„Cisza”
„Mówię.
Krzyczę.
Piszę.
Czy warto było mącić ciszę?”
Jan Izydor Sztaudynger
Cisza.
Cisza to
nicość. Cisza to bezgraniczne pustkowie.
Ocean i staw. Pustynia i ogród. Przestrzeń i granice.
Wolność i więzienie.
Cisza.
Nie potrafię usłyszeć ciszy, nie chce jej słyszeć.
Boję się
tego, co się w niej kryje.
Cisza..
„Gdyby ludzie
rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza.”
Albert Einstein
Zawsze troszkę wycofana, poważniejsza, zastanawiająca
się nad przyszłością, surowa realistka bez marzeń. Taka byłam. Pasji też nie rozwijałam,
bo po co? Sama wiedziałam w czym jestem dobra i ta świadomość mi wystarczała,
nie czekałam na oklaski. Patrzyłam na rówieśników jak na bandę oszalałych piesków w zoo, troszkę z góry. Troszkę
zadzierałam nosa. Uważałam, że lepsza od rozmowy jest cisza, a od niej już tylko samotność. Przeważnie smutna,
oziębła, troszkę zamknięta w sobie. Troszkę było mi z tym dobrze, a troszkę
źle. Grzeszyłam pychą i poczuciem wyższości.
Troszkę.
Całe moje życie było na „troszkę”.
Bo zawsze
jeszcze TROSZKĘ mi brakowało.
Całe życie na 99%.
To tak jak z ładowaniem się filmiku w sieci albo
uaktualnieniem w telefonie. Ten jeden procent to tak niewiele, w porównaniu z
dziewięćdziesięcioma dziewięcioma, ale
zmienia wiele. Gdy widzisz 99%, już
czujesz, że to koniec i nagle ładowanie zamiera w martwym punkcie. Niby to już prawie setka, ale „prawie” robi
wielką różnicę.
W moim życiu zawsze brakowało tego jednego, jedynego
procenta. Gdzie go szukać? Gdzie się podział? Co się z nim stało? Czy
kiedykolwiek żyłam na 100%?
Ten jeden element byłby dla mnie jak jedna owca dla
Dobrego Pasterza. Będąc jego posiadaczką, byłabym szczęśliwsza niż teraz kiedy
mam ich dziewięćdziesiątdziewięć. Ale czy na pewno? W końcu to nie pojedyncze
koraliki tworzą korale, ale cały sznur.
1+99=100
Życie to matematyka, a ja nie rozumiem matematyki.
Jedyne w co wierzę, a raczej: w kogo, to Bóg; w nic
innego, matematykę, szczęście, przypadek, pecha czy przeznaczenie- NIE.
Wierzę w Boga i
wierzę Jemu, ale co jeśli On nie uwierzył we mnie, nie uwierzył, że będę
potrafiła wykorzystać całe sto procent? Czy to możliwe? A
może podczas moich narodzin coś ważniejszego odwróciło jego uwagę i nie zdążył
tchnąć we mnie tej cząstki? Nie jestem o to na Niego zła, nie mam żalu, ale
chciałabym, żeby jednak postanowił mi ją oddać. ..
„Cisza
jest głosów zbieraniem.”
Nagle mój ładujący się pasek drgnął. Było już 99.9%
Sukces.
Poznałam człowieka. Stał się moim znajomym, później
kolegą, i przyjacielem.Aż w końcu zrozumiałam, że ta brakująca cząstka, ten
brakujący procent to po postu człowiek. On był tym „troszkę”, którego zawsze mi
brakowało. Osoba, która na przestrzeni wielu miesięcy stała się mi najbliższą.
100% !
Cały proces „oswojenia” mnie trwał bardzo długo.
Ciężko było mi się przyzwyczaić do tego, że w końcu jestem posiadaczką pełnej i
okrąglutkiej setki. Zmieniłam się. Nie
byłam już tą samą osobą. Zapomniałam o ciszy i samotności, spędzałam godziny na
rozmowach z moim przyjacielem. Kiedyś szydząc z „piesków w zoo” nie
przypuszczałam, że za sprawą jednej osoby, stanę się jednym z nich. Polubiłam
nową siebie, wszyscy ją polubili. Pokochałam życie, zaczęłam marzyć, snuć plany
na przyszłość i cieszyć się z pozornie błahych spraw. Uśmiech nie schodził mi z
twarzy, ba- nawet było mi w nim ładnie, ładniej niż kiedykolwiek.
„Jednak
w jej sercu struna jakaś uparła się drżeć przy każdym jego spotkaniu
i śpiewać jej o nim w godzinach ciszy. ”
Już nie było ciszy ani smutku, pokochałam hałas i
radość.
Hałas.
Radość.
Cisza jest brakiem hałasu, a hałas?
Brakiem ciszy
Czyli znów czegoś mi brakowało? Nie, ten brak
wypełniał moją pustkę, jakkolwiek absurdalnie to brzmi- tak było.Stał mi się
jak brat, ufałam mu bezgraniczne a wiara w Boga ubogaciła się o wiarę w ludzi i
samą siebie. Byłam szczęśliwa.
Radość.
„Choroba
jest klasztorem, który ma swoją regułę, swoją ascezę, swoją ciszę
i swoje natchnienia.”
Wyrok śmierci. Choroba, leczenie, trumna, pogrzeb,
pustka.
Cisza.
Znów
zostałam sama.
1%- tyle we mnie zostało. Pozostałe 99% odeszło.
Ktoś,
kto stanowił cząstkę mnie, stał się całością. Teraz rozumiem Przypowieść o
Dobrym Pasterzu. Cieszył się jedną owcą bardziej, niż dziewięćdziesięcioma
dziewięcioma. Ja cieszyłam się jednym procentem bardziej niż pozostałymi.
Cieszyłam się, że mam przyjaciela, nic innego nie miało znaczenia. A teraz..
teraz kiedy go już nie ma, nie mam niczego. Została mi cisza, cisza to 1%. Znów
cisza jest moim przyjacielem… Może należy się jej większy szacunek? Może musze
nauczyć się jej doceniać na nowo.
Teraz Grzeszę smutkiem i żałością. Muszę nauczyć się
żyć na nowo.
Smutek.
W szkole uczą, że
1>99
nieprawda.
„Troszkę” zmieniło się na „wszystko”.
Na pogrzebie panowała cisza. Wszystko wróciło do
normy.
Cisza.
Cisza to
nicość. Cisza to bezgraniczne pustkowie.
Ocean i staw. Pustynia i ogród. Przestrzeń i granice.
Wolność i więzienie.
Cisza.
Nie potrafię usłyszeć ciszy, nie chcę jej słyszeć.
Boję się
tego, co się w niej kryje.
Cisza..
Ciszo, moja stara przyjaciółko.
„Nic
nie mija bez echa, nawet cisza.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz