poniedziałek, 6 czerwca 2016

Kinga Wasiak "Cisza"



„Cisza”


„Mówię.
Krzyczę.
Piszę.
Czy warto było mącić ciszę?”



Jan Izydor Sztaudynger







Cisza.
Cisza to nicość. Cisza to bezgraniczne pustkowie.
Ocean i staw. Pustynia i ogród. Przestrzeń i granice. Wolność i więzienie.

Cisza.
Nie potrafię usłyszeć ciszy, nie chce jej słyszeć.
Boję się tego, co się w niej kryje.

Cisza..






„Gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza.”
Albert Einstein

Zawsze troszkę wycofana, poważniejsza, zastanawiająca się nad przyszłością, surowa realistka bez marzeń. Taka byłam. Pasji też nie rozwijałam, bo po co? Sama wiedziałam w czym jestem dobra i ta świadomość mi wystarczała, nie czekałam na oklaski. Patrzyłam na rówieśników jak na bandę oszalałych  piesków w zoo, troszkę z góry. Troszkę zadzierałam nosa. Uważałam, że lepsza od rozmowy jest cisza, a od niej  już tylko samotność. Przeważnie smutna, oziębła, troszkę zamknięta w sobie. Troszkę było mi z tym dobrze, a troszkę źle. Grzeszyłam pychą i poczuciem wyższości.
Troszkę.
Całe moje życie było na „troszkę”.
 Bo zawsze jeszcze TROSZKĘ mi brakowało.
Całe życie na 99%.
To tak jak z ładowaniem się filmiku w sieci albo uaktualnieniem w telefonie. Ten jeden procent to tak niewiele, w porównaniu z dziewięćdziesięcioma dziewięcioma,  ale zmienia wiele. Gdy  widzisz 99%, już czujesz, że to koniec i nagle ładowanie zamiera w martwym punkcie.  Niby to już prawie setka, ale „prawie” robi wielką różnicę.
W moim życiu zawsze brakowało tego jednego, jedynego procenta. Gdzie go szukać? Gdzie się podział? Co się z nim stało? Czy kiedykolwiek żyłam na 100%?
Ten jeden element byłby dla mnie jak jedna owca dla Dobrego Pasterza. Będąc jego posiadaczką, byłabym szczęśliwsza niż teraz kiedy mam ich dziewięćdziesiątdziewięć. Ale czy na pewno? W końcu to nie pojedyncze koraliki tworzą korale, ale cały sznur.
1+99=100
Życie to matematyka, a ja nie rozumiem matematyki.

Jedyne w co wierzę, a raczej: w kogo, to Bóg; w nic innego, matematykę, szczęście, przypadek, pecha czy przeznaczenie- NIE.
Wierzę  w Boga i wierzę Jemu, ale co jeśli On nie uwierzył we mnie, nie uwierzył, że będę potrafiła wykorzystać całe sto procent? Czy to możliwe? A może podczas moich narodzin coś ważniejszego odwróciło jego uwagę i nie zdążył tchnąć we mnie tej cząstki? Nie jestem o to na Niego zła, nie mam żalu, ale chciałabym, żeby jednak postanowił mi ją oddać. ..






„Cisza jest głosów zbieraniem.”

Nagle mój ładujący się pasek drgnął. Było już 99.9%
Sukces.

Poznałam człowieka. Stał się moim znajomym, później kolegą, i przyjacielem.Aż w końcu zrozumiałam, że ta brakująca cząstka, ten brakujący procent to po postu człowiek. On był tym „troszkę”, którego zawsze mi brakowało. Osoba, która na przestrzeni wielu miesięcy stała się mi najbliższą.
100% !
Cały proces „oswojenia” mnie trwał bardzo długo. Ciężko było mi się przyzwyczaić do tego, że w końcu jestem posiadaczką pełnej i okrąglutkiej setki.  Zmieniłam się. Nie byłam już tą samą osobą. Zapomniałam o ciszy i samotności, spędzałam godziny na rozmowach z moim przyjacielem. Kiedyś szydząc z „piesków w zoo” nie przypuszczałam, że za sprawą jednej osoby, stanę się jednym z nich. Polubiłam nową siebie, wszyscy ją polubili. Pokochałam życie, zaczęłam marzyć, snuć plany na przyszłość i cieszyć się z pozornie błahych spraw. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ba- nawet było mi w nim ładnie, ładniej niż kiedykolwiek.



„Jed­nak w jej ser­cu stru­na ja­kaś uparła się drżeć przy każdym je­go spot­ka­niu i śpiewać jej o nim w godzi­nach ciszy. ”

Już nie było ciszy ani smutku, pokochałam hałas i radość.
Hałas.

Radość.
Cisza jest brakiem hałasu, a hałas?                                                            Brakiem ciszy
Czyli znów czegoś mi brakowało? Nie, ten brak wypełniał moją pustkę, jakkolwiek absurdalnie to brzmi- tak było.Stał mi się jak brat, ufałam mu bezgraniczne a wiara w Boga ubogaciła się o wiarę w ludzi i samą siebie.  Byłam szczęśliwa.
Radość.






„Cho­roba jest klaszto­rem, który ma swoją re­gułę, swoją as­cezę, swoją ciszę i swo­je natchnienia.”

Wyrok śmierci. Choroba, leczenie, trumna, pogrzeb, pustka.
Cisza.
Znów zostałam sama.

1%- tyle we mnie zostało. Pozostałe 99% odeszło.
Ktoś, kto stanowił cząstkę mnie, stał się całością. Teraz rozumiem Przypowieść o Dobrym Pasterzu. Cieszył się jedną owcą bardziej, niż dziewięćdziesięcioma dziewięcioma. Ja cieszyłam się jednym procentem bardziej niż pozostałymi. Cieszyłam się, że mam przyjaciela, nic innego nie miało znaczenia. A teraz.. teraz kiedy go już nie ma, nie mam niczego. Została mi cisza, cisza to 1%. Znów cisza jest moim przyjacielem… Może należy się jej większy szacunek? Może musze nauczyć się jej doceniać na nowo.
Teraz Grzeszę smutkiem i żałością. Muszę nauczyć się żyć na nowo.
Smutek.
W szkole uczą, że
1>99
nieprawda.

„Troszkę” zmieniło się na „wszystko”.
Na pogrzebie panowała cisza. Wszystko wróciło do normy.


Cisza.

Cisza to nicość. Cisza to bezgraniczne pustkowie.
Ocean i staw. Pustynia i ogród. Przestrzeń i granice. Wolność i więzienie.

Cisza.
Nie potrafię usłyszeć ciszy, nie chcę jej słyszeć.
Boję się tego, co się w niej kryje.

Cisza..


Ciszo, moja stara przyjaciółko.







„Nic nie mi­ja bez echa, na­wet cisza.”





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz