Chłodny wiatr
powiewał moją długą aksamitną suknią kierując falbanki w stronę drewnianych
schodów prowadzących na jedyny w swym rodzaj szafot. Moje dłonie były lodowate
niczym pokrywa rzeki w samym środku
zimy. Pomimo przeszywającego chłodu, czułam wypływające rumieńce na moje
zmarznięte policzki. Stałam pomiędzy moimi towarzyszkami, które z pobożnie
złożonymi rękoma czule błagały naszego stwórcę o dobre losy mojej nieszczęsnej
duszy. W końcu odważyłam się i spojrzałam przed siebie. Moje serce zaczęło bić
jeszcze mocniej, jak bym pokonała trasę z naszego dworu do wielkiej wieży w
Tower. Nad starymi drewnianymi schodami stał tłum ludzi. Miałam wrażenie jak
gdyby cała Anglia nagle opuściła swoje obowiązki i przyjechała tu, by zobaczyć
moje upokorzenie, upokorzenie swojej własnej królowej, której niedawno składali
największe dary i pokornie skłaniali
głowy. Wybiła godzina dziewiąta, dźwięk dzwonu, który słyszałam po raz
ostatni, wywołał u mnie ogromne dreszcze.
-Już czas królowo-usłyszałam za plecami głos kapłana, któremu chwilę temu
wyjawiłam wszystkie przewinienia i grzechy dokonane w moim potępionym życiu .
Wzięłam głęboki wdech i wolno podniosłam nogę na pierwszy schodek. Okazało się,
że moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa, z resztą jak wszystko inne dookoła, z
każdym krokiem kolana uginały się jakby tlen wcale nie dochodził do ich
komórek, umierały razem z moją duszą. Nagle zorientowałam się, że setki tysięcy
par oczu spoglądają z pogardą na moją osobę, było już coraz bliżej końca tej
ironicznej sceny, która targała moim sercem i duszą na wszystkie strony świata.
Jakież to okropne uczucie, stałam na środku szafotu jako cel największych obelg
i wyśmiewisk. Krew zalewała mój umysł, jednakże nie pozwoliłam, by ktokolwiek
zobaczył mój strach i ogromny lęk, który tłumiłam w sobie przez ostatnie kilka
lat i które teraz mają największą siłę i moc, ponieważ w dalszym ciągu byłam
królową i chce godnie choć niewinnie umrzeć. Moja towarzyszka zdjęła mój ciemny
nie twarzowy kornet, pod którym były wysoko upięte czarne gęste włosy, niegdyś
atut mojej urody i wzorzec innych niewiast, wtedy jakby utraciły swój blask,
lśniące kosmyki przybrały postać zniszczonych, startych włókien. Nie miałam dużego dekoltu, jedynie delikatnie
odsłoniętą szyję, aby ostrza nie napotkały nie potrzebnego oporu. Jedna z
towarzyszek podeszła do mnie z czarnym kawałkiem materii, abym mogła opuścić
ten świat w ciemności, nie patrząc na twarze poddanych. Ostatni raz
otworzyłam swe oczy i jakby wszystko
umilkło, przeszedł mnie nerwowy, gorący dreszczyk. W oddali dostrzegłam moją
ukochaną siostrę Marię, u której widziałam politowanie i fale łez. Uśmiechnęłam
się do niej choć moja mimika rozeszła się z wiatrem i została połknięta przez
wrogie i agresywne spojrzenia tłumu. Niestety nie zobaczyłam odwzajemnienia
mojego czynu. Zaraz po tym poczułam nasuwającą się na moje oczy rękę
towarzyszki wiążącą czarną chustę. Od tej pory słyszałam jedynie szmer tłumu i
dźwięk kata ostrzącego miecz. Klęczałam sama zupełnie sama, już nie myślałam o
śmierci, tylko o Bogu, w głębi duszy prosiłam go, aby chociaż On mnie nie
opuszczał i przyjął moją dusze w swe ramiona. Wtem tłum umilkł. Znad chmur
wyłoniło się słońce, które zaczęło delikatnie ogrzewać moją szyję, kat podniósł
wysoko ręce, poczułam, że ogromny miecz znajduje się tuż nad moją głową, ale
nagle ku mojemu wielkiemu zdziwieniu miecz nie opadł……..
KILKA LAT
TEMU…
-Anno podejdź tu, usiądź obok mnie.
-Jestem przy tobie Henryku.
-Ukochana, powiedz proszę, dlaczego nie chcesz, bym był blisko Ciebie? Miłuję Cię jak nikt inny, żywię do ciebie
ogromne uczucie miłości.
-Henryku…..
Spłonęłam rumieńcem, wpatrując się w rozżarzony kominek obok którego
siedziałam w wielkiej i ciemnej komnacie
samego króla Henryka VIII najpotężniejszego monarchy współczesnej Europy z dynastii powszechnie szanowanych i wielce
cenionych Tudorów. Po krótkim namyśle
spojrzałam w głębokie i niesamowicie
uwodzące oczy króla i nieśmiało odpowiedziałam:
-Mój królu, jesteś najwspanialszy, oczywiście że odwzajemniam twe uczucia, jednak martwi mnie jedna rzecz.
-Mów śmiało najdroższa, co cię zniechęca?
-Na przeszkodzie stoi Jaśnie Pani Katarzyna Aragońska , moim pragnieniem jest,
by zostać twoją żoną i dać ci silnego męskiego potomka, o którym marzysz od
dawna, który zawładnie potęgą Anglii i sprawi, że ludzie będą mogli żyć w
dobrobycie , do czego ty zawsze dążyłeś
miłościwy królu, jednak królowa nie spełniła twoich oczekiwań i myślę, że nie
spełni przez swój podeszły wiek, zostanie
po niej jedynie pierworodna Maria, lecz córka, nie syn. A wiec, chce być
twoją prawowitą żoną, a nie kochanką uznaną potem przez lud za wiedźmę i
ladacznice króla.
- Hmm masz rację nie zniósł bym tego, gdyby uznano cię za zdrajczynię . Więc co
proponujesz ma luba? Skoro papież nawet nie śmie zobaczyć na list z prośbą o
udzielenie rozwodu, a co dopiero zgodzić się na to.
Znów zapadła głucha cisza, słyszałam jedynie jak iskry w kominku przelatują z
jednego kawałka drewna na drugi. Księżyc jasno świecił do okien, tworząc jasną
smugę światła oddzielającą moją szarą postać od króla.
- Czy papież jest ważniejszy od ciebie, najpotężniejszego władcy, którego
miłuje cała Europa, Dlaczego mój
miłościwy słuchasz głowy kościoła, skoro sam możesz nią zostać? Stwórz nowy
odłam religii, pozyskasz uznanie w oczach wszystkich monarchów, Anglia będzie w
centrum uwagi, papież odpowie za to że
zlekceważył tak ważną osobę i to w tak ważnej sprawie. Gdy z twoich rąk wyjdzie
deklaracja o rozwodzie, moglibyśmy zapomnieć o królowej, wtedy wzięlibyśmy ślub
i bylibyśmy najszczęśliwszą parą królewską jaką kiedykolwiek świat widział.
Na tym zakończyła się rozmowa, Henryk siedział podpierając się ręką i myślał
nad słowami, które przed chwilą do niego skierowałam. Z jego miny wyczytałam,
że rozpatrzy ten pomysł pozytywnie. Byłam z siebie dumna, nikt tak jak ja nie
potrafi zawrócić w głowie mężczyźnie i to nawet samemu królowi. Jestem piękną i
przede wszystkim młodą kobietą, a król pragnie niewiasty o niebiańskiej urodzie jaką Bóg obdarzył
właśnie mnie.
-Dobrze Anno idź już spać, odpocznij trochę jutro kolejny męczący dzień.
-A ty mój królu?
-Ja zostanę jeszcze chwilę, muszę zastanowić się nad pewnymi sprawami, które
sieją wątpliwości w mojej głowie.
Nazajutrz, o
poranku zebraliśmy się, aby spożyć obfite śniadanie w obecności króla i
królowej. Razem z innymi dworkami i towarzyszami dworu czekaliśmy aż ogromne
drzwi do komnaty otworzą się ukazując we wnętrzu parę królewską. I tak też się stało, wszyscy umilkli i czekali aż nowo przybyli dosiądą do stołu.
Ach jak smutna była ta sytuacja, siedzieliśmy w zupełnej ciszy, spoglądając
nieśmiało w rozpaczone oczy królowej, w których widać było cierpienie, brak
miłości i upokorzenie ze strony króla. No ale cóż, powiedzmy szczerze Katarzyna
nie była zbyt urodziwą kobietą, liczne zmarszczki na twarzy idealnie określały
podeszły wiek, choć niektórzy mówią, że dużo przeszła w życiu i jeszcze teraz
musi znosić tę nienawiść od króla. Przeżyła już śmierć jednego męża, Artura
Tudora brata Henryka. Pozostała po nim wdową i znów musiała wyjść za mąż, mimo
swojej woli choć jak donoszą jej dworki, szybko ta niechęć przerodziła się w
szczerą miłość. Dopóki nieokazało się, że królowa nie może mieć więcej dzieci,
pozostawiając Henrykowi jedynie jedną córkę, która według wielu uczonych w tym
również król, uważali, iż ta następczyni tronu może zaprzepaścić dalszy bieg
dynastii Tudorów w Anglii. Patrzyłam z politowaniem na jaśnie panią, wiem jak
okropnie musi się czuć, ale moim zdaniem to jej wina, gdyż nie wywiązała się z
obowiązku małżeńskiego jakim było pozostawienie męskiego potomka. Ale też lata
swoje robią, który mężczyzna chciałby mieć i kochać tak starą i brzydką
kobietę, skoro wokół jest tyle innych ideałów, to znaczy dla króla jest tylko
jeden inny ideał, którym podejrzewam, że jestem ja. Po śniadaniu królowa poszła
do swej prywatnej komnaty aby dalej rozmyślać o swoim nędznym losie. W tym
czasie król zaprosił mnie na krótką konną przejażdżkę. Jechałam z przodu zaraz
u boku króla, kiedy inni towarzysze byli daleko za nami, a dworki jeszcze dalej
przyglądając się wścipsko i z wielką zazdrością na zaloty władcy. Podczas tej
wycieczki długo rozmawialiśmy.
- Anno długo myślałem o twoim pomyśle, postanowiłem zlecić to Tomaszowi
Cromwellowi za miesiąc przedstawi on w parlamencie dwie ustawy „Supplication
against the Ordinaries” oraz „Submission of the Clergy” które doprowadzą do
ostatecznego zerwania z Rzymem i ustanowienia mnie głową Kościoła Anglii, a co
lepsze pozwoli na unieważnienie małżeństwa z Katarzyną .
Moje serce zamarło w bezruchu, ta wiadomość była
dla mnie szokującą informacja.
- Ach mój królu jakież to wspaniałe wieści, to znaczy, że już za miesiąc będę
mogła nazywać się królową Anglii i żoną samego króla Henryka.
-Zgadza się moja kochana, zrobię wszystko abyś była szczęśliwa.
Wreszcie wygrałam, pokazałam wszystkim, którzy nie wierzyli we mnie, że już
niedługo będą skłaniać przede mną swe marne głowy. Tylko czekam na tę chwilę
kiedy oznajmię to mojej siostrze Marii, ponieważ to ona ubiegała się o względy
króla, co prawda łączył ich niewielki romans, ale nigdy nie dostała tego o czym
marzyła, dostałam to ja, a mianowicie koronę. Gdy wracaliśmy w oknie komnaty
królowej, ujrzeliśmy ledwo widoczną postać. Jak podejrzewałam była to
Katarzyna. Kiedy ja płakałam ze śmiechu przez śmieszny humor króla, ona
patrzyła na nas również płacząc, jednakże te łzy wyrażały ogromne cierpienie i
nie wyobrażalny ból, gdy widziała swojego męża, którego tak bardzo kochała
bawiącego się w towarzystwie młodych, pięknych kobiet i oczywiście w mojej
obecności, czego nie znosiła najbardziej.
Wieczór spędziłam w mojej komnacie razem z siostrą i moim kochanym
bratem Jerzym. Jego żona Jane była
piekielnie zazdrosna o każdą rozmowę jej męża z inną kobietą, również potępiała
przebywanie z nami. Mój brat ogromnie się ucieszył na tę nowinę złożył mi
wielkie gratulacje i obiecał, że zawsze mogę na niego liczyć i zawsze mogę
czekać na jego pomoc ze świadomością że na
pewno przybędzie. Maria zareagowała na to trochę inaczej, oczywiście udawała
zaskoczoną i ucieszoną z mojego szczęścia, jednak w jej oczach widziałam smutek
i żal, ponieważ kolejny raz udowodniłam jej, że jestem lepszą córką rodu
Boleyn’ów. Miło spędziliśmy wieczór, rozmawiając głównie o mnie i o mojej
przyszłości a także przyszłości naszej rodziny.
- Moje drogie siostry, musze was opuścić i wracać do mojej żony, och pewnie
znowu usłyszę, że jestem nie wiernym mężem i nie kocham już tej samej Jane jak
kiedyś przed ślubem… wiecznie to powtarza.
Zaśmiałyśmy się delikatnie, czule tuląc brata do siebie.
- Jerzy, Mario jak dobrze że Was mam,
śpijcie spokojnie.
Czas szybko
płynął, lata przemijały jak ulotny wiatr, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia.
Dla mnie te wspomnienia budziły na mojej twarzy szeroki uśmiech. Jestem już
królową Anglii, lud już dawno zapomniał o Katarzynie Aragońskiej teraz wielbią
tylko mnie i króla. No niestety lata mojej młodości już ulotniły się, mogę
zdradzić, że mam już kilka zmarszczek co ogromnie mi przeszkadza. Ogarnia mnie
lekki niepokój co do mojej urody, obawiam się, iż król zmieni zdanie i nie
będzie mnie już kochał tak jak dawnej, przyznam, że relacje między nami
ochłodziły się już nie jest dla mnie tak troskliwy i kochający jak dawniej. Źle
się czuję na różnych balach rozrywkowych i różnego rodzaju spotkań dworskich.
Pojawia się na nich jedna szczególna dwórka Joanna Seymur. Musze stwierdzić, że
jest naprawdę ładna, ma śliczną jedwabistą cerę i wyraziste niebieskie oczy,
jest szczupłą, drobną dziewczyną o bujnych jasnych włosach, choć ciężko mi
wypowiedzieć te słowa jest ładniejsza ode mnie. Co gorsze nie tylko ja to
zauważyłam, król również dostrzegł magię jej urody. Na ostatnim balu maskowym,
siedząc na królewskim tronie, przyglądałam się niesamowitemu tańcu jednej z
par. Próbowałam odgadnąć czyja twarz kryje się pod maskami, ku mojemu
zdziwieniu był to król tańczący właśnie z Joanną. Zjada mnie zazdrość, Henryk
nie żywi do mnie już takiej sympatii, jestem ciągle smutna, wciąż rozmyślam o
tak bolesnej utracie miłości najpotężniejszego człowieka państwa. Jedyne co
sprawia mi radość to Elżbieta, moja córeczka. Codziennie rano odbieram ją od
mamek i bawię się z nią aż do wieczora jeżeli czas i król na to pozwoli. Jest
śliczną rudowłosą dziewczynką i myślę, że w przyszłości będzie o wiele
ładniejsza od tej całej Joanny Seymour.
Henryk od zawsze marzył o synie, niestety jak na razie ma dwie córki i
ani jednego syna, osądza mnie o to, wiele razy poroniłam mając pod sercem
przyszłego króla płci męskiej. Zarzuca mi, iż nie wypełniam i mogę już nie
wypełnić obowiązku małżeńskiego. Pewnego dnia po długiej rozmowie z królem o
braku męskiego potomka, rozpaczona weszłam do komnaty siostry , gdzie ujrzałam
Jerzego i Marię, przerywając im śmieszną pogawędkę .
Nie był to dla mnie zadziwiający widok, gdyż często wieczorami przebywałam w
ich towarzystwie.
Przerażony Jerzy natychmiast wstał , ruchem ręki pokazując Marii aby uczyniła
to samo.
-Anno!? Usiądź proszę, jesteś zmęczona, dlaczego płaczesz, co się stało?
Usiadłam między moim rodzeństwem, wtem Maria czule tuląc mnie do swojego
ramienia zapytała
-Niech zgadnę, byłaś w komnacie królewskiej? O czym rozmawiałaś z królem?
- och gdyby to było takie proste, jeśli to w ogóle można nazwać rozmową. Król
krzyczał przeraźliwie, obwiniając mnie o brak syna. Czuje pustkę w moim sercu,
jeszcze niegdyś najbardziej zauroczony we mnie mężczyzna widzi we mnie jedyną
ofiarę królewskiej porażki, mało tego na kolejnej przeszkodzie do wnętrza serca
Henryka stoi brak akceptacji z Jego strony, moja uroda nie zadawala już jego
wzrok. Proszę powiedzcie mi co mam teraz uczynić?
Zakłopotany Jerzy pokiwał głową
- Anno wiedz, że nie jesteś sama, ja z Marią zawsze będziemy u twojego boku.
-Jerzy ma rację, nigdy cię nie opuścimy, zrobimy wszystko co w naszej mocy,
abyś była w pełni szczęśliwa.
- muszę jeszcze raz zostać ciężarną, aby
udowodnić Henrykowi, że może być w pełni bezpieczny o przyszłość dynastii
Tudorów.
-Masz rację Anno- z troską wtrąciła się Maria.
- Lecz problem tkwi w tym, iż Henryk mnie nie kocha, prawdziwą miłością obdarza
jedynie Joanne Seymour.
Zapadła przejmująca cisza, żaden z nas nie wiedział jak podsumować tę sytuację.
Okno komnaty było lekko uchylone, dźwięk świerszczy i innych polnych owadów
zabarwiał niezręczną ciszę. W pewnej chwili usłyszeliśmy dziwne odgłosy
dochodzące z korytarza . Jerzy ostrożnie wstał, zmierzając w stronę drzwi, i gwałtownym ruchem otworzył
je. Ten widok ugiął nam kolana, każdy z nas był ogromnie zaskoczony kolejny raz
znaleźliśmy się w nie zręcznej sytuacji. Jerzy z zdenerwowaniem i
rozczarowaniem zapytał donośnym głosem.
- Jane!! Co ty u licha tu robisz? Podsłuchiwałaś?
Za drzwiami stała w skupieniu żona Jerzego, jak już wcześniej mówiłam wiecznie zazdrosna i wścipska.
Kochała wtrącać się w nieswoje sprawy, a już najbardziej w problemy mojego brata.
- Jerzy, co to ma znaczyć?- irytacja Marii dała o sobie znaki.
- Wybaczcie moje siostry, za to
nieporozumienie. Pójdziemy już Jane do
swojej komnaty.
Był wściekły, ale zarówno zawstydzony za zachowanie swojej żony
Zostałyśmy same. Maria była ciągle zazdrosna o mnie i o Jerzego, potrafiła
powiedzieć na nas złe słowo, lecz w obecności zaufanych osób i za to ją
kochałam, zawsze niosła mi pomoc, ponieważ ja również ją wspierałam kiedy
wplątała się w miłosny krąg z królem. Leżałyśmy do północy pod ciepłym kocem i
rozmawiałyśmy o zabawnych rzeczach, wspominałyśmy lata dzieciństwa, rozbawiła mnie i dzięki
niej, zapomniałam na tę chwilę o moich zmartwieniach . Obawiała się o mnie, czy nie będę mieć
przez to jakiś problemów, ponieważ o tej porze powinnam znajdywać się w
królewskiej sypialni, jednakże ja byłam pewna, że jest ona pusta, albowiem król
przebywał u Joanny.
- Jane jak mogłaś mi to zrobić, przecież to królowa,
traktujesz mnie nie poważnie!
-Jerzy codziennie czekam na ciebie wieczór, a Ty spędzasz cały swój wolny czas
u tej wiedźmy, prawie nie widuje swojego męża.
- Nie mów tak! Ona nie jest żądną wiedźmą, potrzebuje pomocy, więc nie możemy
ją tak zostawić.
- Tak, ciekawe w czym musisz jej pomóc?
-Niestety, ale nie mogę ci wyjawić, to sprawa życia i śmierci naszej królowej,
Jane kocham ją i obiecałem, że nikomu
tego nie zdradzę, wybacz mi.
- No właśnie, tak jak myślałam. Kochasz ją, widzę to i czuję. Robisz wszystko
aby być bliżej niej. Wiem wszystko, domyślam się co chcecie zrobić
podsłuchiwałam i znam wasze plany już mnie nie oszukasz.
- Co ty mówisz?! Przecież to jest moja siostra, kocham ją miłością rodzinną,
jak w ogóle mogłaś pomyśleć o czymś takim. Jakie plany ? Jane odpocznij proszę,
widzę, że nie najlepiej się czujesz.
- Doskonale się czuje, jednak mam rozdwojone serce i dusze do czego
przyczyniłeś się właśnie Ty.
Ta kłótnia ciągła się przez cały ciemny korytarz, aż w końcu weszli do swojego
pokoju, nie wypowiadając już ani jednego słowa.
Podążałam w
stronę jadalni, aby usiąść do stołu na poranny posiłek. Wszedłszy do środka
zobaczyłam wielu zaniepokojonych dworzan, którzy szemrali coś po cichu,
wyglądało to jak protest przeciwko samej mnie . Podeszłam do króla czekając aż
Joanna ustąpi mi miejsca, gdyż rozmawiała z Henrykiem i nie tylko rozmawiała.
- Witaj mój królu, czy dziś zdrowie dopisuje? – zapytałam z grzeczności choć z
wielką niechęcią. Zdziwiłam się ponieważ król popatrzył surowo w moje oczy. Nic nie mówiąc wziął do ręki
bochenek świeżego chleba przerwał i razem z kawałkiem dziczyzny zjadł jednym
gryzem, popijając czerwonym winem. Nie miałam ochoty nic jeść, źle się czułam.
Miałam wrażenie jak bym popełniła jakieś przestępstwo, choć nie wiedziałam co
jest powodem tych frasobliwych min. Podczas tego śniadania widziałam króla i wszystkich dworzan po raz ostatni…
Po południu, kiedy przechadzałam się w
ogrodzie podziwiając pięknie pachnące kwiaty i wspaniałe fontanny, z posągami
ostatnich królów Anglii, przyszła do mnie straż królewska, oznajmiając mi, że
zostałam skazana. Kolejna rzecz która wywołała u mnie najgorsze myśli. Poczułam jak moje policzka rozgrzewały
się do czerwoności, moje nogi stały się tak niewyobrażalnie miękkie, że ledwo
,mogłam ustać w jednej pozycji. Przewieziono mnie do więzienia w Tower. Wieża,
w której umierali najwięksi złoczyńcy i zdrajcy. Dlaczego znalazło się tu
miejsce i dla mnie. Byłam zdezorientowana siedziałam w małej, ciemnej i brudnej
celi z jednym maleńkim oknem, przez które ledwo mogłam cokolwiek zobaczyć.
Jedynym przerażającym widokiem, który
mogłam zobaczyć był szafot,
drewniana scena służąca do upokarzania ludzi a przede wszystkim do okrutnego
zabijania. Siedziałam zwinięta patrząc
na ten okrutny i wywołujący dreszcze parkiet, ujrzałam tam nawet wielkie
wsiąknięte w drewno i wyblakłe przez deszcz plamy krwi . Zastanawiałam się jednak najbardziej, co takiego skłoniło
króla do wydania mi kary, boje się o swoje życie może to być nawet kara
śmierci, a co jeśli to moja krew, będzie niedługo wsiąkać w drzazgi szafotu.
Ale dlaczego, Henryku przecież byłam ci wierna i zawsze Cię kochałam, cóż
takiego uczyniłam. Zalewałam łzami moją cele aż do wieczora kiedy z trudem
udało mi się zasnąć.
Kolejnego dnia
odwiedziła mnie Maria. Dowiedziałam się dlaczego jestem właśnie w tym miejscu.
Jane oskarżyła mnie o cudzołóstwo oraz o
kazirodztwo z Jerzym. To obłęd ta kobieta skazując mnie, wydała również
własnego męża. Maria powiedziała mi, że już jutro Jerzy odejdzie z tego świata
i nawet będę mogła mu towarzyszyć patrząc przez moje okno na szafot, ta wieść
zdruzgotała mnie, razem zaczęłyśmy płakać.
- Mario tylko ty zostaniesz na tym świecie z nas wszystkich, módl się proszę o
nasze dusze, Mario ogarnia mnie lęk i ogromna trwoga.
- Anno spróbuje przekonać króla, przecież niegdyś łączyła nas silna więź może
uda mi się cokolwiek zdziałać, obiecuję , że zrobię wszystko co w mojej mocy,
aby uratować ciebie i naszego brata od śmierci.
Długo tak siedziałyśmy przytulone to siebie, bez słowa, wiedziałyśmy że ostatni
raz możemy być tak blisko. Czeka nas rozstanie na zawsze…
- Żegnaj Mario, kocham Cię
- Anno kocham Cię i zawsze Cię będę kochać, nawet jeśli nie będziesz obok mnie, pozostaniesz w moim sercu.
O poranku obudziło mnie głośne bicie dzwonów. Szybko zerwałam się z drewnianego
łoża i spojrzałam zza okno.
- Jerzy!!!!
Wybuchłam płaczem, zaczęłam głośno
krzyczeć i szlochać.
Przecież On nic nie zrobił złego, żył przyzwoicie jak każdy inny dworzanin.
NIEEEEE!!! Proszę…
Emocje mnie rozrywały, mój brzuch zaczął niemiłosiernie kłuć, poczułam ogromny
ból w klatce piersiowej.
Mój kochany brat zginie przez własną żoną, gdzie jest ta wiedźma, teraz się
chowa, niech spojrzy swojemu mężowi prosto w oczy! Och za dużo tego bólu, cierpię
i umieram razem z nim. Tulu ludzi się zebrało, wszyscy patrzą, kiwają głową z
politowaniem…Ludzie! ten człowiek jest niewinny, zrozumcie to…w tym momencie
kat gwałtownie popchnął go na środek, w oczach Jerzego krył się trzy, dwa, jeden… otwieram oczy widzę ciało
Jerzego widzę jak jego głowa upada po drewnianych, zgrzypiących schodach. Krew,
krew wszędzie krew, czerwona ciecz zalała całe miejsce egzekucji. Moja dusza
jest rozrywana, stanęłam na kałuży moich
łez. Ludzie w końcu odeszli, cóż za okropny widok, mój brat w dwóch częściach,
spoglądałam na jego głowę, miał otwarte oczy, tak jak by patrzyły prosto na
mnie, dobrze znałam to spojrzenie. Och Jerzy, tęsknie braciszku.
Nie spałam
całą noc, ciągle rozmyślałam o Jerzym. Miałam cichą nadzieję, że Maria przekona
króla i będę mogła zostać przy życiu. Zastanawiałam się jak mój brat się czuł
kładąc głowę na pień. Jakie to musi być uczucie, byłam bardzo przestraszona.
Mijały godziny , słońce coraz wyżej wzbijało się w górę, rozświetlając nocne niebo.
Nagle ktoś mocno uderzył w moje drzwi. Wszedł do środka najpierw strażnik a za
nim kapłan, moja twarz od razu zbladła.
- Mów drogie dziecko, powiedz co przewiniłaś w swoim życiu?
A wiec to koniec, ta noc była moją ostatnią. Chciałam posłusznie wypowiedzieć
swoje grzechy, jednak poczułam tak nieznośny ból, jakby ktoś zaciskał na mojej
szyi stalowy łańcuch. Odważyłam się i z
wielką rozpaczą zaczęłam mówić.
Strażnik chwycił moją dłoń i mocno pociągnął ku wyjściu, na korytarzu czekało
na mnie jeszcze dwóch strażników i dwie niewiasty, które miały mi towarzyszyć w
ostatnich chwilach, mojego tchnienia. Stalowy łańcuch nadal nie odpuszczał,
zaciskał mi gardło a potem serce. Powtarzałam sobie w myślach, że będzie
wszystko w porządku, wierzyłam Marii, tylko w niej w tych chwilach miałam
jakąkolwiek nadzieję .
Zaprowadzili mnie do małej komnaty,
gdzie moje towarzyszki pomogły mi ubrać ciemną startą suknie, oraz włożyć
kornet. Szliśmy długo przez ciemny i brudny korytarz, niekiedy ocierałam się o
pajęczyny i słyszałam piski szczurów i mysz, to było przeraźliwe, jeszcze
bardziej wzbudzało lęk, przed śmiercią, to były tortury i psychiczne
przygotowanie do najgorszego. Ujrzałam światło, było już coraz bliżej, poczułam
chłodny, przejmujący wiatr muskający moje nogi. Znów usłyszałam bicie dzwonów, zupełnie tak jak podczas
egzekucji Jerzego, mam nadzieje, że patrzy na mnie teraz i szykuje mi miejsce
obok siebie. Już koniec dotarliśmy do wyjścia. Jasne światło oślepiło moje oczy
przyzwyczajone do ciemnych i zimnych murów, Mario powiedz, że mnie uratujesz…
.
.
.
.
.
.
.
Znad chmur wyłoniło się słońce, które zaczęło delikatnie ogrzewać moją szyję,
kat podniósł wysoko ręce, poczułam, że ogromny miecz znajduje się tuż nad moją
głową, ale nagle ku mojemu wielkiemu zdziwieniu miecz nie opadł prosto na moją
szyję lecz boleśnie przeciął moje plecy, poczułam, że mdleje, widziałam czarne
plamy przed oczami, aż w końcu kat zamachnął się jeszcze raz i wte…
ŹRÓDŁA:
·
Philippa
Gregory “ Cykl Tudorowski ”
·
Film
pt.” Kochanice Króla- The Other Boleyn Girl” reż. Justin
Chadwick.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz