacji naukowych i kulturalnych. O wolną Polskę walczyli konserwatyści skupieni wokół „Czasu”, liberałowie, ludowcy.
Podkreślając zasługi wielu osób, grup społecznych na drodze ku wolności nie sposób pominąć kilku szczególnych nazwisk, a wśród nich cenionego na całym świecie pianisty, świetnego dyplomaty Ignacego Jana Paderewskiego. Nie bez powodu nazywano go ambasadorem sprawy polskiej w świecie. To dzięki jego działaniom na niwie dyplomatycznej krajem nad Wisłą zainteresował się doradca prezydenta T. W. Wilsona, Edward Hous, a w efekcie sam Wilson. Skutkiem tego było opracowanie słynnych „czternastu punktów” dotyczących powojennego ładu w świecie. Trzynasty punkt mówił o konieczności istnienia Polski, suwerennej, z dostępem do morza.
Chcąc przywołać nazwę Polska, „czarodziej klawiatury” każdy koncert zaczynał od przemowy w której poruszał sprawę wolności kraju. „Król pianistów” znajdował się w delegacji na konferencję paryską, wzywał do formowania polskich oddziałów. Jego przyjazd do Poznania i płomienna mowa przed hotelem „Bazar” były zapowiedzią powstania wielkopolskiego.
Za jednego z twórców niepodległego państwa uznaje się też wybitnego socjalistę Ignacego Daszyńskiego, wiceprzewodniczącego Naczelnego Komitetu Narodowego w czasie I wojny światowej. Ten znakomity mówca był zwolennikiem oparcia Polski o Austro – Węgry.
W zaszczytnym gronie orędowników wolności znajduje się również działacz ludowy, przywódca PSL „Piast”, Wincenty Witos. Zawsze twierdził, że ciężar walki o wolną ojczyznę powinno wziąć na siebie całe społeczeństwo. Działał w parlamencie Austro –Węgierskim, a w 1918 r. stanął na czele Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie.
Walczyć o Polskę uczył ten, który mawiał: „Jak dotąd nie będę miał nigdy celów innych na oku, jak tylko dobro Ojczyzny”. Józef Haller, bo o nim mowa, szkolił przyszłe elity wojska polskiego, zakładał drużyny „Sokół”, prowadził konspiracyjne kursy dla żołnierzy, oficerów. W ramach Komitetu Narodowego Polskiego utworzył Błękitną Armię.
Spore zasługi w budowaniu wolnej Polski miał też wspominany już Wojciech Korfanty. Poseł do Reichstagu, działał w Kole Polskim. Stał na czele Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Katowicach. Był organizatorem powstań śląskich.
Jerzy Giedroyć mówiąc o niewoli wskazywał, że walkę o wolność zdominowało dwóch polityków, Józef Piłsudski i Roman Dmowski. Pierwszy z nich, J. Piłsudski, przywódca Organizacji Bojowej PPS, już jako 12 – letni chłopiec wykazywał wielki patriotyzm, sprowadzając do wileńskigo gimnazjum polskie książki. Twórca Legionów Polskich podkreślał: „Choć nieraz mówię o durnej Polsce, wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę”.
Swoją niezmordowaną służbą Ojczyźnie jako konspirator, założyciel organizacji niepodległościowych, dowódca I Brygady Legionów niewątpliwie położył mocne fundamenty pod decydującą walkę zbrojną o niepodległość. W pierwszych latach wolności jako Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Wojska Polskiego strzegł jak nikt inny tejże wolności.
Dewizą drugiego z wymienionych polityków, Romana Dmowskiego były słowa: „Celem jest Ojczyzna, dla której chcemy żyć i pracować”. Przywódca endecji, świetny dyplomata przyczynił się do powołania Komitetu Narodowego Polskiego. Położył wielkie zasługi w utworzenie we współpracy z Francją Błękitnej Armii. Nie po drodze było mu z Piłsudkim, bo kiedy Marszałek wybrał walkę u boku Austrii, ten bardziej liczył na sojusz z Rosją. Ostatecznie wybrał drogę politycznej walki o wolność u boku W. Brytanii i Francji. Wydeptał ścieżki do sukcesu na drodze dyplomacji.
Czy ci dwaj politycy zdominowali społeczeństwo polskie w dążeniach do wolności? Dzięki swoim wyjątkowym osobowościom z pewnością tak, choć daleka byłabym od stwierdzenia, że to im przede wszystkim Polska zawdzięcza wolność. W każdej epoce poszukuje się bohaterów i antybohaterów. Epoka niewoli narodowej była pod tym względem szczególnie wymagająca. Podkreślając zasługi osób wybitnych mamy tendencję do umniejszania, a wręcz spychania na margines wysiłku zwykłych ludzi. Komu więc zawdzięczamy wolność? Milionom osób walczących różnymi sposobami o wolną Polskę. Romantykom patrzącym w przyszłość bardziej sercem i twardo stąpającym po ziemi pozytywistom. Artystom, dyplomatom, żołnierzom, politykom, działaczom społecznym, przedstawicielom każdej grupy społecznej. Tym, którym na sercu leżało dobro kraju, tym, którzy mieli wolę życia, entuzjazm, a czasem nadzieję wbrew nadziei. Tym, którzy wyznawali zasadę: „Dane zwycięstwo jest nad umarłymi, dano jest wskrzeszać tych, co mają wiarę”.
Ci ludzie reprezentowali różne poglądy polityczne, wyznawali różny światopogląd, wartości. Jednak potrafili zjednoczyć się wokół wspolnego celu – niepodległości, bo jak mawiał Seneka „Ojczyznę kocha się nie dlatego, że wielka, ale dlatego, że własna”.
I to jest prawdziwy humanista - wiedza i żywy styl. Brawo!
OdpowiedzUsuńTaki powinien byc współczesny patriota - zna historię i mówi o niej piekną polszczyzną. Jestem zachwycony!
OdpowiedzUsuń